heloł Babki!
Chyba w końcu widać światełko w tunelu...
Wczoraj po konsultacji w przychodni zawieźliśmy Julkę do szpitala.
Miała niestety początki odwodnienia. A ja skapitulowałam po tym jak wyleciało z niej wszystko podane do picia z takim ogromnym wysiłkiem.
Miała w dotyku takie papierowe rączki.
W szpitalu kongo, oddział przepełniony (aktualnie na topie najwięcej rota wirusów, ospy i zapalenia płuc), przed nami przyjmowali 3 tyg. niemowlaczka i zapowiedzieli jego matce, że albo sobie sama załatwi jakiś leżak albo będzie siedziała przy dziecku na krześle
a Julka?
Dostała dożylnie kroplówkę z glukozy i sodu i wypuścili nas do domu.
Musiała leżeć 3 godziny, aż kroplówka zejdzie i tutaj pomogło bardzo usposobienie mojego dziecka. Gadałyśmy sobie, dobrze, że teletubisiowa PO pojechała z nami, to "opowiadała" Julce różne historie i jakoś dałyśmy radę.
Kroplówka pomogła. Cała noc minęła nam bez biegunki. I OBY JUŻ TAK ZOSTAŁO !
Młoda coś tam dzisiaj kicha, teraz muszę trzymać kciuki, żeby nie wyszedł jakiś kolejny wirusisko podłapany w szpitalu.
No to spadam się nią zająć.
Acha miłych Walentynek lipcowe mateczki