Tekla trzymam kciuki!!! Bardzo mocno, mam nadzieję, ze będzie łagodniej niż u mnie.
Monila- nie przejmuj się sąsiadką, niektórzy potrafią tylko o sobie myśleć, zero w nich empatii...
Mam nadzieję, ze dzisiaj głowa Wam juz nie dokucza? Mnie migrena ominęła, kupiłam sobie na próbę plastry chłodzące z Apapu-spróbuję przy okazji, chociaz mam nadzieję, ze nie prędko.
Ja sie w weekend nie odzywałam, bo...
Sobote zaczęłam z wielkimi planami...Piękna pogoda za oknem, ubrałam sie i poszłam z psem na spacer. Obiecałam sobie, ze rodzinkę obdzwonie, bo dawno tego nie robiła, a wiadomo na spacerze troszke wiecej czasu...i...szłam sobie spokojnie z psem, gdy zauważyłam, ze ktoś nadchodzi, złapałam mojego gada, bo duży i ludzie sie boją i ide spokojnie dalej...i jakby mnie ktoś strzelił...obrazek piękny szła moja sasiadka, z synem, synową, psami i...wózkiem...A w nim rówieśnik mojego Wojtusia..., tzn. prawie, miałyśmy podobny termin...dziewczyny, strasznie sie cieszę, ze im sie udało, długo się starali, ale...jakby mi ktoś serce wydarł...jak na złość-mój łagodny i przyjacielski pies zaczał sie tak szarpać, ze utrzymać jej nie mogłam i ich psa- z którym zawsze sie bawił parę razy obróciła, zdążyłam ja odciągnąć, więc nie ugryzła...wyczuła chyba moją słabosć i funkcja obrony jej się włączyła...mineliśmy sie szybko, ale jak oni odeszli po prostu usiadłam i wstać nie mogłam...siedziałam sobie tak na środku pola i ryczałam nie mając siły na nic...mogłyśmy razem spacerować...cała sobotę byłam do niczego, siedziałam i ryczałam, tak bardzo brakowało mi Wojtusia, ze aż fizycznie bolało, nie miałam siły wstać z łóżka...na nic nie miałam siły. Wczoraj juz troszke lepiej, ale cały czas mam ten widok przed oczami, szczęśliwa rodzina na spacerze, a z drugiej strony ja nad grobem Wojtusia...