Cześć, w lipcu 2010r przeżywałam to co Ty teraz, również szukałam informacji na ten temat w internecie(szukałam dobrych wiadomości, lecz było ich niewiele) po każdym wejściu na forum o wcześniakach czułam się gorzej, czytałam różne historie, które nie zawsze kończyły się szczęśliwie,dlatego przestałam to robic, Dzisiaj po 1,5 roku zrobiłam to ponownie i przeczytałam Twoja historię, bardzo dobrze wiem co teraz przeżywasz, dlatego opowiem Ci moją (urodziłam w 25 tyg ciąży,Wiktorek ważył 775g) i mam nadzieję, że dodam Ci otuchy

Ciąża przebiegała normalnie, wyniki były bardzo dobre (moja pierwsza ciąża) 13 lipca od rana odczuwałam skurcze, zdziwiło mnie to , że pojawiały się równo co godzinę. Pojechałam do lekarza okazało się, że mam już rozwarcie na 2 cm, od razu skierował mnie do szpitala, byłam przerażona. leżałam na podtrzymaniu 7dni(fenoterol i lek, który przyspiesza rozwijanie się pęcherzykówpłócnych u maleństwa) po siedmiu dniach leżenia, w nocy pojawiły się skurcze, co 15 min, co 10 i co 5. Wiktorek był ułożony poprzecznie, dlatego urodził się przez cesarskie cięcie. Przy porodzie, kiedy go wyciągneli, usłyszałam tylko cichutki jęk i go zabrali. Kiedy leżałam na sali pooperacyjnej, pytałam pielęgniarki, która przy mnie siedziała o stan maluszka, czy go widziała, powiedziała, że ważył ok 400g, mówiła to w ten sposób, że myślałam, że Wiktorek nie ma szans na przeżycie.Lezałam na sali z dwoma matkami, które miały przy sobie swoje maluszki, a ja nie wiedziałam, czy moje dziecko przeżyje kolejną godzinę. Też dowiedziałam się, że przyczyną wcześniejszego porodu prawdopodobnie była infekcja. Drugiego dnia po porodzie lekarze powiedzieli nam, że dziecko ma ogólnoustrojowe zakażenie(sepsę) podali antybiotyk,powiedzieli: jeśli zadziała, dziecko przeżyje,jesli nie...., na szczęscie antybiotyk zadziałał, po paru dniach dowiedzieliśmy się, że nastąpił wylew (niestety IV stopnia),Wiktorek od urodzenia był zaintubowany przez ok 40 dni), kolejną wiadomością był przetrwały przewód Bootala, wylew kolidował z operacją, która była konieczna by Wiktorek mógł sam oddychać,kiedy wylew delikatnie sie wchłonął, Wiktorek przeszedł operację zamkniecia przewodu Bootala- miał wtedy 1kg), nastąpiły pierwsze próby rozintubowania, Wiktorek poradził sobie na CEPAPie, cały czas matrwiłam się o to czy wylew i to ten najwyższego stopnia nie uszkodził mózgu na tyle by Wiktorek mógł normalnie żyć, byłam przerażona,praktycznie cały czas płakałam. Niestety na tym się nie skończyło, okazało się, że dziecko ma retinopatię i konieczny jest zabieg laserowy, podczas którego doszło do komplikacji, akcja serca spadła do 30, po ok godzinie uzyskano stabilizację. Po dwóch tygodniach trzeba było zabieg powtórzyć,na szczęście odbył się bez komplikacji. Wiktorek rósł, jadł i wypisano go do domu 18 października 2010r. Rehabilitowalismy go metodą Vojty. Nasz synek ma teraz 1,5 roku, jest rozkosznym, uśmiechniętym pieszczochem,
który maszeruje po domu, woła mama i tata

badanie USG głowki nie wykazało żadnych zmian , "dziur".Jest zdrowy.
Będzie dobrze, jestem o tym przekonana,najważniejsza jest wiara w siłę Twojego maluszka, pozdrawiam Ewa.