reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Lipcowe Mamy 2007 :))

Anna - podyplomowe to pestka masz zjazdy mniej więcej 1x na mieś. przez 1 rok :-) wszyscy ludzie o podobnych zainteresowaniach itp. a potem masz nowy zawód ;-) A podyplomowych studiów poszukaj w necie, kierunek Ogrodnictwo, różne specjalności robią na każdej Akademii Rolniczej itp. uczelni. A potem pomyśl - praca do 15, lepsza kaska, same plusy :laugh2:

Ja nie mogłabym na siłę pracować w profesji którą nie pasjonuję się i dlatego asekuracyjnie porobiłam kursy :tak: dzięki którym mogłam dorabiać w wakacje, a teraz mogę uczyć naszych studentów kier.Turystyki -jazdy konnej i prowadzenia gosp. agroturystycznych.
A myślałam też dodatkowo o kursie groomerskim - o strzyżeniu psów bo u nas brakuje kogoś takiego w okolicy (na razie jedynym moim klientem jest mój sznaucerek
:-p).
Inwestujcie w siebie ile się da, ja zamierzam zrobić jeszcze te moje wymarzone podypl. studia, tak dla frajdy ;-)
 
reklama
Hehe - Małysz pierwszy po pierwszej serii a drugiej nie będzie :-D

zebra
- poradzisz sobie z glukozą :-), ja wzięłam na wszelki wypadek cytrynę, 50g glukozy miałąm rozpuszczone w pół szklanki wody i jak jej spróbowałam bez cytryny to nie była wcale taka słodka... ale jak mi się przypomniało, że jedna z dziewczyn zwróciła całośc po pół godziny to pomyślałam, ze nie ma co ryzykować :-) ehhh... będąc w przychodni w sumie 1,5h byłam 2 razy w WC:baffled: chodzę średnio 24/24h do WC... jest to strasznie denerwujące, szczególnie dla męża jak jesteśmy na zakupach w Wawie :-) wtedy w ciągu kilku godzin odwiedzam zapobiegawczo każde WC po drodze :-D

zebra (raz jeszcze) - współczuję takiej "ciszy" w domu, mnie coś wzięło w czwartek wieczorem i trzymało do piątku... było to coś na zasadzie "Przyczep się do niego o wszystko co Ci przychodzi do głowy", od nie wsuniętego krzesła, przez skarpetki pod szafką obok łóżka (nie ma możliwości wrzucenia pod łóżko), puste opakowania położone na szafce obok kosza na śmieci (wiecie... ciężko jest mu się schylić:wściekła/y:) a kończąc na tym, że założył pod wiosenną kurtkę koszulkę z krótkim rękawkiem (że niby zmarznie), wyjechał na weekend w delegację i jak dziś wróci to będzie już na 100% OK. Zresztą on bardzo cierpliwie znosi moje humorki... :happy: w każdym razie: ZEBRA - BĘDZIE DOBRZE... po burzy zawsze wychodzi słońce (czy jakoś tak:-))

ewa - masz "wspaniałą" teściową :wściekła/y:

marika - hehe - dzięki, jeśli można wiedzieć, to co jest takiego w moim poście? :happy:

Pastela - Strzyżenie psów to jest chyba dosyć opłacalne zajęcie, ja ze swoim futrzakiem wybieram się do fryzjera - razem z kąpielą zapłacimy pewnie ok. 100zł (jednym może się to wydać głupie... no bo "z psem do fryzjera?" ale jeździmy raz w roku, mojego Shih-Tzu obcinają na 3mm zostawiając okrągłą głowę i dłuższe włosy na łapach, mam potem spokój z czesaniem bo tego mojego to trzeba czesać conajmniej 3xdziennie) poniżej mój piesek po wizycie u fryzjera:


 
alkmena nie wiem , po prostu lekko mi się przeczytało twój post-tyle;-)

Ej normalnie co wy z tą glukozą?? przecież to straszne nie jest, ja nie wiem jak komuś się cofa czy zwróci...to jakieś "francuskie podniebienie" łyknąć i po sprawie.mnie to czeka a wiem co to jest bo miałam w pierwszej ciąży:tak:

