reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipcowe mamy

My dziś robimy zupe ogórkową :-) wstalam rano pozmywałam agrnki :-) zjadłam śniadanko i zrobiłam małe allegrowe zakupki :-)
ko_VIEN_ksiezyce_pomaranczowe.jpg


majteczki_poporodowe_na_rozku.jpg
10 sztuk

50864035
 
reklama
;D ;D No a w nocy budziłąm sie co chwila... źle spała... i Mężulo też... no cóż... bywa i tak
Dziewczyny co do tego zusu to przerąbanne ja też dostałam po 6 miesiacach kwit do wypełnienia przez lekarza... ale wysłałam go pocztą - nie bede sie fatygowałą do tego zusu ... no ale mimo wszystko ja mam na zwolenieiu że moge chodzić wiec być może czeka mnie jakas komisja lekarska... a ja mam taką niewyparzoną gębule...

Co do pogody to chwilowo świeci ale rano było szaro i nieprzyjemnie...

A co do Mężów to ja ze swoim też wczoraj miałam przejscie ryczałam chyba przez 2 godziny - oni czasem są tacy bezmyślni... ale na szczescie się dogadaliśmy i jest już super. Najgorsze jest to, że ja widze że z nim sie coś dzieje złego... ma migotanie serdusza, jest ponury, osowiały - myślę, że stres go zzera... boje sie że popada w jakas depresje... w sobote chce go wysłac do Warszawy niech jedzie sobie do kolegów :-) popije sobie :-) odstresuje sie:-) pomarudzi na żonke :-) i wróci wuluzowany :-)
A tak serio bardzo sie o niego boje... nie umiem mu pomoc... a ma teraz trudne szkolenie i potem egzaminy... kosmicznie trudne... jak ja je zdawałam to myślałam że wylysieje, osiwieje i zniose jajo :-) wiec go rozumiem a do tego doszła przeprowadzka, ciąża, niedługo narodziny Dzidzi... zakupy, meblowanie, ciągły brak kasy :-( ech ech....
Chciałabym aby odpoczął... odsresował się i wyluzował... odpoczał ode mnie, Dziecka, mieszkania, zwierzaków...
sama bym chetnie odpoczeła... i spierdzieliła gdzie pieprz rośnie... ale ja to już jestem stacjonarna... i nie bede marudzić bo to i tak niczego nie zmieni:-) ja i Maja czujemy sie dobrze ze sobą :-) wiec puścimy Tate na brykanie :-)
 
to znaczy kocyk z podusią :-)
a na pierwszej fotce jest koszulka do karmienia a potem majtki jednorazowe poporodowe:-)
 
Asiołku, ja mam z moim mężulem podobnie. Martwię się o niego, bo też ma teraz strasznie dużo na głowie i szczerze mówiąc nie zazdroszczę mu tej sytuacji. Chciałabym mu jakoś pomóc, ale akurat nie jestem w stanie, bo to wszystko zalezy od niego. Też go czekają ważne egzaminy, a on jest jeszcze taki, że jak nie umie na 100% to znaczy, że nie umie w ogóle, więc juz zaczyna się teraz stresować, że nie zda w sierpniu :) A ja z kolei chciałabym gadać tylko o Kajtusiu i wszystko juz przygotować, no a z drugiej strony mam wyrzuty sumienia jak zawracam Łukaszowi gitarę i gadam tylko o jednym :D No i tak źle i tak niedobrze :) No ale cóż. Jakoś damy radę przecież :D
 
A wiecie dziewczyny czego się boję po porodzie? Boję się trochę tego, że taka będę zapatrzona w tego Kajtusia i nim pochłonięta, że odstawie Łukasza na drugi plan. Jak narazie my to takie papużki nierozłączki jesteśmy. Wystarczy, że się chwilę nie widzimy i już wytrzymać nie możemy. Myślałam, że po ślubie nam to przejdzie, ale chyba się jeszcze bardziej nasiliło. Wszystko normalnie robimy razem. No i boję się trochę, że po porodzie może się poczuć trochę odrzucony. Strasznie bym tego nie chciała, ale chcenie to jedno a rzeczywistość to drugie. Kurcze im bliżej porodu, tym więcej obaw u mnie. Może ja jakaś wyrodna matka będę?
 
Kupiłam właśnie kalafiorek na obiad ,a na zakupy wyciągnę meża w sobote musimy zaopatrzyc się w szafki i inne potrzebne sprawunki dla dzidzi co do obaw o dziecko , męża i o same siebie to chyba wszystkie je mamy :laugh:
 
Wiesz co Klaudiuś, my z mężem też bliziutko sie trzymamy. I zastanawialam sie jak to bedzie gdy Maciuś do nas dobije. I wlasciwie to balam sie czego innego - po prostu czesto ludzie sa zmuszeni wymieniac sie przy roznych rzeczach i sa oddzielnie. Jedno kąpie bobasa zeby drugie moglo zrobic kolacje albo isc do sklepu. I w koncu zawsze ktos jest z dzieckiem, a rodzice najczesciej oddzielnie. Ale ja mam taką cichutką nadzieje, że na ile sie da beda po prostru trzy papuzki nierozłączki  ;) ;D

A poza tym skoro juz teraz jestes swiadoma ze tak moze byc, to na pewno bedziesz robila wszystko zeby tego uniknac. Ja to mam taką szczesliwą wizję ze po prostu bedzie nas wiecej, a to oznacza tylko wzrost milosci.
 
reklama
Do góry