Klaudia
Lipcóweczka 2005
- Dołączył(a)
- 17 Styczeń 2005
- Postów
- 6 965
NIe mam czasu tak wam tylko napiszę, że moja koleżanka właśnie do mnie dzwoniła z porodówki. :-) Ma 3 cm rozwarcia, wody jej odeszły i ma bóle krzyżowe. Strasznie sie o nią martwię, bo mi powiedziała, że nie wie czy to wytrzyma :-( Tak bardzo bym chciała jej jakoś pomóc, a nie mogę - to jest straszne być tak bezsilnym. Jeszcze w dodatku miała rodzić z mężem, a na porodówce straszny tłok, więc go wyprosili z sali i nie może przy niej być cały czas. W szpitalu jakaś inspekcja, więc nie może do niej przyjechać nawet jej położna - normalnie szok. I jak tu rodzić po ludzku. Jej mąż mi właśnie napisał, że strasznie mu żal Ani, bo czuje się bezradny i nic jej nie pomaga. Kurcze - normalnie płaczę... :-( Ja wiem, że każda to przeżywa, ale jakoś tak mi smutno. Normalnie bardziej przeżywam ten jej poród niż swój.