wiola20121119
Fanka BB :)
Bibi- łezki same popłynęly...cudowni są Ci chłopcy ;-)
Mika- zrobiłaś co moglaś najlepszego dla Twojego synka, Tymuś czuje waszą miłość...teraz pewnie lata z naszymi Aniołkami razem...
(*) (*) (*) dla twojego Aniołeczka
Margo- przytulam mocno!!! Ja w sumie też mogę tylko z mężem porozmawiać, reszta szybko kończy temat... A przez to wydaje mi się, ze jest jeszcze cieżej, bo też odbieram to, jakby chcieli, abym juz zapomniała i dała sobie spokój, wróciła do normalności ( sens słów mojej teściowej :-( ).
Nie pojechałam na ten zlot rodzinny. Nie miałam siły. Zwłaszcza po tekstach mojej teściowej, ze ona tez jest matką, że powinnam wyjść do ludzi...mój mąż powiedział jej tylko, ze owszem jest matką, ale nigdy nie była w takiej sytuacji i nie rozumie tego, wiec niech uszanuje decyzję.
Ja mam wraz wrazenie, ze nigdzie nie pasuję. Nie pojechalam na zjazd, bo nie dla mnie te śmiechy, żarty itp. Zamykam się wtedy i wycofuję...Źle się czuję...W domu też mi było źle, bo nie pojechałam...Sama nie wiem o co mi chodzi, czasem mam wrazenie, ze moja głowa zaraz wybuchnie. Zwykłe rzeczy i sprawy robią sie strasznie skomplikowane.
Aby się wyciszyc poszłam do kościoła. Tydzień temu przeryczałam całą mszę. Był chrzest...a my byśmy pewnie Wojtusia w czerwcu chrzcili...
Wczoraj co ławka to kobieta w ciąży.....Dwie mamy z dwoma synami po boku, trzecie maleństwo w drodze...Ale na widok kobiet w bardzo zaawansowanej ciąży już nie płaczę...Teraz rozryczałam sie, bo była mamusia z maleństwem moze 2 tygodniowym...jak wyciągnęła malutką z wózka i przytuliła do piersi tak jak mogłam tulić Wojtusia to już nie mogłam sie powstrzymać...dobrze, ze siedziałam u góry, tak, zeby nikt mnie nie widział...
Mika- zrobiłaś co moglaś najlepszego dla Twojego synka, Tymuś czuje waszą miłość...teraz pewnie lata z naszymi Aniołkami razem...
(*) (*) (*) dla twojego Aniołeczka
Margo- przytulam mocno!!! Ja w sumie też mogę tylko z mężem porozmawiać, reszta szybko kończy temat... A przez to wydaje mi się, ze jest jeszcze cieżej, bo też odbieram to, jakby chcieli, abym juz zapomniała i dała sobie spokój, wróciła do normalności ( sens słów mojej teściowej :-( ).
Nie pojechałam na ten zlot rodzinny. Nie miałam siły. Zwłaszcza po tekstach mojej teściowej, ze ona tez jest matką, że powinnam wyjść do ludzi...mój mąż powiedział jej tylko, ze owszem jest matką, ale nigdy nie była w takiej sytuacji i nie rozumie tego, wiec niech uszanuje decyzję.
Ja mam wraz wrazenie, ze nigdzie nie pasuję. Nie pojechalam na zjazd, bo nie dla mnie te śmiechy, żarty itp. Zamykam się wtedy i wycofuję...Źle się czuję...W domu też mi było źle, bo nie pojechałam...Sama nie wiem o co mi chodzi, czasem mam wrazenie, ze moja głowa zaraz wybuchnie. Zwykłe rzeczy i sprawy robią sie strasznie skomplikowane.
Aby się wyciszyc poszłam do kościoła. Tydzień temu przeryczałam całą mszę. Był chrzest...a my byśmy pewnie Wojtusia w czerwcu chrzcili...
Wczoraj co ławka to kobieta w ciąży.....Dwie mamy z dwoma synami po boku, trzecie maleństwo w drodze...Ale na widok kobiet w bardzo zaawansowanej ciąży już nie płaczę...Teraz rozryczałam sie, bo była mamusia z maleństwem moze 2 tygodniowym...jak wyciągnęła malutką z wózka i przytuliła do piersi tak jak mogłam tulić Wojtusia to już nie mogłam sie powstrzymać...dobrze, ze siedziałam u góry, tak, zeby nikt mnie nie widział...