reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipcowe mamy

Sylwia bardzomiprzykro... wiesz jak mi sie uklada dobrze z Mężulem to wszystko mimo dolegliwosci i smutków sie układa... a jak sie ne układa to wszystko widze w ciemniejszych barwach... ale Mezul też sie zmienił... i jest teraz kochany wyrozumiały i troskliwy jak nigdy wcześniej... i jak widzi że jest mi cieżko topomaga i nie komentuje moich humorów... ale dużo rozmawialiśy i kłótni też nie było mało podczas ciązy... a teraz już od dłuższego czasu jest super... może u Was też przyszedł taki etap, który trzeba zwyczajnie przerobić... choć wiem, ze nei jest to miłę zwłąszcza kiedy jest sie w ciązy i potrzebuje sie miłosci bardziej niż kiedyś.,..

Gazelaczku kołderki odjechane - zwłąszcza ta z wielorybkiem mi się podoba :-)
 
reklama
Dzieki Asdiolku za wspracie, do tej pory bylo super, teraz jakos tak sie porobilo, mam nadzieje ze to wkrotce minie, tylko czasem az po prostu mi sie wyc chce... buuu dzis rano na pobraniu kwri sie poryczalam jak dziecko pielegniarkom, ale byly naprawde mile... pocieszaly mnie itd... nigdy nie mialam takich akcji, widocznie hormony ciazowe robia swoje... ;D
 
Fajnie ze kolderki Wam sie podobają  ;D Mam nadzieje że Maciuś bedzie miał słodkie sny

Sylwio - wg mnie Asiołek ma rację - trzeba rozmawiać. Bywa beznadziejnie, bo nieraz trudno się wczuć w czyjąć sytuacje, a tak jakoś jest, że mężczyźni nie są nauczeni rozumieć "babskie sprawy". Teraz to sie chyba zmienia, ale niektórym jest trudno. No i co robić? Trzeba wbijać wszystko "mechanicznie" to takiej nieprzystępnej głowy. Tyle że z facetami nieraz jak z dziećmi - po dobroci... My też wiele już przegadaliśmy. I czasami myslalam że wyjdę z siebie, ooooj strasznie zla bywalam, a ile razy mieszkania na necie szukalam zeby sie wyniesc. Aż wstyd  pisać  ::) :p Ale najbardziej cieszy gdy w pewnym momencie okazuje sie ze cos zalapalo! Myslalam ze moje gadanie zupelnie na darmo idzie, ale nieraz, tak czasami znienacka cos zaskakuje! Dla mnie takie cos jest motywacją żeby dalej rozmawiac.

ale ale - ja taka mądra jestem, a musze Wam powiedziec, że to ja jestem tą mniej "rozmowną stroną" . Glownie dlatego, że dla mnie problemy szybko ida w zapomnienie, a mąż potrzebuje "pogadania". Duzo sie biedak nameczyl zebym zobaczyla w tym sens. Wiec moze troche tu rozumiem mężczyzn, bo to oni zazwyczaj nie chca rozmawiac [sluchac ?], sa bardziej zamknieci w sobie. Ale jak widac mozna tego nauczyc druga osobę. No nie to ze teraz jestem zbyt wyrywna do tych pogadanek, ale po kilka latach przynajmniej jestem w stanie sprobowac.
 
Sylwia nie martw sie!Bedzie dobrze :).Z tymi chlopami to tak jest ;).Ciaza i dzieci niby zblizaja dwoje ludzi...ale ile sie trzeba przy tym napracowac,nawysilac i czasem...naklucic :p.
 
