reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

"ludzie marzą o Aniołach ja trzymałam jednego w ramionach"

Wiolcia moja mama tak ma , że jej drętwieje ręka, ale nie wiem co z tym robi, zapytam się jej. Moze jakąś maść rozgrzewającą?

Kojotek to jest normalne, że tak się czujesz i będziesz rozdrażniona, to jest tragedia, trauma i żałoba... nic więc w tym dziwnego...
 
reklama
hej dziewczyny

kojotku, kasiu ja tak samo reagowałam jak ty na mamy z małymi dziećmi i kobiety w ciąży.. z resztą ciągle tak reaguję. A po porodzie położyli mnie w sali trzyosobowej gdzie dwie pozostałe dziewczyny miały dzieci przy sobie.. myślałam że zwariuję tym bardziej że było ze mną źle i po porodzie spędziłam ponad tydzień w szpitalu wśród tych szczęśliwych mam... A jeszcze położne i lekarze przychodzący do dzieci w sali której leżałam cały czas wypytywali się czemu ja nie mam dziecka przy sobie.. ryczałam bez przerwy..
To że moje dziecko nie żyje dotarło dopiero do mnie po pogrzebie a właściwie uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą kiedy wszyscy wyjechali i zostaliśmy zupełnie sami tylko we dwójkę... narzeczony wrócił do pracy a ja siedziałam w domu rycząc całymi dniami.. Teraz po ponad 2 miesiącach jest troszkę lepiej.. ale tylko troszkę..
Kojotku trzymaj się..będę o Tobie i o Kacperku myślała w najbliższy czwartek

światełko dla naszych aniołków (*)
 
No niestety... ja tak przez tydz leżałam, dopiero pod koniec mojego pobytu w szpitalu (chyba ostatnie 2 dni) do sali przyszła również druga dziewczyna która urodziła bliźniaki wcześniaki więc obie jakoś się wspierałyśmy. Najgorsze było jak do tych dziewczyn z dzieciakami przychodziły rodziny w odwiedziny i wszyscy rozpływali się nad bobasami.. A ja musiałam tego słuchać bo po tak ciężkim naturalnym porodzie potrzebowałam pomocy fizjoterapeuty żeby wstać z łózka co udało się dopiero po 3 dniach... Ciągle śnią mi się koszmary, biorę leki psychotropowe bo lekarz stwierdził że po takich przeżyciach bez nich powrót do normalnego życia będzie niemożliwy...
 
Margomari - ja też miałam to szczeście, ze leżałam na sali sama, a później z mamami wcześniaków- stan skrajnie inny, ale wszystkie chodziłyśmy do dzieci i się wspierałysmy. Jedna mama wiedząc, ze mam daleko do szpitala nawet proponowala noclegi u niej w domu, abym mogła byc przy małym...Zżyłyśmy się, spotykałyśmy się nawet po wyjsciu ze szpitala odwiedzajac nasze maluchy...poza tym kibicowałam każdemu i po krótce poznałam historię każdego wcześniaczka, który wtedy tam leżał...

Kojotku- nie jest łatwo, ale ważne, abyscie z meżem sie wspierali w tych trudnych chwilach, obojgu Wam jest cieżko, mój maż przy mnie starał sie trzymać, ale czasem nerwy mu puszczały...Przeżywał bardzo, pierwsze dwa tygodnie ja wspierałam jego, później on mnie. Tak się wspieraliśmy nawzajem, jak widziałam, ze nie daje rady musialam wziasc sie w garsc...zreszta obiecalam to Wojtusiowi...
 
Kochane, my jesteśmy silne!!! I jak napisała Wiola-robimy to dla naszych Dzieci. Staramy się żyć lepiej dla Nich.

Witam nowe mamusie, dla waszych Dzieciaczków(*)

Aniołkowa Bando(*)
Syniu(*)
Fasolinki -rośnijcie zdrowo
Maluszki- zdrówka
Starczki&&&&&&&&&&
 
My tez sie wspieramy jak mozemy,tylko moj M od wczoraj chodzi wkurzony nie mowiac dosadniej z powodu mojego pobytu w szpitalu przez partactwo w szpitalu ktorym rodzilam gdzie mnie zle wyczyscili stad dzisiejsze lyzeczkowanie...poza tym jemu wydaje mi sie jakby bylo ciezej ciagle wspomina ostatnie chwile Kacperka kiedy musial go oddac i wrocic do domu
 
Rzeczywiście partacze... Jak można było wypuścić Cię ze szpitala bez sprawdzenia wcześniej czy wszystko jest na pewno ok.. Polska służba zdrowia.. szkoda gadać.. Moja Ala zmarła bo została zarażona paciorkowcem w szpitalu a mi próbowali wmówić że to przeze mnie.. i wierzyłam im do czasu uzyskania kilku niezależnych opinii innych lekarzy, którzy stwierdzili że to wina szpitala a nie moja bo ja nie mogłam zarazić dziecka podczas porodu bakterią, której nie miałam... Kojotku trzymaj się i dochodź do siebie.
 
reklama
Dziewczyny ja tez po porodzie lezałam na sali z dziewcyznami ktore miały malenstwa przy sobie ... na pocztaku chcieli mnie przewiesc na ginekologie ze wzgledu na to ze nie miałam Karolka przy sobie i zeby mi nie było przykro ... ale ja sie uparłam powiedziałam ze ja chce tutaj zostac i koniec kropka ... bo przeciez nawet nie przyszło mi do głowy ze moj maluszek moze odejsc .. patrzałam na dziewczyny z malenstwami i cieszyłam sie razem z nimi ... tak bardzo nie mogłam sie doczekac kiedy zobacze mojego syneczka ...


wrr co za partacze :wściekła/y:
 
Do góry