reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Listopadowe mamy 2020

Ciebie wogole nie uważam że atakujesz czy zalewasz hejtem. Przepraszam jeśli tak to odebralas. Dziękuję za to że próbowałaś bronić ale czasem się niektórym nie da pomoc gdy taka fala hejtu na mnie jest bo dałam dziecku biszkopt albo że daje słoiki i że za dużo i że wszystko robię źle i moje dziecko jest chore przeze mnie
Z tego co gdzieś czytałam nawet jest tak że po zmianie mleka na 2 dziecko mleko odrzuca i jakoś ratować sie trzeba. Też mi się zdarzy dziecku kawałek biszkopta podać swojego pieczonego, a słoiczka zjada cały z obiadkiem i pół deserku. Tak owszem niektórzy mają zapatrzeni w siebie że wiedzą wszystko najlepiej a nie rozumieją że są ludzie którzy sie uczą np obsługi dzieci. Pytać można a ja i tak zazwyczaj robię co uważam więc pomału wszystko i z chłodem trzeba traktować. Niektóre rady są cenne ale niektóre olać całkiem.
 
reklama
Gdy czasem nie ma się innej możliwości to daje się cokolwiek dziecku by nie było głodne nie to co dorosły człowiek on może nie jeść ale dziecko musi. Są sytuacje które zmuszają do podania czegoś gotowego gdy nie ma sie innych warunków.
 
Gdy czasem nie ma się innej możliwości to daje się cokolwiek dziecku by nie było głodne nie to co dorosły człowiek on może nie jeść ale dziecko musi. Są sytuacje które zmuszają do podania czegoś gotowego gdy nie ma sie innych warunków.
Najważniejsze żeby dziecko jadło, a czy mniej lepsze czy bardziej to trudno. Aż takiej myślę krzywdy jej nie zrobisz a później jak więcej będzie jeść większą uwagę do tego przykuwać. Ale to jest tylko moje zdanie.
 
Dziś nie unikniemy chemii w jedzeniu. Pediatrzy nawet twierdzą, że lepiej dać że słoika, bo normy przy wytwarzaniu żywności dla dzieci są wysokie i jest to lepsze niż samemu robić z kupnych warzyw, naszpikowanych nawozami. Które lepsze, myślę, że ciężko stwierdzić. Teraz pora, że niestety wszystko w sklepie jest sztuczne i dziadowskiej jakości. Dobrze, że lato przed nami, to choć z własnego ogródka mozna jakiś owoc utargac. Niestety jedzenie jest i będzie coraz gorsze, sztuczne, naszpikowane chemia i nasze dzieci będą to jadły. Z roku na rok będzie coraz więcej problemów, alergii itp. każde pokolenie będzie coraz to mniej zdrowe i takie czasy nastały, nic nie zrobimy. Jest to smutne, że nawet jak chce się kupić coś dobrego, to nie ma gdzie. Bo skąd wiadomo, że coś oblepione etykieta eko jest naprawdę ekologiczne?
 
Nigdzie nie napisałam, że słoiki same w sobie są złe. Jeśli mają dobry skład to czemu nie? Rozumiem, że nie zawsze ma się czas czy ochotę gotować i nie uważam tego za coś złego. Mówię o tym, że to dziecko dostaje za dużo pokarmów stałych jak na swój wiek. I jeszcze jakieś syfne ciasteczka - od tego się dyskusja zaczęła. Tak, chemii w jedzeniu nikt nie uniknie, ale już dodatku cukru można i to całkiem łatwo, wystarczy nie kupować takiego badziewia i nie dawać go dziecku.
Co do odrzucenia mleka to można sobie poczytać o tzw. agresywnym rozszerzaniu diety i jego skutkach. To jest dokładnie to co tu widzimy. I jeszcze ta wspaniała pediatra mówi, że to normalne. No dla niej pewnie normalne skoro swoim małym pacjentom serwuje takie metody to dzieciaki mleko odrzucają, a Pani doktor zadowolona i każe się nie przejmować.
I nie przemawia do mnie argument, że to pierwsze dziecko. To jest usprawiedliwienie dla podawaniu mu cukru czy jak? Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach to chyba każdy ma wiedzę na temat szkodliwości nadmiaru cukru i soli w diecie i nie trzeba mieć do tego dziecka. Czytanie składów produktów też wydawałoby się oczywiste, szczególnie jak ma się coś podać kilku miesięcznemu dziecku.
Znowu widzę w każdej wypowiedzi delikatność taką, żeby tylko się Beata nie obraziła, przepraszacie że w ogóle żyjecie mam wrażenie. Mnie to grzeje czy ona się obrazi, niech się obraża. Teksty o hejcie i wielkim ataku na jej osobę mnie już śmieszą. Pisałam jej normalnie to olała, napisałam dosadniej to strzela fochy i oskarża o hejt. Też się dałam złapać w te pułapkę przeprasza nią jej za wszystko, ale już mi przeszło. Ona co chwilę wrzuca tu info co i ile je jej dziecko i prosi o rady czy robi dobrze czy źle. I dopóki wszyscy ją głaszczą po główce to jest ok, ale wystarczy delikatny brak zgody i już pokazuje gdzie ma wszelkie rady.
 
