reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lipcowe Mamy 2007 :))

Grubelku - kocham Cię po prostu !! Pisałam już, ze przy świątecznym, stole z moją rodzinką trzeba być szczęśliwym i uśmiechniętym i zero narzekania - a my krzyczmy we dwie ŻE MAMY TEGO DOść!!!!!!!!!! Ciesze się, że nie tylko ja ... Bo już się poczułam jak zwyrodnialec jakiś...

kto się dołącza do naszego wycia??? Że nam źle, że boli kręgosłup, żebra, biodra, że wielki brzuch i biust nie dają się już nosić ... , więc dopisujcie co jeszcze i krzyczmy, że świat jest podły, a chłopy to głupole!!!!!!!! :wściekła/y: jak mi ten humor nie przejdzie to deprecha poporodowa gwarantowana......:zawstydzona/y:

negri - jak nie masz ochoty na towarzystwo to bardzo dobrze zrobiłaś - jestem za!!! Do mojego męża przyszli wczoraj znajomi (wspaniałomyślnie o 22:00) - ja jeszcze byłam na górze u rodziców i sprzątałam po poprzednich gościach. I miałam dość już na ten dzień wszystkiego. Ale mój Kogut jest taki domyślny, ze jak go w łeb nie pier... to się nie spamięta i siedział sobie z nimi. Wykąpałam się u rodziców, weszłam do domu i oznajmiłam: "bardzo was przepraszam, ale ja już muszę położyć się spać, a mój mąż też jutro idzie do pracy. Wybierzcie na odwiedziny dogodniejszą porę." Zdziwili się, pożegnali i wyszli. Mąż aż parował ze złości, bo oczywiście "nosiło" go jeszcze, bo niedopity... szlak mnie trafia z tym wszystkim!!!!!!!!!
 
reklama
Negri... moi rodzice przez pierwsze lata naszego małżeństwa opłacali nam mieszkanie.. doceniam to bardzo, ale z perspektywy czasu wiem, że wolałabym jednak żeby tego nie robili... teraz czuję, że "muszę" być im wdzięczna i wiecznie składać pokłony, a chciałabym być im wdzięczna za to, że są, a nie za to, że coś nam dali... Czasem chciałabym im powiedzieć, że coś mi nie pasuje, coś mnie wkurza, ale wiem, że zaraz usłyszę, że jestem niewdzięczna, a p[rzecież tyle nam pomogli...

Moi teścioweie nigdy nam nie pomagali i nie będą, po prostu tacy są i tyle... zresztą nawet dobrze, bo nie wyobrażam sobie gybym musiała być im za coś wdzięczna...
 
Grubelku, ja nadal twierdzę, że nikomu nie oddam mojego Mariusza :)

Nicoya, na pewno macie jakieś rzeczy/zajęcia, które lubicie robić wspólnie - może poświęćcie na to maksymalnie dużo czasu. Piszesz, że to 3 lata - gdzieś się kiedyś naczytałam, że większość związków w trzecim roku przechodzi kryzysy. Ale skoro ludzie potrafią ze sobą żyć dłużej, to pewnie te kryzysy są do przejścia.
Obojętność faktycznie jest rzeczą przykrą. Mariusz często mi ją zarzuca. Ale to raczej jest tak, że nie mam takiej potrzeby okazywania, że mi zależy. Albo nie umiem. Może Twój Duży też tak ma.
Pewnie że nie ma co się oszukiwać na siłę. Ale z drugiej strony szkoda by było przedwcześnie się poddać.
 
Zebrra, z tym pomaganiem to właśnie różnie bywa. My zdecydowaliśmy się na wspólne życie dopiero gdy mieliśmy pewność, że od nikogo nie będziemy zależeć.
Mój ojciec twierdzi, że ludzie po prostu nie lubią okazywać wdzięczności (nie wiem niby dlaczego; czyżby miało ich to w jakiś sposób poniżać/upokarzać?).
A my zwyczajnie nie lubimy otrzymywać pomocy, której nie oczekujemy. A mama Mariusza lubi się narzucać z pomocą. Na szczęście Mariusz już ją nieco "wytresował". Moi rodzice są bardziej obojętni. Też widzę, że czasem chcieliby pomóc, ale już sobie odpuścili ze względu na Mariusza.
Wiemy na ile sami damy sobie radę, a po to, co będzie już ponad nasze siły, zgłosimy się do rodziców, żeby i oni mieli w końcu jakąś radochę.
 
