czytam Was kazdego dnia. kibicuje wizytom. ale sama jakos nie mam sily pisac. paralizuje mnie strach. to przerazajace ile z nas ma za soba strate...
trudno mi patrzec optymistycznie. u mnie to sie tak rozklada, ze max 10% doby zmuszam sie do pozytywnego myslenia a 90% to najczarniejsze mysli.
ciagle mam jakies plamienia. staram sie lezec jak najwiecej. ale tez wiekszosc czasu jestem sama w domu i z 2,5 latkiem nie idzie nie robic nic. 9 latrk w sumie ogrania sie sam tyle co mu obiad podam. do szkoly chodzi sam i sam z niej wraca. przed blok sam wyjdzie. a z maluchem to juz gorzej. nawet jesli jest w przedszkolu to ja musze go tam zawiezc rowerem a potem odebrac a jest tam krociutko.
czekam teraz tylko do tego poniedzialku...
kilka dni temu snilo mi sie, ze porobilam do takiej wielkiej miski - byla pelna krwi i skrzepow. nastepnego dnia bylam nie do zycia...
ten brak mdlosci tez jest mi znajomy... w ciazy z chlopakami mdlosci mnie mordowaly. a w tej ostatniej, straconej - nie mialam ich. to sie wszystko uklada w jakies tragiczne puzzle...
przepraszam, ze ja tylko tak wpadam i wylewam swoj strach. ale wiem, ze nigdzie indziej nikt mnie tak nie zrozumie.[/QUOT
Wiem doskonale o czym mówisz Ale myślę, że to spowodowane wcześniejszymi przeżyciami ten strach lek panika postaraj się myśleć pozytywnie każda ciąża inna jak to mówią wszystko zależy od ilości hormonów itd ja mam też bardzo mało ciazowych objawów i też mam plemienia a ciąża rozwija się oki także to żadne źle znaki