reklama
- Dołączył(a)
- 22 Grudzień 2017
- Postów
- 10 005
W końcu wzięłam laptopa, i tak musiałam się na chwilę położyć...
Przepraszam, że ostatnio tak zaniedbuję wątek wizytowy, i ogólnie trochę nie ogarniam
muszę się jakoś pozbierać psychicznie, ale mi chwilowo nie wychodzi...
Zawsze byłam bardzo aktywna, niektórzy się śmiali, że adhd to powinno się leczyć a nie wykorzystywać, po kilkanaście-20h/dobę na nogach, biegałam, ćwiczyłam, ruszałam się, i od wielu lat to ruch był moim sposobem na chandrę, problemy, czy cokolwiek takiego...
od 4 miesięcy prawie leżę, ok, staram się ogarniać, coś robić, ale... ciężko jest...
w dodatku dochodzą problemy lokalowe (jesteśmy przed przeprowadzką, tylko nie wiadomo, ile jeszcze to potrwa.. ale nie będę inwestowała w to mieszkanie...), a sporo mnie tu wkurza... nie mam na myśli tylko bałaganu, czy tego, że nie mogę mieć posprzątane tak, jak lubię - O się stara, ale po pierwsze większości prac domowych się dopiero uczy, więc idą mu mega nieporadnie, po drugie prawie nie ma go w domu, a woli pojechać na budowę, żeby było się gdzie przeprowadzić, niż robić coś tutaj... co wiąże się z kolejnym powodem doła - wychodzi rano, wraca zwykle koło 22, a ja siedzę sama...
mieszkam dość wysoko bez windy, więc nawet ze spacerami ciężko, i ciężko, żeby mnie ktoś odwiedził - z bliższych tak wyszło, że chwilowo ciężko, nawet mama niebardzo może przyjechać, wszyscy mają daleko i logistycznie ciężko, a z "dalszych" to nawet bym nie chciała, bo nie jestem w stanie nawet posprzątać, a źle bym się czuła wpuszczając tutaj kogoś...
w dodatku mam skład rzeczy na podłodze, bo nie mogę korzystać z piwnicy i pawlacza - do tej pory sporo tam było, ale że nie mogę, to wszystko składujemy tak, żeby mnie było relatywnie wygodnie, a właściwie nie tyle wygodnie, ile żebym w ogóle mogła sięgnąć do tego..
chciałam wczoraj upiec brownie, ale forma do pieczenia była w miejscu, gdzie bez wejścia na taboret nie mam szans sięgnąć, no i znowu d... ze wszystkim muszę czekać na O... ja, zawsze taka niezależna "zosia samosia", robiąca wszystko jakbym miała motorek w d... teraz większość czasu przeleguję z telefonem, i płakać mi się chce...
nawet nie chce mi się brwi wydepilować, czy spiłować paznokci, wszystko mi się wydaje bez sensu...
Tylko Hania jest ze mną, poszturchuje mnie dość często, chyba żebym nie była smutna...
A dwa dni temu, żeby nie było nudno, w kuchni poleciały mi kafle na podłogę... poleciały, spadły za szafkę, urwały przy okazji wieszak na ręczniki - wieszak O wczoraj powiesił, kafle leżą, bo bez odsunięcia szafki nie da się do nich sięgnąć, ale jak wygląda ściana wolę nie komentować...
tu jest taka mega prowizorka
szyję, robię zakupy, itd, ale - i tak mam doła i mi smutno i źle
przyszły zamówione herbaciarki, jak je zrobię, to chociaż jedna rzecz w kuchni będzie wyglądała lepiej, ale - mam do paczkomatu 400m, a nie mogę po nie iść - schody w takiej ilości 3 dni z rzędu to trochę słaby pomysł, więc muszę poczekać aż O wróci, pewnie znowu o 22...
ech
przepraszam, że tak truję, ale musiałam się wygadać...
Przepraszam, że ostatnio tak zaniedbuję wątek wizytowy, i ogólnie trochę nie ogarniam
muszę się jakoś pozbierać psychicznie, ale mi chwilowo nie wychodzi...
