reklama
Hope w sumie ja pracuje w administracji w szkole i sierpień mam luzniejszy. Wykorzystałam tylko zaległy urlop a cały bieżący przede mną. Chciałam w sierpniu się wdrożyć. A do tego mąż ma urlop w sierpniu. Mój WikUs dalej boi się sam.chodzić, zaraz siada.Kiedy wyjeżdżacie? Idziesz tak szybko na urlop? Po powrocie zapisz się na wizytę
Mnie lada moment czeka to samo. Jeszcze tylko kilka tygodni mi zostało i wracam do pracy
Kamcia2810
Fanka BB :)
Iwona35 gratuluję
Ja sobie nie wyobrażam mieć dzieci rok po roku. Chociaż na początku jest bardzo ciężko a później będzie już fajnie.
Ja sobie nie wyobrażam mieć dzieci rok po roku. Chociaż na początku jest bardzo ciężko a później będzie już fajnie.
Gwiazda_237
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Listopad 2015
- Postów
- 1 032
Witam się Napiszę również wam dziewczyny ze Wojtus już na świecie z nami od 04.08 CC przebiegło bez powikłań Pozdrawiam
Napisane na HUAWEI CAM-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
Napisane na HUAWEI CAM-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
julita1212
Szczęśliwa mamusia:) Cudownej dwójeczki :*
- Dołączył(a)
- 16 Grudzień 2008
- Postów
- 17 639
udanego urlopu czekamy na fotorelację@hope :) no właśnie przez powrót do pracy zapomnialam ze miałam się zapisać na wizytę :/
A z ciekawości wam napisze jak Wikus znosi rozstanie, otóż chyba dobrze choć ostatnio gdy wrocilam z pracy i wzielam go na ręce to się rozplakal i uciekł do tatusia, tak samo reaguje na obce osoby.. poza tym chłopaki sobie radzą tylko ja zabiegana jestem. W pracy szybko wrocilam na właściwe tory. W domu mąż oddaje dziecko tesciowej i guzik go obchodzi czy ona chce (ja tak nie umialam) wiec jak wchodzę do domu to już w drzwiach czekają na mnie. Potem od razu idziemy na spacer, sprzątać, prac i gotować obiad na dzień następny. Ok 21 idzie spać a ja czasem czytam forum i po 5 min śpię bo wstaje o 5. Jeszcze trudniej będzie od września a póki co żyjemy wyjazdem na wakacje na Węgry
Gwiazda gratulację i ucałuj koniecznie WojtusiaWitam się Napiszę również wam dziewczyny ze Wojtus już na świecie z nami od 04.08 CC przebiegło bez powikłań Pozdrawiam
Napisane na HUAWEI CAM-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
Znalazłam chwilę więc napiszę więcej co u nas.
Natalka nadal mało waży, martwię się - ok 7300 g. Mało ostatnio przybiera. Lekarze bezsilni heh. Byliśmy z tym u gastrologa i mamy za jakiś czas pojawić się drugi raz i wtedy zapadną jakieś decyzje. Ma nas wysłać też do genetyka, mam nadzieję że on nas uspokoi.
Jeżeli chodzi o rozwój motoryczny to Natalka jest w tyle nadal, ale w ostatnim tygodniu bardzo duże postępy. Dotąd tylko pełzała a w ostatnich kilku dniach postawiła pierwsze kroki raczkujące, usiadła i wytrzymała w tej pozycji i zaczęła się wspinać na nas, tzn nie stojąc na stopach tylko jakby klęcząc tak się prostuje. Potrafi też przepełznąć przez przeszkodę np dość wysoki próg. Podobno raz się wspięła i stanęła na stopach z podporą, ale uwierzę jak zobaczę Bo to przy mężu było. Dla nas to ogromne postępy w krótkim czasie.
