Hej dziewczyny, próbuje Was nadrobić od czwartku ale trochę mi to zajmie. Od czwartku byłam wyjęta z życia przez wymioty, cały piątek i sobotę przespałam, nie miałam siły wstać z łóżka tak mi się w głowie kręciło, i w sobotę po raz trzeci trafiłam do szpitala z powodu wymiotów. Szczerze mam już dość, w sobotę już mówiłam do mojego partnera że nie chce mi żyć. Wydawało mi się że już najgorsze za mną że mi odpuściły te wymioty ale nie, nie może być tak lekko. Więc leżę znowu w szpitalu, znowu podają mi torecan (bez tego leku chyba się nie obejdzie przynajmniej do końca 1 trymestru) co mnie stresuje ale już jestem tak wykończona ostatnimi tygodniami że staram się nie myśleć o tym .
Staram się Was nadrobić. Gratuluję udanych wizyt