Czesc kochane! Dzieki za troske. Dzisiaj strasznie sie wkurzyłam, dopiero wrocilam do domu a przypominam, ze wizyta była o 8 rano... mam wrażenie ze lekarze w pl sa przewrazliwieni, chyba maja duzo powytaczanych procesów i dmuchaja na zimne ze strachu przed pacjentkami. Teraz chętnie Wam się wyżalę. Pojechałam na wizytę - wszystko ok, wyniki ok, przepływy ok, córeczka już prawie 3300 waży. Gbs nie ma sie co martwic, duzo kobiet ma i poprpstu trzeba byc wczesniej w szpitalu, nie zwlekac za bardzo ale zeby nie bylo za pieknie to musiala sie czegos lekarka dopatrzec. Wyrok: tachykardia plodu bo malej puls skoczyl do 170 (podczas usg kopala i sie wiercila bardzo) no i oczywiscie skierowanie do szpitala na ktg. W szpitalu bab zatrzesienie, siedzialam łącznie od 10 do 15(sic!!). I znowu usg, badanie na fotelu, ktg. Wszystko wyszlo spoko, normalne tetno. Dziewczyny ja naprawdr juz czuje sie jakby ciaza tpo byla choroba. Mimo ze czuje soe dobrze to mam wrazenie ze lekarze chca mi na sile cos znalezc. 3 razy test OGTT mialam, badanie d-dimerow ktore sa niemiarodajne w ciazy i normy przekroczonei pozniej wydzwania do mnoe baba z laboratorium ze umieram a nic sie nie dzieje. Straszenie skrocona szyjka od 2 mc gdzie dalej trzyma mocno, zamknieta i wszystko ok, straszenie cukrzyca gdzie zaden test obciazenia nie wykazal nic... naprawde mam dosc tego przeczulenia i siania paniki. Jasne ze trzeba sie badac ale czuje sie juz tym zmevzona fizycznie i psychicznie... czy wasi lekarze tez tak panikuja??