Zawsze byłam bardzo aktywna, niektórzy się śmiali, że adhd to powinno się leczyć a nie wykorzystywać, po kilkanaście-20h/dobę na nogach, biegałam, ćwiczyłam, ruszałam się, i od wielu lat to ruch był moim sposobem na chandrę, problemy, czy cokolwiek takiego...
od 4 miesięcy prawie leżę, ok, staram się ogarniać, coś robić, ale... ciężko jest...
w dodatku dochodzą problemy lokalowe (jesteśmy przed przeprowadzką, tylko nie wiadomo, ile jeszcze to potrwa.. ale nie będę inwestowała w to mieszkanie...), a sporo mnie tu wkurza... nie mam na myśli tylko bałaganu, czy tego, że nie mogę mieć posprzątane tak, jak lubię - O się stara, ale po pierwsze większości prac domowych się dopiero uczy, więc idą mu mega nieporadnie, po drugie prawie nie ma go w domu, a woli pojechać na budowę, żeby było się gdzie przeprowadzić, niż robić coś tutaj... co wiąże się z kolejnym powodem doła - wychodzi rano, wraca zwykle koło 22, a ja siedzę sama...
mieszkam dość wysoko bez windy, więc nawet ze spacerami ciężko, i ciężko, żeby mnie ktoś odwiedził - z bliższych tak wyszło, że chwilowo ciężko, nawet mama niebardzo może przyjechać, wszyscy mają daleko i logistycznie ciężko, a z "dalszych" to nawet bym nie chciała, bo nie jestem w stanie nawet posprzątać, a źle bym się czuła wpuszczając tutaj kogoś...
w dodatku mam skład rzeczy na podłodze, bo nie mogę korzystać z piwnicy i pawlacza - do tej pory sporo tam było, ale że nie mogę, to wszystko składujemy tak, żeby mnie było relatywnie wygodnie, a właściwie nie tyle wygodnie, ile żebym w ogóle mogła sięgnąć do tego..
chciałam wczoraj upiec brownie, ale forma do pieczenia była w miejscu, gdzie bez wejścia na taboret nie mam szans sięgnąć, no i znowu d... ze wszystkim muszę czekać na O... ja, zawsze taka niezależna "zosia samosia", robiąca wszystko jakbym miała motorek w d... teraz większość czasu przeleguję z telefonem, i płakać mi się chce...
nawet nie chce mi się brwi wydepilować, czy spiłować paznokci, wszystko mi się wydaje bez sensu...
Tylko Hania jest ze mną, poszturchuje mnie dość często, chyba żebym nie była smutna...
A dwa dni temu, żeby nie było nudno, w kuchni poleciały mi kafle na podłogę... poleciały, spadły za szafkę, urwały przy okazji wieszak na ręczniki - wieszak O wczoraj powiesił, kafle leżą, bo bez odsunięcia szafki nie da się do nich sięgnąć, ale jak wygląda ściana wolę nie komentować...
tu jest taka mega prowizorka
szyję, robię zakupy, itd, ale - i tak mam doła i mi smutno i źle
przyszły zamówione herbaciarki, jak je zrobię, to chociaż jedna rzecz w kuchni będzie wyglądała lepiej, ale - mam do paczkomatu 400m, a nie mogę po nie iść - schody w takiej ilości 3 dni z rzędu to trochę słaby pomysł, więc muszę poczekać aż O wróci, pewnie znowu o 22...
ech
przepraszam, że tak truję, ale musiałam się wygadać...
Onaszczesliwa2018
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Listopad 2017
- Postów
- 14 999
Tak już wcześniej przyszła mi paczka z rzeczami z tego lidla mama mówi że ubranek już mam nie kupować bo dużo tego dziś rozgladalam się za tymi fotelikami właśnie, karuzele do łóżeczka , laktator i takie różne także będę powolutku ogarniać [emoji4]To swietnie, ze nie najgorzej! Ogarniaj sie, ogarniaj, bo szkoda ciazy na takie nastroje[emoji5] Zabietasz sie za jakas wyprawke?