Alkmena piesek cudowny:) pieszczoszek pewnie:) Doda miała takiego chyba?? ja jak będę miała już dom to na pewno z dwa takie kanapowce i jakieś duże lubuje się w owczarkach niemieckich,syberiany mi się podobają i berneński pies pasterski-lubię duże psy:) chociaż całe życie miałam małe:)
 
Hehe - Małysz wygrał :-) Od razu mam ekstra humorek - nawet sprzątać i prasować mi się chce :-D

Nikogo nie ma ale i tak sobie popiszę tutaj :happy: Gdybym nie była w ciąży to bym skakała po całym pokoju (tak jak zawsze gdy wygrywał). Popłakałam się z Małyszem jak udzielał wywiadu i podczas hymnu :laugh2: Ale ja tak zawsze więc możecie się śmiać... a tak wogóle to akurat jak Małysz dostał pierwszą kryształową kulę 18.03.2001 to tego dnia poznałam się z moim mężem... taki zbieg okoliczności :-D hehe - ale jestem zadowolona :-)

Dobra... teraz napiszę o czymś co mnie bardzo denerwuje w ciąży... i to jest chyba w obecnej chwili jedyny minus mojego stanu: STRASZNIE DRĘTWIEJE MI PRAWA DŁOŃ!!! :wściekła/y: Do tego od paru dni bardzo mnie boli, nie mogę nawet posmarować pieczywa masłem bo mnie boli (wieczorkiem mi prawie przechodzi) a jak chciałam dziś zabić muchę i odchyliłam rękę do tyłu to aż mi sparaliżowało boleśnie dłoń :wściekła/y: No po prostu koszmar. Naczytałam się, ze to normalne, ze przechodzi max. 1 miesiąc po porodzie... więc to znaczy, ze będę się jeszcze męczyła 4-5 miesięcy... a z dnia na dzień jest coraz gorzej. Może to być brak potasu (od 2 tygodni pochłaniam banany a od wczoraj wiem, ze mają dużo potasu) i zwężenie naczyń w nadgarstku i coś tam, coś tam więcej... Na szczęście w środę idę do lekarza więc może mi coś pomoże, potasu w tabletkach nie można łykać w ciąży, Prenatal też go nie zawiera... w skrajnych przypadkach można dostać skierowanie do ortopedy, który może nawet usztywnić nadgarstek do porodu:wściekła/y:- jeśli miało by to mi pomóc to trudno - przemęczę się... wszystko lepsze niż ten okropny ból :no:


To by było na tyle... jak coś mi się przypomni to odpiszę :)

Teraz idę powdychać świeże powietrze... zgodnie z moim nocnym postanowieniem przygotuję sobie teraz ostateczną listę wyprawkową :)

pozdrawiam (Małyszofanka) :-):-)
 
marika - dzięki raz jeszcze :-) co do pieska to faktycznie miała takiego Doda, mój wariat kiedyś należał do mojej babci, ale zmarła i teraz opiekuje się nim cała rodzinka, pieszczoszek może i jest z niego... ale ma czarne podniebienie :-) jak coś trzyma w pysku (jakąś kostkę albo zabawkę) to nikt do niego nie podejdzie oprócz mnie bo każdy go się boi, każdy też zaliczył pogryzienie przez niego... ale i tak jest kochany. Ja jestem uodporniona bo kiedyś jak miał roczek to połknął kocią zabawkę - futrzaną myszkę i miał operację wyjęcia jej z żołądka potem 3 dni kroplówka, 3 dni woda z rosołu, 3 dni zmiksowany kurczak z rosołkiem, akurat wtedy się nim opiekowałam (siedziałam przy nim niemal 24h/dobę) bo to było zaraz po skończeniu liceum. W każdym razie przy podłączaniu kroplówki złapał mnie zębami za rękę i cały czas zaciskał coraz mocniej zęby... wiedziałam, ze jego boli więc pozwoliłam mu na to gryzienie... (skoro jego boli to i mnie też niech boli) i od tamtej pory on wie, że ja się go nie boję :)

