Rozumiem. Ja jak zaczynałam IVF to też miałam myśl "oby nie było za dużo". Ja jestem wierząca ale też po prostu czystko po ludzku, dla mnie ten bąbel w klinice to moje dziecko i ja już mam dla niego serce. Siostra mojego męża uzyskała w procedurze 8 zarodków, uzyskała ciąże za pierwszym transferem - bardzo się cieszyła, ze ma aż tyle. Ja pewnie bym miała odwrtoną reakcję.
Prawda jest taka, że u nas jest ten jeden zarodek i gdyby się udało, to by była w mopim odczuciu idealna sytuacja. Więcej dzieci "nie potrzebujemy" (w tym sensie, ze chcemy mieć chociaż to jedno i bedziemy szczesliwi), nie ma więcej zarodków, nie ma już nad czym myśleć. Ale wiadomo, szansa, że ten jeden zarodek od razu się przyjmie nie jest jakaś zawrotna...