hejka,
mam problem z zasypiaiem Emilki. Marcin ma teraz drugie zmiany, czyli w tym tygodniu nie ma go na zasypianie małej, a to on ją kładzie na noc, czyta jej bajkę w salonie,później przenosi do jej łóżeczka i ona zasypia. Wczoraj wpadła w histerię bo ona nie będzie spać w łóżeczku tylko ze mną na materacu - tak śpimy w dzień na drzemce. Chciałam ją przetrzymać, nie odzywałam się, nie podchodziłam do niej, ale tak płakała, że zwymiotowała. Przebrałam siebie, ją,pościel,pomyłam podłogę bowszytsko w rzygach. Dałam jej pić, położyłam do łóżka, dałam buzaika, zgasiłam swiatło i wyszłam. Zasnęła odrazu. No i dziś identyczna sytuacja, zowu lament, zowu wymioty, teraz śpi.
Wiem, że wymusza na mnie, ale reaguje wymiotami więc trzymać ją do wypłakania to nie najlepszy pomysł.
W dzień ostatnio zapakowałam ją do łóżka i też bardzo płakała, koniec końców zlała się z majty, więc zowu musiałam ją wyciągąć,przebrać,zmienić pościel...
Macie jakieś pomysły jak zmienić tą sytuację?
Zastanawiam się czy nie kupić dużego łóżka albo nie ściągnąć jej szczebelków z tego łóżka które ma i nie kłaść się z nią? Czytać książkę czy głaskać ją dopóki nie zaśnie?
Oczywiście takie cyrki urządza tylko ze mną, z mężem w dzień też śpi w swoim łóżku i nie lametuje. Bożesz,jak do tego doszło jestem zła na siebie, bo ewidentnie popełniłam błąd już z drzemkami w dzień poza łóżkiem. Tyle, że w dzieńjuż kilka razy nie spała w ogóle i myślę, że jakbym ją teraz uczyła od nowa zasypiać na drzemkę w łóżeczku to by w ogóle przestała drzemkować. jestem w kropce.
mam problem z zasypiaiem Emilki. Marcin ma teraz drugie zmiany, czyli w tym tygodniu nie ma go na zasypianie małej, a to on ją kładzie na noc, czyta jej bajkę w salonie,później przenosi do jej łóżeczka i ona zasypia. Wczoraj wpadła w histerię bo ona nie będzie spać w łóżeczku tylko ze mną na materacu - tak śpimy w dzień na drzemce. Chciałam ją przetrzymać, nie odzywałam się, nie podchodziłam do niej, ale tak płakała, że zwymiotowała. Przebrałam siebie, ją,pościel,pomyłam podłogę bowszytsko w rzygach. Dałam jej pić, położyłam do łóżka, dałam buzaika, zgasiłam swiatło i wyszłam. Zasnęła odrazu. No i dziś identyczna sytuacja, zowu lament, zowu wymioty, teraz śpi.
Wiem, że wymusza na mnie, ale reaguje wymiotami więc trzymać ją do wypłakania to nie najlepszy pomysł.
W dzień ostatnio zapakowałam ją do łóżka i też bardzo płakała, koniec końców zlała się z majty, więc zowu musiałam ją wyciągąć,przebrać,zmienić pościel...
Macie jakieś pomysły jak zmienić tą sytuację?
Zastanawiam się czy nie kupić dużego łóżka albo nie ściągnąć jej szczebelków z tego łóżka które ma i nie kłaść się z nią? Czytać książkę czy głaskać ją dopóki nie zaśnie?
Oczywiście takie cyrki urządza tylko ze mną, z mężem w dzień też śpi w swoim łóżku i nie lametuje. Bożesz,jak do tego doszło jestem zła na siebie, bo ewidentnie popełniłam błąd już z drzemkami w dzień poza łóżkiem. Tyle, że w dzieńjuż kilka razy nie spała w ogóle i myślę, że jakbym ją teraz uczyła od nowa zasypiać na drzemkę w łóżeczku to by w ogóle przestała drzemkować. jestem w kropce.