On wogóle jest szczęściarzem jeśli chodzi o takie przygody:
Jak miał kilka miesięcy to chciał połknąć pszczołę, która go ugryzła w wargę więc zaraz wylądowaliśmy u weterynarza na zastrzyku, po przygodzie z myszką podczas biegania po śliskiej podłodze rozjechały mu się łapki i naciągnął sobie ścięgna w pachwinach i następnego dnia nie mógł chodzić... też wyjazd do weterynarza i zastrzyk... potem złamał sobie paznokieć i tez wylądowaliśmy u weterynarza.
Jakby coś to polecam całodobową Klinikę Weterynaryjną w Warszawie na Powstańców Śląskich 101 - wspaniali są tam lekarze :-)

Ale się rozpisałam :-) aaa... i zapomniałam dodać, że nie lubi dzieci - on lubi je gryźć, na szczęście mieszkamy z mężem na pierwszym piętrze a on się boi wysokości i nie wchodzi sam po schodach... jak mały będzie większy to będzie miał zrobiony płotek na trawniku aby pies do niego nie podchodził - napewno nie mamy zamiaru nikomu oddawać psa - to członek rodziny :happy:
 
to znowu ja:-D

marika
- my mieliśmy kiedyś owczarka podhalańskiego, też lubię duże psy, podoba mi się też berneński pies pasterski oraz nowofunland, alaskan malamute (potężniejsza wersja husky)... tylko to są duże psy i ciężko takiego trzymać w domu... jak zdechł nam owczarek to tata zniszczył ogrodzenie i posadził tam trawę więc na razie nie ma mowy o nowym dużym psie :)
 
Alkmena - ale masz wenę :-), piesek słodki. Widzę, że w W-wie ceny za strzyżenie niezłe, u nas z kąpielą ok. 60-70zł, bez 40-50zł.
Ja kupiłam sobie teraz nową maszynkę do strzyżenia za bagatela 600 zł! ale jakbym miała chodzić do fryzjera co 2 miesiące i to bez kąpieli to wychodzi zwrot kosztów po 12 strzyżeniach czyli 2 latach, a sznaucerki żyją po kilkanaście :-p A ja lubię strzyc, grzebać w uszach i robić wszystko przy zwierzakach wszelakich.

Mam jeszcze dwa owczarki niem. 1 długo i 1 krótkowłosą suczkę, ale one zostały u rodziców, bo ja nie mam warunków :)


A co do Małysza to super że wygrywa, ale ja skoków nie oglądam, no chyba że przez przeszkody :-p(końskie)
 
:-) czesc mamuski , widze ze wy piszecie jak szalone;-) watek sie rozwija:tak: ... i fajnie.... Jutro ide na USG i na wizyte , nie moge sie juz doczekac jak zobaczymy nasze malenstwo:happy: , napisze jutro wieczorem jak bylo:rolleyes:
zycze wam milego niedzielnego popoludnia
 
reklama
Magdalenko napisz koniecznie jak po badaniach-czekamy:)
Pastela na zdjęciu jest...zdaje się sznaucer:tak: czyli masz jeszcze sznaucera? tak?:)
alkmena ja mam bardzo dużą działkę ale ja niezależnie czy duży czy mały pies będzie trzymany w domu-jestem przeciwniczką bud-czy kojców..no chyba że ten kojec jest spory aby nie był metr na metr...bo jak widzę takie coś to mnie krew zalewa...ale czasem kojec jest potrzebny np jak się gdzieś wyjeżdża na cały dzień to aby" psior" szkody nie narobił to do kojca:tak:

A ten twój piesek to faktycznie ma pecha i farta za razem że wychodzi mimo wszystko z tych wypadków jako tako cało:) że nie ma poważnych kontuzji do końca życia:happy:
I podoba mi się podejście że nie oddasz psa jak urodzi się dziecko, bo dla mnie jest nie wytłumaczalne jak ludzie wywalają psy z takiego powodu...
no chyba że jest ostra alergia u dziecka ale to też jest do rozwiązania...oddać komuś znajomemu, czy z rodziny ale nie wywalić z auta czy zaraz do schroniska:szok::no:
 
Do góry