Sylwia wiem co czujesz, ja tez mam ostatnio problemy z dogadaniem sie z mezem, wczoraj mielismy sciecie i w efekcie on siedzial obrazony przed komputerem a ja przeplakalam pol dnia :mad:
Poszlo o.. remont, on uwaza ze z wszystkim zdazy a ja juz licze tygodnie i slabo mi sie robi jak pomysle ze to juz tak malo czasu.
Tez chcialabym juz miec wszystko pozapinane na ostatni guzik i denerwuje mnie ze on tak marnotrawi czas zamiast zrobic najpierw wszystko co zaplanowane a potem poleniuchowac w wolnych chwilach. A najbardziej wkurza mnie to ze sama nic nie moge robic :mad: :mad: :mad: Kiedys to bym pewnie te sciany sama wymalowala a teraz mam zakaz od lekarza i musze o dzidzie dbac wiec nic z tego i musze sie zdac na meza :mad:
 
:-) Ostanio ambitnie postanowiliśmy że zwierzaki nie beda spały w naszej sypialni... po pierwszej nocy gdy wyszłam z pokoju i zobaczyłam ich miny - płakałam 2 godziny i śpią z nami spowrotem :-)
a Dzidzia jak sie urodzi to my sie wyniesiemy do Dzidzi :-) i tam już nei beda mogły wchodzić ale do tego czasu nasza sypialnia to ich sypialnia :-) kot śpi na monitorze a piesio przy łóżku :-) i wszyscy są znó szcześliwi:-) a myślałam że mi serce peknie :-)

Zrobiliśmy już małe przemeblowanko w nowym mieszkanku :-) organizujemy się ihihihii :-) i Mężul zapytał czy wszystkie meble mamy przeniesc z jednego pokoju do drugiego - a ja w płacz... że sama bym przeniosła ale nie dam rady :-) a on nie chciał mi powiedziec że nie chce przeniesc tych mebli - tylko zadał proste zwyczajne pytanie :-)

i takich sytuacji jest bardzo bardzo wiele :-)
 
Kurcze najgorsze jest to ,ze ja czasem nie potrafie mezowi powiedziec co mnie denerwuje :p ::).Albo zaczynam plakac kiedy on ma inne zdanie ::) :p.Ale co tam nie jestem sama-prawie wszystkie tak mamy ;),czyli norma-jestesmy zdrowe na umysle :) :laugh:,tyle ze marudne.Po prostu marudzimy jak kobiety w ciazy :laugh:.A faceci powinni to zrozumiec ;D
 
Ja podobnie jak Elfiko, też się wkurzam na męża, bo chciałabym już wszystko przygotować, a on uważa że jeszcze jest czas. Mamy jeszcze zrobić szafę do przedpokoju, Łukasz uparł się. że sam ją zrobi, ale jakoś mu się nie spieszy. A ja się wkurzam, bo dopóki tej szafy nie będzie, to nie ma sensu, żebym przynosiła ciuszki od siostry, bo ich nie mamy gdzie wsadzić. Musimy też pomalować łóżeczko i też jest na to jeszcze czas. Normalnie to też bym sie za to wzięła sama, ale teraz to wiadomo... Z jednej strony nie chcę mu tak zrzędzić co chwilę, ale z drugiej to mam ochotę czasem wybuchnąć.

A w piątek idę do fryzjera i nareszcie obetnę włoski i sobie zafarbuję :) A za tydzień będziemy mieć już aparat w domku, to może sie wam pokaże :)
 
reklama
Elfiko - może takie coś przekona Twojego męża. Wczoraj na szkole rodzenia powiedziala nam położna, że gdy w domu ma zamieszkać maleństwo, to najpóźniej trzeba malowanie i remonty zrobić na miesiąc przed porodem! Dziecko jest bardzo wrażliwe i nie może wdychac oparów. A one straaasznie dlugo wietrzeją!
I jeszcze jedno. Lepiej kupic rzeczy wcześniej, wyparc / pomyć i niech to przez miesiąc leży sobie zeby pozbylo sie zapachow. Głównie dotyczy to rzeczy nowych, które jeszcze czuć lakierem, farbą i w ogole. Nawet jesli my tego nie czujemy, dla dziecka to bedzie koszmar. Dla nas potem tez, bo maluch ma alergie i sie dusi. Tak więc łóżeczko trzeba wylozyc wczesniej materacem, wyjac wszystko z torebek foliowych i innych opakowac i niech te rzeczy 'oddychają'.

No i wlasnie sie martwie, bo u mnie tez ma byc remont. Ale nie zalezy termin ode mnie, bo to wymiana kaloryferow. Ostatnio sie balam ze nie zdążę urodzic przed koncem remontu, a tu trzeba jeszcze myslec o wietrzeniu!  :mad:
 
Do góry