Dziewczyny... nie przesadze jak powiem ze to byl chyba najgorszy dzien w moim zyciu, ale absolutnie nic do straszenia, po prostu mialam pecha...
Przyjeli nas bardzo szybciutko mimo ostrzezen. Zabrali do sali porodowej na Madalinskiego. Full wypas z wanna itp (pakiet vip z luxmedu). Super mile polozne i studentki. I bylo spoko. Do 8 cm na gazie, pozniej zoo ale tylko jednorazowo. Dzialalo jakies 1,5h do 9cm. Po 9 do 10 sama dotrwalam i powiem ze o dziwo bylo to nawet przyjemne. Pozniej zaczely sie parte... i tak przez 3h... az polozna zawolala lekarza na konsultacje i sie okazalo ze maly znow sie odwrocil buzia do gory i nie bedzie tak prosto. Nie ze niemozliwe, ale nie do konca bezpieczne dla dziecka i mega trudne przy pierwszym porodzie bo ma obwrocona glowne i odgieta do tylu... i teraz najlepsze. Umieralam juz z bolu, czulam jego glowe i mialam juz w myslach ze sie zaklinuje i beda wyciagac kleszczami. Chcieli robic cesarke ale wszyscy zajeci, operowali ciaze pozamaciczna i tak serio umieralam z bolu i sie dusilam z jakies poltorej godziny az sie sala nie zwolnila.... slyszala mnie chyba cala Warszawa... :/ polozna juz nie wiedziala co robic. Mowila tylko zeby nie przec i czekac, ale sie nie dalo... (zlota kobieta btw. Bardzo mila i chciala pomoc z calych sil)
Na szczescie maly juz z nami, ale chce o tym jak najszybciej zapomniec. Choc przyznac musze ze porod naturalny milo mnie zaskoczyl. W koncu jakby nie bylo przezylam praktycznie dwa. Bo SN do 10cm z partymi przez kilka godzin...
A cesarka pikus! Czulam sie cudownie na tym stole. Pozniej jak znieczulenie zaczelo puszczac to pieklo troche jak po poparzeniu, ale obylo sie bez mocnych przeciwbolowych.Tylko paracetamol i ibuprofen. Wiec tak wygladal moj czwartek od 8:30 do 23:26.... Niedlugo jedziemy na poporodowa. Jak bede miala fotki to podesle. Buziaki i trzymam za was kciuki!
Edit: aaa no i ominelismy pt 13 o jakies kilka minut