- Dołączył(a)
- 22 Grudzień 2017
- Postów
- 10 005
U nas w rodzinie zawsze były takie sprzęty "przechodnie" - takie elementy trwałe po prostu się zostawiało, żeby potem nie trzeba kupowaćFajnie tak ale tylko według mnie. bo K stwierdził , że nie chce tylko skupywać czy dostawać używanych , chce poczuć te radość chodzenia ze mną po sklepach z oglądania, kupowania
I O też się cieszy, bo to już nawet aż tak bardzo nie chodzi o kasę, jak o to, że po prostu szkoda rzeczy - szkoda wyrzucić np ubranka, które niemowlak miał na sobie max 2-3 razy, czy drabinkę blokującą schody, która przez jakiś czas postała i nic jej tak naprawdę nie jest...(mamy też dość ekologiczne podejście, to jeden z powodów np decyzji o używaniu pieluszek wielorazowych)
To będzie radość szycia wyprawki, i kupowania tego, co jeszcze będzie potrzebne
Z kupnem używanych nie wiem, pewnie podchodziłabym ostrożnie, tylko książki uwielbiam stare... no dobrze, nowe też.... ale jestem chyba jedyną kobietą, która może spokojnie chodzić na wszystkie zakupy, ale ma zakaz chodzenia do księgarni [emoji23]
Tzn O pilnuje, żebym nie chodziła za często [emoji23] za to jak leżałam, to kupowałam przez neta [emoji6]
(choć trochę racji muszę mu przyznać... choć sporo czytam i też kupuję na kindla, to przybywa u nas tak parę książek na miesiąc, a odkąd jestem w ciąży to trochę więcej - jak dotąd od grudnia kupiliśmy prawie metr bieżący książek... my, bo oczywiście O, choć mnie "pilnuje", to też ma bzika na tym punkcie [emoji23])
Pod biblioteczką (tzn miejscem, gdzie stanie) mamy wzmocniony strop....