U nas też szpital... chłopak ledwo co z bostonki wychodzi (nie mógł chodzić, palce napuchnięte, sztywne, bąble wszędzie), nadal ma wysypkę i nie do końca dobrze z palcami, paznokcie zaczynają schodzić, ale z pracy wciąż dzwonili, bo nie ma komu robić, to od razu na nadgodziny poszedł. Ale najgorsze, że Czaruś w żłobku nie był, a znów chory, jeszcze z ostatniej infekcji trochę kaszlu miał, aż tu nagle wczoraj całą noc kaszlał. Lekarka stwierdziła, że nic groźnego (jakaś na zastępstwo za naszą była, niezbyt mnie przekonała, zwłaszcza jak mi syropek na kaszel suchy i mokry zapisała po czym stwierdziła, że to nie ma prawa działać), a tu całą noc gorączka, dziś w dzień to samo. Pierwszy raz miał powyżej 40 stopni i przeciwgorączkowy nie działał. Teraz po 2h od podania lekko poniżej 38 spadło, więc jestem załamana. Zaraz pewnie mnie też weźmie, bo mi kaszle w twarz, psika, pluje i glut po pas. Myślę, że żłobek i antybiotyki rozwaliły mu odporność i od razu złapał wirusa od mojej mamy, bo była ostatnio trochę przeziębiona jak się nim zajmowała. A mnie znów bolą plecy
Także naprawdę szczerze i z serca zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia, bo to najlepszy prezent na święta i nie tylko!!