No dobra, próbowałam trochę nadrobić, ale nie mam szans, bo jestem w pracy
Doszłam tylko do dyskusji o zasypianiu maluchów.
Elfiko, u mnie jest jak u
Alki. Już dawno przestaliśmy praktykowac przebywanie z małym w pokoju, bo jak tylko zobaczył mnie, nieważne, czy leżącą, siedzącą, stojącą, czytającą, zaraz zrywał się na swoje prężyste nóżki i zaczynał tak "szarpać" łóżeczkiem, że nagle lądował razem z nim w drugim krańcu pokoju
Teraz jest git z zasypianiem, bo robimy tak: tatuś daje mu buziaka, ja zostaję z nim po ciemku i stojąc przed łóżeczkiem, trzymam jeszcze na rączkach. Wyciszamy się, młody się przytula, a ja mu śpiewam, głaszczę, albo mówię czułe słówka ;-) Potem kłądę go do wyrka, daję pieluchę, mówię pa pa i znikam. Zasypia od razu albo jeszcze sobie coś tam pośpiewa, powalczy, ale jest grzeczny. Sporadycznie się buntuje, ale to do czasu, jak M. do niego pójdzie. Mały jak go tylko zobaczy, zaraz kładzie głowę do poduszki i grzecznie zasypia
No i w przypadku
Weroniki będziesz musiała "wyczuć", co działa skuteczniej. Może być tak, że Twoja cicha obecność jej pomoże, a może tylko zaszkodzić. Trzymam kciuki ;-)