Multi, chyba nie ma reguły. Kubie po mleku rumień wychodzi na następny dzień, a zdarzało się, że nawet kilka dni później.
U nas ostatnio sporo się dzieje. Taka byłam szcześliwa, że po szpitalu Kubek nie chorował ponad miesiąc. A jak passa się skończyła, to non-stop łazi z jakimś katarem albo kaszlem. Ostatnio, chyba od kataru, zaczął mu się zbierać płyn za błoną bębenkową. Leczenie antybiotykami było na szczęście skuteczne, inaczej trzeba byłoby nacinać błonę. No ale wyszło, że Kuba musi być na stałe pod kontrolą laryngologa. Przy okazji znowu wyszło coś z sercem, więc ponownie idziemy do kardiologa. Termin mamy "fantastyczny" - na październik... No i nadal (od stycznia) czekamy na miejsce u alergologa. Jeszcze "tylko" miesiąc. Jeśli tam usłyszę, że nie dostanę skierowania na badanie alergologiczne z krwi, bo dziecko za małe czy coś, to się chyba popłaczę na miejscu.
Poza tym coraz łatwiej się z Kubuśkiem porozumieć. Na pytania odpowiada kiwaniem głowy na tak i mówieniem na nie, choć często niezgodnie z prawdą
Skutecznie pokazuje o co mu chodzi i czego chce. Jego ulubione słówko to "nie ma". Chwilowo przestał mówić "auto" na rzecz "koko", przy czym "koko" to każdy ptak, nie tylko kura. jestem pod wrażeniem ile rozumie i jakie złożone polecenia wykonuje (np. wyjmij smoczka z buzi, schowaj do szuflady i zamknij szufladę). Z drugiej strony kiedy prosze go, żeby czegoś nie robił, czego mu nie wolno, to głuchnie. Patrzy na mnie, wie, że zabraniam, ale ostentacyjnie ignoruje. Najczęściej jesli chodzi o wchodzenie na stół i komodę. Bo siedzenie na stole i wspinaczki po mebalch to ostatnio jego ulubione zajęcie.
No i tu właśnie przykra rzecz z weekendu. Kubek tak się wspinał po krzesłach, że jedno przeważył i wywrócił się z krzesłem uderzajć twarzą o kant stołu. Była krew z nosa, płacz, został wielki siniak na policzku. Na szczęście obyło się bez złamań. Ale czy to zniechęciło do wspinaczek? A skąd! Czy Wasze dzieci też są takie niepokorne?