Dostaliśmy się na rehabilitacje na nfz w końcu. Dotąd chodziliśmy prywatnie, tylko raz w tygodniu bo wizyta 100 zł. Na nfz będziemy chodzić 3 razy w tygodniu, w tym raz to zajęcia indywidualne a dwa razy grupowe, więc fajnie, z innymi dzieciaczkami. Idziemy też na jednorazowe konsultacje do logopedy i psychologa, w tym miejscu gdzie chodzimy na rehabilitację to taki standard chyba że do tych specjalistów też wysyłają bo mają ich na miejscu. No ciekawa jestem co powiedzą choć nie jestem oczywiście zdania żeby ona akurat takich konsultacji potrzebowała Ale skoro mamy to "w pakiecie" to nie zaszkodzi
A co do tego jedzenia o które tak się martwiłam, to też są postępy. Zainteresowała się bardziej jedzeniem, bierze wszystko w rączki co jej daję i próbuje sobie, ale nazwać tę czynność jedzeniem to za dużo powiedziane Raczej się tym bawi i w życiu by się w ten sposób nie najadła, 80% jedzenia ląduje na podłodze lub w krzesełku do karmienia. Zjada kilka mini-kęsów i to wszystko. A jak dostanie coś twardszego np kabanosa, to odgryza kawałki i wypluwa, bo nie potrafi przeżuć tego. Najwięcej co jej się udało zjeść na raz to 2 frytki (tak wiem, nie powinniśmy frytek dawać jeszcze, ale byliśmy w restauracji i chcieliśmy ją zająć, a 2 frytki jej zdrowia chyba nie zrujnują, więc wyluzowałam, wakacje są ).
Byliśmy nad morzem na tydzień, wróciliśmy w sobotę. Nie powiem żebym jakoś szczególnie wypoczęła hehe Bo z małym dzieckiem to wiadomo jaki wypoczynek Ale spędziliśmy więcej czasu całą rodzinką. Fajnie było. W dodatku w tym miejscu gdzie wynajmowaliśmy pokój był zorganizowany taki pokój zabaw dla dzieci, więc tam zaglądaliśmy czasem i Natalka miała okazję pobawić się ze starszymi dziećmi. Poznała super chłopca 4-letniego, no taki kochany był, tak ją zabawiał - pokazywał książeczki, biegał za nią, klocki z nią układał, tzn on układał a ona burzyła A na koniec dostała od niego buziaka w policzek
No i najważniejsze - zaczynamy żłobek! W piątek idziemy pierwszy raz, na razie mamy tygodniowy (tzn 5 dni, bo liczą się dni robocze) okres adaptacyjny, czyli ja wchodzę razem z nią. W piątek idziemy na godzinkę i wtedy wszystkiego się dowiem, tzn jak dalej będziemy ją przyzwyczajać no i co tam za rzeczy będą jej potrzebne (bo u nas trzeba mieć np swoją pościel, kubeczek niekapek, pieluchy itd, muszę właśnie listę sporządzić). Cały wrzesień mam na oswojenie jej z tą nowością, bo od października wracam do pracy. I powiem Wam że jakoś póki co nie odczuwam żalu, że będzie chodzić do żłobka, w sumie to bardziej podekscytowanie jakąś zmianą. Ja się do siedzenia w domu po prostu nie nadaję hehe. No i też mam jakieś takie zaufanie do tego żłobka, cieszę się w sumie że jakieś doświadczone w opiece nad dziećmi osoby będą ją obserwować, liczę na to że może nawet jakieś rady będę otrzymywać. W końcu nie będę się tak czuła sama jedna odpowiedzialna za wszystko, tylko będą osoby które pomogą mi uczyć ją nocnika, samodzielnego jedzenia itd. Bo oczywiście jest mąż ale wiadomo że tego typu sprawy to jednak na mojej głowie, tym bardziej że mąż ok 18 wraca z pracy to za dużo czasu dla niej nie ma.
Napiszcie tez co u Was bo tu taka cisza jak nie wiem
Natalka nadal mało waży, martwię się - ok 7300 g. Mało ostatnio przybiera. Lekarze bezsilni heh. Byliśmy z tym u gastrologa i mamy za jakiś czas pojawić się drugi raz i wtedy zapadną jakieś decyzje. Ma nas wysłać też do genetyka, mam nadzieję że on nas uspokoi.
Jeżeli chodzi o rozwój motoryczny to Natalka jest w tyle nadal, ale w ostatnim tygodniu bardzo duże postępy. Dotąd tylko pełzała a w ostatnich kilku dniach postawiła pierwsze kroki raczkujące, usiadła i wytrzymała w tej pozycji i zaczęła się wspinać na nas, tzn nie stojąc na stopach tylko jakby klęcząc tak się prostuje. Potrafi też przepełznąć przez przeszkodę np dość wysoki próg. Podobno raz się wspięła i stanęła na stopach z podporą, ale uwierzę jak zobaczę Bo to przy mężu było. Dla nas to ogromne postępy w krótkim czasie.
