Napiszę wam o tym starciu z pacjentami bo to była ciekawa akcja.
Pod gabinetem siedzi jakieś 4-5 osób i pytam starszej Pani, kto teraz wchodzi. Pani mi odpowiada ze wchodzi się wg godziny bo zapisy są na godzinę. Mówię jej ze jestem na 11.15 (była 11,05) i pytam czy jest ktoś na wcześniejszą. Nikogo nie ma wiec ustalamy ze następna wchodzę ja. osoby w kolejce niezadowolone ale trudno. Idę z Kubą do końcika dla dzieci gdy nagle widzę ze jakieś roszady pod gabinetem i ludzie przesiadają się pod dalszy gabinet. Podchodzę pytam o co chodzi. owa starsza Pani mówi ze Pani doktor przyjmuje jednak w tym dalszym gabinecie i że wchodzimy jak kto przyszedł
. Do tego jeszcze inny facet do mnie mówi "to Pani będzie za mną"
...wiec ze spokojem w głosie pytam co się zmieniło gdy się przesiadali o te 1,5 metra bo jeszcze przed chwilą mieliśmy wchodzić wg. godziny? na co starszy facet do mnie :a na którą ja mam" wiec mówię ze na 11.15 i teraz wchodzę ja. A on ze w takim razie to on na 9 był zapisany. No to mu mówię , że doskonale rozumiem tę jego dziewiątą i niech nie będzie niepoważny bo nie po to się zapisujemy na godziny żeby teraz tego nie przestrzegać. Wzajemnie pogratulowaliśmy sobie faktu że jesteśmy ludźmi rozumnymi i j odeszłam z Kubą do koncika zabaw...gdy nagle widzę ze drzwi do gabinetu się otwierają i starsza pani hop wskakuje do środka i tyle ją widzieli.
ja KUbę pod pachę i dalej koczować pod gabinetem aby następna cwana się nie znalazła. i czekam. po 15 minutach wychodzi starsza Pani a ja jej na to: czy nie jest jej wstyd tak się zachowywać. przecież teraz była moja kolej a ona po prostu się wepchnęła. JAki ja mam brać przykład z ludzi starszych jak tu nawet najprostsze zasady etykiety nie ją przestrzegane. Paniusia przeprosiła i powiedziała ze się źle czuła dlatego weszła. Powiedziałam ze mogłyśmy to wspólnie przed wejściem ustalić i zachować się jak poważni ludzie." joł
o i po tym jak wychodziłam to nikt mi nie odpowiedział na "dowidzenia" prócz ludzi spod drugiego gabinetu.