hello
czytam Was codziennie, a jakos pisac nie moge. kibluje w domu ze wzgledu na infekcje oczu Teosia. juz dostaje na leb. Teosia w domu roznosi. i nic dziwnego. dzis wsadzil paoierek po lizaku do mikro i je wlaczyl. pomimo, ze m zaraz pobiegl do kuchni to w mikro ju byl ogien a papierek skurczyl sie bardzo. normalnie dom wariatow. a w nocy Teosia mecza jak nie oczy to drobny katar wiec codziennie conajmniej raz pobudka i darcie sie. potem moje siku a potem usnac nie moge a potem juz jest rano. i tak dzien za dniem w 4 scianach.
mdlosci mam nadal choc bywa, ze nagle wieczorem odpuszczaja. miesa nie jem. ale nadal je przyrzadzam dla rodziny, choc z coraz wiekszym trudem. sama mam diete dosc uboga i dziwna. i malo. co jem dla przyjemnosci.
zazdroszzce Wam tego gotowania i pieczenia. ja ogolnie bardzo lubie gotowac i uwielbiam piec, a teraz siedzenie w kuchni to tortura. nirmalnie bym bym juz piekla pierwsze peirniczki na swieta. lepila i ozdabiala piernikowy domek z Filipem a teraz nie wiem jak sie do tego zmusze.
a jak mysle o swietach to mi sie chce plakac. a zawsze lubilam te przygotowania. mnostwo rodzajow ciasteczek, dekorowanie pierniczkow. zawsze potem pakowalam ozdobnie w celafon z kokardka i rozdawalam znajomym, rodzinie. a teraz zero weny i checi. moglabym lezec a najlepiej spac i przespac az do kolejnego usg.