Dostaliśmy się na rehabilitacje na nfz w końcu. Dotąd chodziliśmy prywatnie, tylko raz w tygodniu bo wizyta 100 zł. Na nfz będziemy chodzić 3 razy w tygodniu, w tym raz to zajęcia indywidualne a dwa razy grupowe, więc fajnie, z innymi dzieciaczkami. Idziemy też na jednorazowe konsultacje do logopedy i psychologa, w tym miejscu gdzie chodzimy na rehabilitację to taki standard chyba że do tych specjalistów też wysyłają bo mają ich na miejscu. No ciekawa jestem co powiedzą choć nie jestem oczywiście zdania żeby ona akurat takich konsultacji potrzebowała Ale skoro mamy to "w pakiecie" to nie zaszkodzi
A co do tego jedzenia o które tak się martwiłam, to też są postępy. Zainteresowała się bardziej jedzeniem, bierze wszystko w rączki co jej daję i próbuje sobie, ale nazwać tę czynność jedzeniem to za dużo powiedziane Raczej się tym bawi i w życiu by się w ten sposób nie najadła, 80% jedzenia ląduje na podłodze lub w krzesełku do karmienia. Zjada kilka mini-kęsów i to wszystko. A jak dostanie coś twardszego np kabanosa, to odgryza kawałki i wypluwa, bo nie potrafi przeżuć tego. Najwięcej co jej się udało zjeść na raz to 2 frytki (tak wiem, nie powinniśmy frytek dawać jeszcze, ale byliśmy w restauracji i chcieliśmy ją zająć, a 2 frytki jej zdrowia chyba nie zrujnują, więc wyluzowałam, wakacje są ).
Byliśmy nad morzem na tydzień, wróciliśmy w sobotę. Nie powiem żebym jakoś szczególnie wypoczęła hehe Bo z małym dzieckiem to wiadomo jaki wypoczynek Ale spędziliśmy więcej czasu całą rodzinką. Fajnie było. W dodatku w tym miejscu gdzie wynajmowaliśmy pokój był zorganizowany taki pokój zabaw dla dzieci, więc tam zaglądaliśmy czasem i Natalka miała okazję pobawić się ze starszymi dziećmi. Poznała super chłopca 4-letniego, no taki kochany był, tak ją zabawiał - pokazywał książeczki, biegał za nią, klocki z nią układał, tzn on układał a ona burzyła A na koniec dostała od niego buziaka w policzek
No i najważniejsze - zaczynamy żłobek! W piątek idziemy pierwszy raz, na razie mamy tygodniowy (tzn 5 dni, bo liczą się dni robocze) okres adaptacyjny, czyli ja wchodzę razem z nią. W piątek idziemy na godzinkę i wtedy wszystkiego się dowiem, tzn jak dalej będziemy ją przyzwyczajać no i co tam za rzeczy będą jej potrzebne (bo u nas trzeba mieć np swoją pościel, kubeczek niekapek, pieluchy itd, muszę właśnie listę sporządzić). Cały wrzesień mam na oswojenie jej z tą nowością, bo od października wracam do pracy. I powiem Wam że jakoś póki co nie odczuwam żalu, że będzie chodzić do żłobka, w sumie to bardziej podekscytowanie jakąś zmianą. Ja się do siedzenia w domu po prostu nie nadaję hehe. No i też mam jakieś takie zaufanie do tego żłobka, cieszę się w sumie że jakieś doświadczone w opiece nad dziećmi osoby będą ją obserwować, liczę na to że może nawet jakieś rady będę otrzymywać. W końcu nie będę się tak czuła sama jedna odpowiedzialna za wszystko, tylko będą osoby które pomogą mi uczyć ją nocnika, samodzielnego jedzenia itd. Bo oczywiście jest mąż ale wiadomo że tego typu sprawy to jednak na mojej głowie, tym bardziej że mąż ok 18 wraca z pracy to za dużo czasu dla niej nie ma.