Ankami trzymaj Swój Skarb mocno i nie puszczaj... :tak: :-D

Aśka żadna wyrodna nie jesteś... pewnie że dzieci są cudowne i je kocham i moje i cudze... :tak: ale... tak naprawdę można miec dośc... stan cudownych 9 m-cy jest DŁUGI :-p i musimy na siebie uważac, nie biegać wolno chodzić, nie palić, nie spożywać alkoholu, czasami zakaz seksu a pod koniec to kazda ma taki zakaz, to nam puchną nogi, robią sie rozstępy, cellulit :szok: i długo tu wymieniać... Pewnie że zostanie to wynagrodzone małym cudem ale dlaczego trzeba tak długo czekać i rezygnować z tak wielu rzeczy i tak bardzo na siebie uważać i to uważanie mnie najbardziej denerwuje... inie Ty jedna tak myslisz... ja też tak uwazam i znam wiele przykładnych mam ;-) które ku mojemu zaskoczeniu podzielają to zdanie i m in dlatego nie decydują sie na drugie dziecko... Pewnie że sie ciesze że bede miała synka... a jak sie o tym dowiedziałam to 3 dni rozpaczałam i obwiniałam męża... ;-) Ale co tam teraz to juz zostały nam 3 miesiące i przetrzymamy... Chociaz chętnie wypiłabym piwko i zapaliła cieniaska :-p ;-) eh marzenia... :laugh2: :-D :laugh2:
 
ankami ja pisałam że różowo było 3 lata temu - a jesteśmy ze sobą od 5 lat....od trzech lat to wojna o obietnice i ich wieczne niedotrzymywanie z jego strony... wojna o to by było dobrze, o to by pochowac frustracje po kątach i wyglądać na super małżeństwo....

az ta wdzięcznością- myślę że to nie problem w okazywaniu wdzięcznosci - tylko wielu z naszych rodziców ma upodobanie do "wygadywania" - "ja dałem a ty nie potrafisz tego docenić, być wdzieczną..." - kiedyś swojemu ojcu wykrzyczałam że ja na świat sie nie pchałam, studia też nie były moim widzimisię i że wiem że im wtedy było ciężkoutrzymywać moich dwóch braci w tym jednego niepełnosprawnego i dawać mi kasę na studia - ale wkurzyło mnie toże najpierw jak co tydzień dali pieniądze a później kiedy wyszło jakims przypadkiem że byłam na piwie ze znajomymi to wygadywali "że oni cieżką pracą, że od ust odejmowali a ja poszłam i przepiłam..." - drobny szczegół że w knajpie straciłam kase którą sama zarobiłam na korkach... ech... w każdym bądź razie do dzisiejszego dnia nie sięgałam ani nie pozwoliłam by coś dali ani moi ani teście... żeby później nie było... a ja tez uparta koza w pas się kłaniac do końca życia nie zamierzam - z dziwnie pojętej wdzięczności
 
Aśka bardzo dobrze zrobiłaś popieram !!!!!!!!!!!!

Dobrze wiem Zeberko o czym mówisz ale powiem że moi rodzice pomagają nam bo jak mówią sami wiedzą co to znacz. Po ślubie mieszkali u moich dziadków przez 4 lata a my odrazu poszliśmy na swoje choć chcieli żebyśmy zamieszkali z nimi !!! A co do pomagania to nie tak jak myślisz bo moi rodzice nie wypominają nam niczego bo my z Maćkiem też im pomagamy w wielu innych rzeczach i nic za to nie chcemy (może to głupio zabrzmi że my im pomagamy ale tak jest). Jak mi coś nie pasuje to mówię to otwarcie i oni nie mają do mnie żadnych pretensji !!!!! A mój Maciek to dla nich po prostu syn którego nigdy nie mieli (bo mój tata od zawsze mówi że chciał mieć 2 córki a jak mama szła mnie rodzić to powiedział że jak urodzi syna to jej do domu nie wpuści hihihihihihi) ;-):-)

Dobra szkoda gadać o teściowych kto podrzuci jakiś kawała ????? hihihihi
 
. cóż jak to mówi moja mama w żartach "wiedziały gały co brały", reklamacji nie ma, zwrotów też... :)

oj Zebrra mój jak przyjeżdżał do mnie to zawsze powtarzał.".nie siedź w garach bo szkoda dnia-lepiej zjemy coś na mieście" a teraz jak wspomnę o kebabie albo o jakimś wypadzie do miasta to patrzy na mnie jak" wół na wrota..." i co tu ma do rzeczy to stwierdzenie hehe:szok::errr::laugh2::laugh2:

 
kto się dołącza do naszego wycia??? Że nam źle, że boli kręgosłup, żebra, biodra, że wielki brzuch i biust nie dają się już nosić ... , więc dopisujcie co jeszcze i krzyczmy, że świat jest podły, a chłopy to głupole!!!!!!!! :wściekła/y: jak mi ten humor nie przejdzie to deprecha poporodowa gwarantowana......:zawstydzona/y:

Aśka dobre :laugh2::laugh2::laugh2::laugh2::laugh2: w końcu wychodzi cała prawda na jaw! pierwszy raz sobie narzekamy i jest dobrze-mamy dziś dzień odchamiania się o!!! tak czasem trzeba!
 
reklama
Negri miałam raczej na myśli to, co napisała Nicoya, to wypominanie... przynajmniej u mnie tak jest niestety.. A przecież ja jestem wdzięczna, tylko nie chcę do końca życia słuchać, jaki wymiar powinna ta wdzięcznośc mieć...

Właśnie zjadłam 3 kanapki z serkiem paprykowym, zaraz potem ptasie mleczko i zaraz kabanosa... jak mnie nie pogoni to będzie cud... :))
 
Do góry