margana, winki już kiedyś się chwaliłam ale powtórzę
my po długaśnych dywagacjach wybraliśmy recaro young sport 9-36kg
Recaro Young Sport 2.0 najbezpieczniejszy w tej klasie... wymyśliłam tak że teraz Patrycja w nim będzie jeździć, jak młode skończy roczek to z leżącego przesiądzie się do tego właśnie po Patrycji a Patrycji kupimy 15-36, jaki będzie los recaro young , zobaczymy jak długo wytrzyma
coccoa - teraz już będzie tylko lepiej, przynajmniej macie za sobą lęki co do narkozy... ściskam mocno i tulę
u nas nocka wyjątkowa bo 1 pobudka była o 6 dopiero
poszła butla, smoczuś i do 9 cała rodzina radośnie pospała
Mój mąż dzisiaj po długich prośbach zabrał małą na spacer (on zawsze musi mieć po co iść, sam spacer to nie wykonalne więc załatwił pocztę i dwie apteki). Podczas spaceru zgodnie z planem przespała godzinę. Wszystko byłoby fajnie tylko że wyraźnie prosiłam-jak zaśnie otul jej nóżki kocykiem, ale nieee bo po co, pewnie tak sobie tylko gadałam. Mała wróciła z przemarzniętymi stópkami i całymi nogami bo kocyk był ale pod wózkiem
. Mam nadzieję że nic jej nie będzie bo katar ma już kilka dni, na szczęscie coraz mniejszy...
Wczoraj pojechaliśmy na drugi koniec miasta do mojego nowego gina po zwolnienie. Dojazd 30 minut, brak miejsc parkingowych :-(
na miejscu zastałam przychodnię pogrążoną w chaosie, lekarz nie miał klucza i nie mógł dostać się do gabinetu, w rejestracji nie działał internet i telefon (na ulicy tir staranował "słupki" Telekomunikacji), rejestratorka nie miała podglądu kto na którą jest umówiony, nie można było zapisać sie na nast wizytę, tłum zdenerwowanych pacjentek kłócących się która teraz wchodzi (ja byłam tylko ustnie z lekarzem umówiona że mam przyjść ale twardo twierdziłam że jestem zapisana na 12:40-tak kazał przyjechać)
Poślizg jakieś półtorej godziny (na szczęście cały czas Patrycja przespała w aucie pod opieką taty)
Plusem było to że wreszcie udało mi się dostać. Lekarz nie tylko wystawił mi zwolnienie (na 3 tyg , niestety tzw. leżące z wpisem "poronienie zagrażające"-kod choroby dla ZUSu, który mnie uziemia i nie powinnam w razie kontroli nawet po domu chodzić
) ale również zrobił USG
mogłam zobaczyć malucha, popatrzeć jak mu bije serduszko, ma 14 mm :-) dostałam zdjęcie z tą dzidziusiową plamką, oczywiście nic nie widać ale cieszy
kiedy na koniec zapytałam czy na pewno nie ma krwiaka jak to było w pt mówione, lekarz jednak się go wypatrzył (już jak wstałam i miał zatrzymany obraz) i stwierdził "o faktycznie coś tu jest, musiałem w piątek nie zauważyć" Kurde nie znam się ale mam wrażenie że on to USG bardzo szybko robi, poprzedni mój gin więcej czasu spędzał na dłubaniu a ten myk myk i po wszystkim. Może wydziwiam ale jakoś dziwnie.
ten dla odmiany nie spławia mnie z gabinetu póki nie wyczerpię wszystkich pytań... i tak źle i tak niedobrze, babie nie dogodzisz
poprzednio był specjalista, teraz gawędziarz, czy są specjaliści gawędziarze w tej dziedzinie?
jeszcze się wymądrzał jak to ZUS idiotów robi z lekarzy i zmusiło go do całodniowego szkolenia jak wystawiac zwolnienia, po czym zrobił dwa poważne błędy (najpierw nie wpisał mojego adresu a potem wpisał niepoprawnie datę od kiedy jest zwolnienie) najśmieszniejsze jest to że najpierw on się na to szkolenie żalił, potem ja mówię że pracuję w kadrach i już takie cuda widziałam że widocznie niektórzy lekarze nie za bardzo na tym zbędnym szkoleniu uważali bo potrafią swoje nazwisko wpisać zamiast pacjenta, no to lekarz na to że widocznie robią takie blędy bo są zbyt chciwi i mają po 160 pacjentek dziennie, po czym ja biorę swoje zwolnienie do ręki i wytykam mu co trzeba poprawić