Nie chce nikogo bronić ani ganic. Nic mi też do tego co czyje dzieci jedzą. Mogę się własną wiedza dzielić a czy ktoś się do tego stosuje czy nie to jego sprawa. Ale wydaje mi się też że jakiś parasol ochronny nad kimś kto jest w sytuacji trudnej też się należy. Szczerze mówiąc jeśli sytuacja życiowa Beaty jest taka jak mówi to i tak jestem pod wrażeniem że jakos się trzyma i sobie radzi. Z dnia na dzień zostać bez jakiejkolwiek pomocy i pieniędzy z masa problemów i ogromem rozpaczy a do tego niemowlę domagające się stałej uwagi to chyba dużo jak na jednego człowieka.
Jeśli ma pediatre któremu sama ufa to bardzo dobrze. Ja bym to tak w łeb nie waliła i zmieniać nie kazała od razu bo co na wiztach mówi to pojęcia nie mamy. A pod jakimś nadzorem jednak malutka jest. Czy na coś choruje czy nie i czy ta dieta jest dla niej gorsza czy samo niedozywienie też nie wiemy więc wydaje mi się że żadnych radykalnych zmian doradzać nie należy.
Beata też pewnie na wiele kwesti reaguje przesadnie ale kto w jej sytuacji nie miał by nerwów na granicy?
Więc zamiast się tu obrażać czy irytować wydaje się że wystarczy rozmawiać nieco spokojniej i empatycznej. Każdy wtedy powie co chce a nikt się obrażać nie będzie.
Nigdzie nie napisałam, że słoiki same w sobie są złe. Jeśli mają dobry skład to czemu nie? Rozumiem, że nie zawsze ma się czas czy ochotę gotować i nie uważam tego za coś złego. Mówię o tym, że to dziecko dostaje za dużo pokarmów stałych jak na swój wiek. I jeszcze jakieś syfne ciasteczka - od tego się dyskusja zaczęła. Tak, chemii w jedzeniu nikt nie uniknie, ale już dodatku cukru można i to całkiem łatwo, wystarczy nie kupować takiego badziewia i nie dawać go dziecku.
Co do odrzucenia mleka to można sobie poczytać o tzw. agresywnym rozszerzaniu diety i jego skutkach. To jest dokładnie to co tu widzimy. I jeszcze ta wspaniała pediatra mówi, że to normalne. No dla niej pewnie normalne skoro swoim małym pacjentom serwuje takie metody to dzieciaki mleko odrzucają, a Pani doktor zadowolona i każe się nie przejmować.
I nie przemawia do mnie argument, że to pierwsze dziecko. To jest usprawiedliwienie dla podawaniu mu cukru czy jak? Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach to chyba każdy ma wiedzę na temat szkodliwości nadmiaru cukru i soli w diecie i nie trzeba mieć do tego dziecka. Czytanie składów produktów też wydawałoby się oczywiste, szczególnie jak ma się coś podać kilku miesięcznemu dziecku.
Znowu widzę w każdej wypowiedzi delikatność taką, żeby tylko się Beata nie obraziła, przepraszacie że w ogóle żyjecie mam wrażenie. Mnie to grzeje czy ona się obrazi, niech się obraża. Teksty o hejcie i wielkim ataku na jej osobę mnie już śmieszą. Pisałam jej normalnie to olała, napisałam dosadniej to strzela fochy i oskarża o hejt. Też się dałam złapać w te pułapkę przeprasza nią jej za wszystko, ale już mi przeszło. Ona co chwilę wrzuca tu info co i ile je jej dziecko i prosi o rady czy robi dobrze czy źle. I dopóki wszyscy ją głaszczą po główce to jest ok, ale wystarczy delikatny brak zgody i już pokazuje gdzie ma wszelkie rady.
 