Ja nie najgorzej. Glowa mbie boli i spac sie chce, ale za oknem ponuro i mokro[emoji53]
Biore sie wlasnie za prasowanie poki mnie jeszcze brzuch nie boli, bo jak potem rozboli to juz nie wystoje
Napisane na LG-M250 w aplikacji Forum BabyBoom
Napisane na SM-G950F w aplikacji Forum BabyBoom
Onaszczesliwa2018
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Listopad 2017
- Postów
- 14 999
Systemy , adaptery , bazy [emoji85] [emoji85] [emoji85] będę musiała porządnie przestudiowac ten temat [emoji134] [emoji39]Ja do auta będę kupować jeszcze bazę, której nie ma w tym zestawie. Adaptery na pewno są ale tylko do wózka [emoji4]
Aniołek 31.07.2017 (*)
Napisane na SM-G950F w aplikacji Forum BabyBoom
@Onaszczesliwa2018 dobrze, że zajmiesz czymś głowę
@_agnieszka_ rozumiem Cię w pełni.. ja tak sobie myślę, że gdybym w całej naszej sytuacji czuła się źle i np. musiała oszczędzać się w domu, to byłby już dramat pełen... a i tak jest mi czasami trudno w drugą stronę: że teraz ja muszę o wszystkim myśleć, pamiętać i fizycznie pójść i załatwić... z drugiej strony jak byśmy siedzieli oboje w domu to bym się pocięła czerstwą bułką, więc wolę tak naprawdę iść do pracy póki jeszcze nie jest to jakoś strasznie uciążliwe... Wokół mamy mnóstwo znajomych, zawsze ktoś zadzwoni albo się umawiamy więc i tak nie jest źle, ale nie oszukujmy się, tak naprawdę każdy ma pracę, własne życie i często też mam doły... więc rozumiem że tym bardziej tak masz jak mieszkacie z dala od przyjaciół... Pocieszające jest to że masz już bliżej do końcówki niż dalej i niebawem nie zauważysz nawet mijających dni
@_agnieszka_ rozumiem Cię w pełni.. ja tak sobie myślę, że gdybym w całej naszej sytuacji czuła się źle i np. musiała oszczędzać się w domu, to byłby już dramat pełen... a i tak jest mi czasami trudno w drugą stronę: że teraz ja muszę o wszystkim myśleć, pamiętać i fizycznie pójść i załatwić... z drugiej strony jak byśmy siedzieli oboje w domu to bym się pocięła czerstwą bułką, więc wolę tak naprawdę iść do pracy póki jeszcze nie jest to jakoś strasznie uciążliwe... Wokół mamy mnóstwo znajomych, zawsze ktoś zadzwoni albo się umawiamy więc i tak nie jest źle, ale nie oszukujmy się, tak naprawdę każdy ma pracę, własne życie i często też mam doły... więc rozumiem że tym bardziej tak masz jak mieszkacie z dala od przyjaciół... Pocieszające jest to że masz już bliżej do końcówki niż dalej i niebawem nie zauważysz nawet mijających dni
Onaszczesliwa2018
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Listopad 2017
- Postów
- 14 999
Rozumie doskonale co czujesz . Ostatnie dni czułam dokładnie to o czym piszesz .. hormony niepomagaja w tym samopoczuciu , ale wierzę że to tylko takie chwilowe i jak wyjdzie słoneczko to i Tobie humor się poprawi. Wyrzucaj z siebie takie emocje niema co w sobie tego trzymać. Byle do lipca później już będzie dobrze i nie będziemy czy się tak samotnie[emoji8] duuuuuzo pozytywnej energii Ci posyłam [emoji4]W końcu wzięłam laptopa, i tak musiałam się na chwilę położyć...
Przepraszam, że ostatnio tak zaniedbuję wątek wizytowy, i ogólnie trochę nie ogarniam
muszę się jakoś pozbierać psychicznie, ale mi chwilowo nie wychodzi...
Zawsze byłam bardzo aktywna, niektórzy się śmiali, że adhd to powinno się leczyć a nie wykorzystywać, po kilkanaście-20h/dobę na nogach, biegałam, ćwiczyłam, ruszałam się, i od wielu lat to ruch był moim sposobem na chandrę, problemy, czy cokolwiek takiego...
od 4 miesięcy prawie leżę, ok, staram się ogarniać, coś robić, ale... ciężko jest...
w dodatku dochodzą problemy lokalowe (jesteśmy przed przeprowadzką, tylko nie wiadomo, ile jeszcze to potrwa.. ale nie będę inwestowała w to mieszkanie...), a sporo mnie tu wkurza... nie mam na myśli tylko bałaganu, czy tego, że nie mogę mieć posprzątane tak, jak lubię - O się stara, ale po pierwsze większości prac domowych się dopiero uczy, więc idą mu mega nieporadnie, po drugie prawie nie ma go w domu, a woli pojechać na budowę, żeby było się gdzie przeprowadzić, niż robić coś tutaj... co wiąże się z kolejnym powodem doła - wychodzi rano, wraca zwykle koło 22, a ja siedzę sama...
mieszkam dość wysoko bez windy, więc nawet ze spacerami ciężko, i ciężko, żeby mnie ktoś odwiedził - z bliższych tak wyszło, że chwilowo ciężko, nawet mama niebardzo może przyjechać, wszyscy mają daleko i logistycznie ciężko, a z "dalszych" to nawet bym nie chciała, bo nie jestem w stanie nawet posprzątać, a źle bym się czuła wpuszczając tutaj kogoś...