Napiszcie tez co u Was bo tu taka cisza jak nie wiem
kamejka na pewno wszystko szybko nadrobicie, myślę że najważniejsze są postępy w rozwoju A rehabilitacja dużo pomoże, szczególnie jak będzie tak często. Mikołaj już kilka razy zjadł frytkę
My pierwszy dzień w żłobku mamy po Tobie więc jestem ciekawa Twoich spostrzeżeń. Napisz koniecznie po pierwszych kilku dniach. Zupełnie nie pomyślałam o pościeli! Też będziemy musieli kupić. Ja wracam już od września i cieszę się powrotem do pracy Martwię się tylko organizacją i tym czy mąż rano ogarnie małego i zaprowadzi go do złobka. Będzie przy tym dużo marudził
Mój maluch już chodzi i uwielbia piłki każdej wielkości. Śmiejemy się, że rośnie piłkarz ostatnio nabił sobie guzy i bardzo to przeżyłam, ale na szczęście następnego dnia został mały ślad.
My pierwszy dzień w żłobku mamy po Tobie więc jestem ciekawa Twoich spostrzeżeń. Napisz koniecznie po pierwszych kilku dniach. Zupełnie nie pomyślałam o pościeli! Też będziemy musieli kupić. Ja wracam już od września i cieszę się powrotem do pracy Martwię się tylko organizacją i tym czy mąż rano ogarnie małego i zaprowadzi go do złobka. Będzie przy tym dużo marudził
Mój maluch już chodzi i uwielbia piłki każdej wielkości. Śmiejemy się, że rośnie piłkarz ostatnio nabił sobie guzy i bardzo to przeżyłam, ale na szczęście następnego dnia został mały ślad.
Flammie
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Marzec 2016
- Postów
- 1 380
Kamejka, brawa dla Natalki za postepy. Jak pocwiczy to nabierze sily i na pewno bedzie nadrabiac
My juz po wakacjach. Synek zniosl podroze bardzo dobrze, lepiej niz ja, bo wisial ciagle na mnie i ciagle sie wiercil. Czulam sie jakbym miala wiecznie ruszajaca sie osmiornice pod opieka. Bylam skonana po dwoch lotach po 2h, do tego przerwa miedzy lotami 2-4h i 2h samochodem. Sam pobyt tez sie udal. Pierwsze dni byly trudniejsze, ale potem bylo ok. Synek bardzo "wydoroslal" przez ten pobyt, urusl chyba troche i nabral kolorow.
Moj synek chodzi malo i bardzo ostroznie, zwykle jak sie zapomni Chyba jeszcze nie do konca sie pewnie czuje na dwoch nogach. Za to lubi sie wspinac.
Przedszkole zaczynamy od pazdziernika.
Iwona, co tam u ciebie?
My juz po wakacjach. Synek zniosl podroze bardzo dobrze, lepiej niz ja, bo wisial ciagle na mnie i ciagle sie wiercil. Czulam sie jakbym miala wiecznie ruszajaca sie osmiornice pod opieka. Bylam skonana po dwoch lotach po 2h, do tego przerwa miedzy lotami 2-4h i 2h samochodem. Sam pobyt tez sie udal. Pierwsze dni byly trudniejsze, ale potem bylo ok. Synek bardzo "wydoroslal" przez ten pobyt, urusl chyba troche i nabral kolorow.
Moj synek chodzi malo i bardzo ostroznie, zwykle jak sie zapomni Chyba jeszcze nie do konca sie pewnie czuje na dwoch nogach. Za to lubi sie wspinac.
Przedszkole zaczynamy od pazdziernika.
Iwona, co tam u ciebie?
reklama
Hope, u mnie też mąż będzie szykował do żłobka, ale ja tam się nie martwię. Będzie musiał dać sobie radę i tyle tylko ubranie będę musiała ja szykować dzień wcześniej, bo jak on ją wystylizuje to wstyd będzie po nią przyjść odebrać a pościel może nie wymagana wszędzie, może u was mają swoją? Ja kołdry nie używam jeszcze, kocykiem przykrywam, bo jak raz spróbowałam pod kołderką to cała mokra była. Więc w naszym przypadku pościel to kocyk po prostu będzie a relacje z pierwszych dni zdam na pewno!
Flammie fajnie że mały dobrze zniósł podróż, u mas by takie coś nie przeszło hehe. Nie ma szans żeby Natalka wysiedziała, na bank by był płacz. Nad morze jechaliśmy nocą tak żeby podróż po prostu przespała.
Flammie fajnie że mały dobrze zniósł podróż, u mas by takie coś nie przeszło hehe. Nie ma szans żeby Natalka wysiedziała, na bank by był płacz. Nad morze jechaliśmy nocą tak żeby podróż po prostu przespała.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 11 tys
- Wyświetleń
- 673 tys
Podziel się: