dzień dobry
Panna Migotka gratuluję
Jodełka gratuluję odwagi. Myślę, że nie wyprowadziłabyś się bez ważnego powodu, zwłaszcza w tak newralgicznym momencie. Może ten czas osobno da Wam możliwość przemyśleń, zatęsknienia ale ja uważam,że nic na siłę.. a już na pewno nie "dla dobra dzieci" bo dzieci toksyczność w związku wyczuwają bardzo dobrze i wcale nie jest to dla ich dobra.
Paula ja myślę, że w póltora tygodnia wywietrzysz, fajnei że Wy już tak na prostej
Anulka z tym cewnikiem to co szpital to obyczaj. U mnie od razu jest oxy jak trzeba wywoływać, niestety..
Needi ja jak zaczęłam dostawać tablety na tarczycę to nawet wysypiałam się szybciej i jakoś tak ogólnie więcej energii miałam i chęci do wszystkiego, ale to tak przez miesiąc a później chyba organizm się przyzwyczaił.
Dziewczyny ja nie chcę się wymądrzać i jak któraś nielubi takich pogadanek to może mnei od razu przewinąć
Chcę nawiązać do tematu teściów bo kolejny raz jest poruszany. Właśnie urodziłyście, lub urodzimy.. Za jakis czas nasze noworodki będą miały po dzieścia lat.. a to leci, Chryste nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo..wiem co mówię bo mam w domu juz 15 latkę...Wszystkie będziemy teściowymi. I teraz pomyślcie czy chciałybyście by Wasze wychuchane, wypielęgnowane i tak kochane dzieci zerwały z Wami kontakt po trafią na partnera (rkę) która będzie o Was mówić "ta baba" , zakazywać kontaktu z wnukami i ogólnie ograniczać kontakt ..Może nam się dziś wydawać, że my będziemy tym idealnymi teściowymi i nas to nie spotka..Nieprawda.. Jak się nei będziemy interesować możemy usłyszeć, że mamy wszystko w d... Jak będziemy się interesowac to że jesteśmy nadgorliwe..Nie ma na to złotych środków. Milczący teściowie nie znaczy że się nie przejmują. Ja mam ojca tzw mruka. I mam też pięcioro rodzeństwa. Każde z nich mu zarzuca oschłość i wycofanie w stosunkach rodzinnych. Dziwią się, że do mnei dzwoni pogadać i już za dzieciaka jak chcieli go do czegoś przekonać to mnei wysyłali. A ja z nim kontakt mam taki nie ot tak z góry. Wypracowałam go. Szłam z nim na grzyby i z reguły dopiero po 2h łażenia po lesie dawało sie z nim pogadać a im głebiej w las tym intymniej, nawet naciągałam go na zwierzenia. Jak siedział pół dnia nad krzyżówką to przechodząc cmoknęłam go w czoło co dla mojego rodzeństwa prawie było szokiem. Mój ojciec nie powie "kocham Cię" ale miał łzy w oczach kiedy każde z nas wyprowadzało się z domu, I moje rodzeństwo tego nie widziało. Z reguły takich rzeczy sie nie widzi. Nie namawiam by całowac teścia ale może warto się nie poddawać i znaleźć drogę do niego. W każdej relacji rodzinnej atmosferę trzeba sobie wypracować, czy to w małżenstwie, czy w stosunku teście -my, Nic nie jest dane raz na zawsze a i czasami prób trzeba podjąć 30 zanim drgnie druga strona. Warto bo nawet najbardziej zażyłe przyjaźnie kiedyś się kończą a rodzina to rodzina.
Stosunek mój do zrywania więzi "bo nam nie pomogli jak potrzebowaliśy" też jest dość specyficzny. Nikt nie ma obowiązku pomocy, nawet rodzice czy teście. Odkąd zakładamy rodzinę musimy być na tyle dojrzali i brać odpowiedzialnośc za siebie by pomocy nie wymagać a jedynie dziękować za nią, kiedy się przytrafi. To nie jest tak,że skoro rodzice nas wydali na świat to mają obowiązek pomagać póki żyjemy. Wyprowadzając się z domu powinnismy przede wszystkim liczyć: żona na męża i mąż na żonę. Rodzice mają zaś prawo odtąd zacząc myśleć bardziej o sobie niż o dzieciach które wyfrunęły z gniazda, takie prawo dorosłości
Jak kogoś uraziłam, przepraszam. Temat mnie ruszył może dlatego, że bliżej mi do bycia teściową niż Wam
Co nie znaczy, że nie można sobie czasami na teściów ponarzekać bo człowiek tylko człowiekiem jest i pewnie że każda historia inna i kązdy ma swój powód ale czasami warto dac czwartą czy pietnastą szansę tej matce czy teściowej albo chociaz próbowac zrozumiec