Też mi się wydaje, że jednak trochę empatii należy wcielić do życia. Rady moze przyjąć lub nie, to tylko i wyłącznie jej sprawa. A tak jak mówi Aaaanna jeśli ktoś ma ciężką sytuację, to wszystko może wyprowadzić z równowagi i myślę, że na równi ze zdrowiem dziecka, jest tutaj zdrowie psychiczne matki. Jak kobieta się załamie, to kto jej pomoże. I od razu mówić, że się temu dziecku współczuje. A może właśnie należy mu zazdrościć, że ma taka silna matke, która została sama i mimo to daje radę, walczy, chodzi po lekarzach, badaniach. Tego już nie widzicie?
 
Na początku próbowałam pisać jej normalnie, efekt był taki, że się ofuczyła, napisała że nie prosi o rady i będzie robiła co chce. I ok, niech robi. Ale widzę że nadal cały czas tu pisze jak odżywia małą i czy robi dobrze czy nie dobrze. Jak się pisze na forum to się należy liczyć z tym, że nie każdy się z nami zgodzi. Skoro uważa, że robi dobrze to po co się cały czas pyta? Tylko po to, żeby potem atakować że ktoś się wtrąca albo ocenia? Ja już napisałam co o tym sądzę i tyle. Wy możecie nadal tu ją utwierdzać w przekonaniu, że robi dobrze. Jeśli nic Wam w tym nie zgrzyta to cóż, komentujcie jej nadal z uśmiechem jaki to z małej żarłoczek. To rzeczywiście takie zabawne.
Dziękuję za dyskusję, nie zamierzam się już udzielać, bo to jak gadanie ze ścianą.
 
Ok. Koniec dyskusji.
-----------------------------------------------------------------------------
A czy któreś z niebutelkowych dzieci już pije z niekapka? Niby od 6 miesiąca, ale już może któreś próbowało?
 
reklama
Ale o co tak na prawdę są te nerwy O to że pyta i Twoich rad nie słucha? A musi? Czy o to że robi inaczej? Jak chce tak robi.
Ja jej nie bronię sama mam inne podejście i schemat żywienia. Ale dziecka jej ani żałuje ani nad nią płacze. Jawna krzywda póki co jej się nie dzieje.
Znamy się tylko z kilku postów na forum. Każdy życie ma swoje i robi to co chce. To że czasem Beata wybucha trudno. Ma prawo.
Ja się z nikim nie pieszcze czy nie nadskakuje ale też nie chciała bym brać na siebie odpowiedzialności za udzielanie rad w kwestia zdrowotnych komuś kogo praktycznie nie znam. A już na pewno nie będę podważać autorytetu jej lekarza.
Na początku próbowałam pisać jej normalnie, efekt był taki, że się ofuczyła, napisała że nie prosi o rady i będzie robiła co chce. I ok, niech robi. Ale widzę że nadal cały czas tu pisze jak odżywia małą i czy robi dobrze czy nie dobrze. Jak się pisze na forum to się należy liczyć z tym, że nie każdy się z nami zgodzi. Skoro uważa, że robi dobrze to po co się cały czas pyta? Tylko po to, żeby potem atakować że ktoś się wtrąca albo ocenia? Ja już napisałam co o tym sądzę i tyle. Wy możecie nadal tu ją utwierdzać w przekonaniu, że robi dobrze. Jeśli nic Wam w tym nie zgrzyta to cóż, komentujcie jej nadal z uśmiechem jaki to z małej żarłoczek. To rzeczywiście takie zabawne.
Dziękuję za dyskusję, nie zamierzam się już udzielać, bo to jak gadanie ze ścianą.
 
Do góry