w dodatku mam skład rzeczy na podłodze, bo nie mogę korzystać z piwnicy i pawlacza - do tej pory sporo tam było, ale że nie mogę, to wszystko składujemy tak, żeby mnie było relatywnie wygodnie, a właściwie nie tyle wygodnie, ile żebym w ogóle mogła sięgnąć do tego..
chciałam wczoraj upiec brownie, ale forma do pieczenia była w miejscu, gdzie bez wejścia na taboret nie mam szans sięgnąć, no i znowu d... ze wszystkim muszę czekać na O... ja, zawsze taka niezależna "zosia samosia", robiąca wszystko jakbym miała motorek w d... teraz większość czasu przeleguję z telefonem, i płakać mi się chce...
nawet nie chce mi się brwi wydepilować, czy spiłować paznokci, wszystko mi się wydaje bez sensu...
Tylko Hania jest ze mną, poszturchuje mnie dość często, chyba żebym nie była smutna...
A dwa dni temu, żeby nie było nudno, w kuchni poleciały mi kafle na podłogę... poleciały, spadły za szafkę, urwały przy okazji wieszak na ręczniki - wieszak O wczoraj powiesił, kafle leżą, bo bez odsunięcia szafki nie da się do nich sięgnąć, ale jak wygląda ściana wolę nie komentować...
tu jest taka mega prowizorka
szyję, robię zakupy, itd, ale - i tak mam doła i mi smutno i źle
przyszły zamówione herbaciarki, jak je zrobię, to chociaż jedna rzecz w kuchni będzie wyglądała lepiej, ale - mam do paczkomatu 400m, a nie mogę po nie iść - schody w takiej ilości 3 dni z rzędu to trochę słaby pomysł, więc muszę poczekać aż O wróci, pewnie znowu o 22...
ech
przepraszam, że tak truję, ale musiałam się wygadać...
Napisane na SM-G950F w aplikacji Forum BabyBoom
G
gosc12
Gość
A ja mówiłam już , że K wiecznie przywozi z Niemiec do d. Pogodę ? Jutro zjeżdża. Od czwartku do niedzieli ma być na minusie , deszcz i śnieg. W niedzielę wyjeżdża. A od poniedziałku już słonko i na plusie .. XDNiby tylko tydzien. Ale kto wie czy sie to nie zmieni[emoji53]
Napisane na LG-M250 w aplikacji Forum BabyBoom
Onaszczesliwa2018
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Listopad 2017
- Postów
- 14 999
Jak M?@Onaszczesliwa2018 dobrze, że zajmiesz czymś głowę
@_agnieszka_ rozumiem Cię w pełni.. ja tak sobie myślę, że gdybym w całej naszej sytuacji czuła się źle i np. musiała oszczędzać się w domu, to byłby już dramat pełen... a i tak jest mi czasami trudno w drugą stronę: że teraz ja muszę o wszystkim myśleć, pamiętać i fizycznie pójść i załatwić... z drugiej strony jak byśmy siedzieli oboje w domu to bym się pocięła czerstwą bułką, więc wolę tak naprawdę iść do pracy póki jeszcze nie jest to jakoś strasznie uciążliwe... Wokół mamy mnóstwo znajomych, zawsze ktoś zadzwoni albo się umawiamy więc i tak nie jest źle, ale nie oszukujmy się, tak naprawdę każdy ma pracę, własne życie i często też mam doły... więc rozumiem że tym bardziej tak masz jak mieszkacie z dala od przyjaciół... Pocieszające jest to że masz już bliżej do końcówki niż dalej i niebawem nie zauważysz nawet mijających dni
Napisane na SM-G950F w aplikacji Forum BabyBoom
gfusiarz
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Styczeń 2018
- Postów
- 305
Ale powiem Wam ze wydalam 700 zl ale na to co kupilam to nie duzo tak wiec zamowilam: laktator reczny z avent, 2 butelki z avent, zestaw pielegnacyjny tez z avent i nianie elektryczna z avent, kocyk, rożek, 2 kaftniki i smoczki ogolnie z samego philipsa te rzeczy wyszly ponad 700 ale ta promocja byla wiec dalam 470 a sama niania droga jest wiec w sumie udane zakupy
reklama
kinga30
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Czerwiec 2016
- Postów
- 15 244
Mój zjeżdża w sobotęA ja mówiłam już , że K wiecznie przywozi z Niemiec do d. Pogodę ? Jutro zjeżdża. Od czwartku do niedzieli ma być na minusie , deszcz i śnieg. W niedzielę wyjeżdża. A od poniedziałku już słonko i na plusie .. XD
Podziel się: