hej,
coz, relacje jakie mam z mama sa takie a nie inne. nigdy nie byly dobre. (to bylo wyjatkowo wyraznie widoczne jak rok temu zmarla moja babcia.) nigdy nie potrafilysmy sie dogadac.
jej wizja mojego szczescia zdecydowanie rozni sie od mojej. powoduje to ze przez jakis czas wywolywala we mnie poczucie winy ze nie podazam wedlug jej "wzoru". jak jakis czas temu stwierdzilam ze juz sobie tak dalej nie pozwole i zaczelam ignorowac jej reakcje, to uslyszalam "co ja ci takiego zrobilam?"
. generalnie zadnego patentu na nia nie moge znalezc(zreszta moja siostra tez nie). np potrafila mi w lato zadzwonic o 9 rano(dla mnie srodek nocy) i bez dzien dobry, placzac, pytala co sie dzieje bo jej sie snilo ze mi zle i zebym natychmiast wracala do polski. dodam ze u mnie wtedy bylo wszystko super. robila mi lamety w sluchawke i nic do niej nie docieralo. albo odwiecznie miala pretensje dlaczego sie nie odzywam a sama raczyla zadzwonic jeden raz przez cztery miesiace!
Martusiu ja nie mam zamiaru jej z niczym oswajac. ona wyskoczyla z tekstem do mojej siostry ze jak ja sie wyprowadze to ona to bedzie musiala zaakceptowac. tylko poki co zadnej akceptacji ani wsparcia nie zauwazylam(a juz kilka lat to trwa). ja doskonale wiem ze zgotuje mi straszne jazdy jakby co.:-(
dziewczyny! obiecac mi wszystkie razem i kazda z osobna ze bedziecie wyrozumiale i wspierajace dla swoich lipcowych maluchow w przyszlosci!
ja tez wierze w ta zasade
Hanti. po wiosnie 2006 roku i tych trzech miesiacach kiedy musialam przejsc przez klamstwo, hipokryzje, nieuczciwosc, brak lojalnosci, zdrade, bawienie sie moimi uczuciami, poronienie... kiedy osoba, ktorej ufalam chyba najbardziej na swiecie tak mnie zawiodla mam wrazenie ze przezyje wszystko.
ja jestem rozdarta, chociaz to chyba niewlasciwe slowo. ja sie czuje ze zyje w grecji a jak jestem w warszawie to wegetuje.
nie lubie tego miejsca, zle sie tu czuje. przeszkadza mi jedzenie, muzyka, pani w kiosku co to sie nie usmiechnie, babsztyl w autobusie ktory sie przepycha i warczy. tu nie ma zapachu. zwrocilyscie na to uwage? jak jestem we wloszech czy grecji to ciagle jestem otoczona zapachami-kasztany czy kukurydza grilowana na ulicy, kawa z kafejki, kwiaty przy drodze, ryby, morze itd. laduje w polsce i tu na ulicy nic nie pachnie.
ja bedac w grecji jestem caly czas na naturalnym "haju". owszem zlapie dola ze nie mam faceta ale potrafie sie skutecznie i szybko z tego wygrzebac.
nie pamietam czy wam o tym pisalam. w styczniu moja kolezanka z grupy miala urodziny. bieglam spozniona na zajecia. w jednej rece mialam torbe, w drugiej wode w trzeciej tort. i nagle na ulicy usmiechnal sie do mnie facet. po ubraniach, sposobie bycia wygladal na obcokrajowca. to mnie wtedy "uderzylo". ten jego usmiech byl naturalny, mowiacy "ladnie wygladasz" i tyle. nie nachalny, nie prowokacyjny. ja to doskonale znam z grecji, czy wloch. pierwszy raz(i ostatni) mi sie to wtedy zdarzylo od przyjazdu do polski. ze strony polakow poki co to doswiadczam usmiechu typu "przelecialbym cie" i gwizdow. no i moze powinnam sie odwrocic i podziekowac? sama nie wiem
tak sie tez akurat zlozylo ze moi najblizsi znajomi wyemigrowali. dwie najlepsze kolezanki mieszkaja na ukrainie i we wloszech. wiem ze moge na nie zawsze liczyc. (po calym przejsciu z moim bylym przez trzy tyg siedzialam w rzymie.) kolejne we francji i stanach. mam mase bardzo dobrych znajomych w grecji. a w warszawie w zasadzie to jestem teraz sama. sa jakies pojedyncze osoby ale nie sa to jakies takie super kontakty, ze chcialoby sie im zwierzac i spedzac ciagle z nimi czas.
zgadza sie
Iwon. ten moj kryzys bycia samej, ok czasem jest bardzo ciezko, czasem jest latwiej. doskonale wiem ze jak macie mezow to wam nie sypia platkow roz pod nogi kazdego dnia. zwiazek to tez bardzo ciezka praca. mi brakuje zeby sie czasem przytulic do kogos. bez tlumaczenia czy mi zle czy dobrze. nie mam takiej mozliwosci. latem bylo prosciej. mialam blisko pana idealnego. np. szef mnie wkurzyl, kilienci byli niemili, dowiedzialam sie ze kolezanka poronila wyslalam smsa do kimona i w dwie minuty przybiegl ze swojej pracy, przytulil, powiedzial ze bedzie dobrze i pobiegl spowrotem. a teraz moge sobie poklikac w klawiature tylko.
Iwonko, rozejrzyj sie prosze dookola. nie masz w rodzinie, pracy, wsrod znajomych dziewczyny, ktora jest fajna, madra, usmiechnieta, ladna, a jest sama? i sie zastanawiasz dlaczego? ja znam. moze dlatego ze jestem w podobnej sytuacji jestem wyczulona na takie osoby.
w lipcu do mojego baru przyszla dziewczyna z parka znajomych. kika razy juz ja widzialam wczesniej. nie bylo ruchu duzego, moj szef zaczal z nimi rozmawiac. po jakis dwoch godzinach sie okazalo ze laska jest prezenterka telewizyjna. sliczna, strasznie sympatyczna, seksowna. od pierwszego kontaktu chcialo sie powiedziec ze to jest bardzo dobra, normalna osoba. do czego zmierzam? otoz w rozmowie wyszlo, ze ona kiedys byla strasznie zakochana, nic poza tym facetem nie widziala i byla przekonana ze to wlasnie ten. i bajka prysla. on ja zostawil. teraz ma dziewczyna 35 lat i jest sama. powiedziala ze w sumie to nie miala zadenego jakiegos zwiazku po tym facecie. szczerze ci powiem ze mnie to przerazilo. normalnie zobaczylam w niej siebie za kilka lat. stad mi przychodza takie bzdurki do glowy.
Martusia ja bede miala 27 lat w styczniu. obecnie podyplomowo studiuje jezyk nowogrecki na uw w warszawie-ostatni rok. jestem na etapie, ze bym chciala juz cos konkretniej zaczac robic. moje pracowanie w barze w sezonie to bylo dobre jak mialam 23 lata. teraz sie czuje za bardzo wyedukowana i mam wieksze ambicje niz latanie z taca. i z jednej strony przegladam jakies ogloszenia, wysylam cv, a z drugiej jak pomysle ze mam zyc i pracowac w polsce to jestem przerazona!!! nie wytrzymuje tu. nie wiem czy to jest dobre porownanie ale to jest jakby wam ktos powiedzial ze macie zyc w albanii w gorach i pasc owieczki.
a pogoda to juz swoja droga. tak jak bylo wczoraj w warszawie to chyba nawet jas fasola by sobie zyly podcial.;-) ja osobiscie ostatni raz slonce widzialam jakies poltora tygodnia temu. nie licze tej 1,5 minuty w piatek. czy rok temu tez tak bylo? bo mam wrazenie ze bylo zimno i w listopadzie padal snieg ale takiego totalnego zachmurzenia nie pamietam.
kurna nie wiem czy z tego jakas logiczna calosc wyszla?