jestem :-) znowu w szpitalu bylam dzisiaj mnie wypuscili.
Pojechalam w czwartek i to przez wlasna glupote, bo w srode poszlam sobie do szkoly (niby na chwile) dowiedziec sie jakie mam zaleglosci i zostalam na zajeciach a w czwartek wypad do radcy prawnego a pozniej zamiast do domu to jeszcze raz do szkoly, bo kosmetyka byla i chcialam sie dowiedziec jakie mam tam zaleglosci.
No i zaczelo sie - najpierw delikatne napiecia z czasem coraz czestsze i mocniejsze az w koncu skurcze co 5min - tak spanikowalam, ze koniec - naszczescie na kursie fryzjerek byla polozna, ktora pracowala na raszei na porodowce i zapanowala nad sytuacja. Kolezanki ze szkoly zawiozly mnie do szpitala a tam juz na mnie czekali (kochana Marlenka - jak urodze to ja wysciskam)
Naszczescie rozwarcie mam na 1cm wic nie jest zle. Trafilam pod pompe i bezwzgledne lezenie. Wszystko juz zaczynalo byc dobrze - brzusio sie nie napinal, na ktg linia prosta czyli skurczy zero.
Niestety w sobote o godz. 18 poczulam dosc mocne bole podbrzusza (bez napiec), ktore tak narastaly, ze w pewnym momencie wylam z bolu a lekarze nie mogli znalesc przyczyny :-( Na usg przeplywy wyszly ok i lozysko tez z dzidzia tez wszystko dobrze, w badaniu rozwarcie sie nie zwieksza, ktg prawidlowe. Dostalam zastrzyk rozkurczowy - po godzinie bol jeszcze wiekszy, wiec kolejne dwa zastrzyki (ketonal i cos rozkurczowego) - tez nie pomoglo - bol byl tak mocny, ze zaczelam blagac lekarzy o cesarke no i trafilam na porodowke.
Tam dali mi jeszcze jakies leki (juz nie wiem co) i tak przelezalam cala noc. Rano bole ustapily ale bylam cala spuchnieta (szczegolnie rece i nogi), zrobili badanie moczu - wyszlo ok. Ktg i badanie rozwarcia tez ok wiec przeniesli mnie z powrotem na patologie. Tam wreszcie udalo mi sie usnac. Okolo poludnia ze snu wybudzily mnie bole - znowu zastrzyki, mnostwo tabletek i nadal niewiedza co mi dolega. Wieczorem bol umiejscowil sie na plecach po prawej stronie i zbadali mi nerki - okazalo sie, ze to kamica nerkowa - w prawej kamien 6mm w rozgalezieniu dolnego kielicha i w lewej kamien po 4mm w rozgalezieniu srodkowego i dolnego kielicha. Lacznie 3 kamienie a bol nieziemski cala noc chodzilam po korytarzu na kolanach i wylam z bolu (to byla kolka nerkowa) niestety w ciazy tego nie mozna leczyc Tak wiec jedyne co moge brac to furagin 3*2 i no-spa 3*1 oczywiscie jeszcze fenoterol - juz mniejsza dawka 6*pol tabl. i izoptin 3*1.
Dzisiaj te bole przeszly wiec mnie wypisali - niestety teraz cos czuje, ze znowu zaczynaja mnie bolec te durne nerki - mam nadzieje, ze nie wroce do szpitala - niechce - juz mam dosc
Pojechalam w czwartek i to przez wlasna glupote, bo w srode poszlam sobie do szkoly (niby na chwile) dowiedziec sie jakie mam zaleglosci i zostalam na zajeciach a w czwartek wypad do radcy prawnego a pozniej zamiast do domu to jeszcze raz do szkoly, bo kosmetyka byla i chcialam sie dowiedziec jakie mam tam zaleglosci.
No i zaczelo sie - najpierw delikatne napiecia z czasem coraz czestsze i mocniejsze az w koncu skurcze co 5min - tak spanikowalam, ze koniec - naszczescie na kursie fryzjerek byla polozna, ktora pracowala na raszei na porodowce i zapanowala nad sytuacja. Kolezanki ze szkoly zawiozly mnie do szpitala a tam juz na mnie czekali (kochana Marlenka - jak urodze to ja wysciskam)
Naszczescie rozwarcie mam na 1cm wic nie jest zle. Trafilam pod pompe i bezwzgledne lezenie. Wszystko juz zaczynalo byc dobrze - brzusio sie nie napinal, na ktg linia prosta czyli skurczy zero.
Niestety w sobote o godz. 18 poczulam dosc mocne bole podbrzusza (bez napiec), ktore tak narastaly, ze w pewnym momencie wylam z bolu a lekarze nie mogli znalesc przyczyny :-( Na usg przeplywy wyszly ok i lozysko tez z dzidzia tez wszystko dobrze, w badaniu rozwarcie sie nie zwieksza, ktg prawidlowe. Dostalam zastrzyk rozkurczowy - po godzinie bol jeszcze wiekszy, wiec kolejne dwa zastrzyki (ketonal i cos rozkurczowego) - tez nie pomoglo - bol byl tak mocny, ze zaczelam blagac lekarzy o cesarke no i trafilam na porodowke.
Tam dali mi jeszcze jakies leki (juz nie wiem co) i tak przelezalam cala noc. Rano bole ustapily ale bylam cala spuchnieta (szczegolnie rece i nogi), zrobili badanie moczu - wyszlo ok. Ktg i badanie rozwarcia tez ok wiec przeniesli mnie z powrotem na patologie. Tam wreszcie udalo mi sie usnac. Okolo poludnia ze snu wybudzily mnie bole - znowu zastrzyki, mnostwo tabletek i nadal niewiedza co mi dolega. Wieczorem bol umiejscowil sie na plecach po prawej stronie i zbadali mi nerki - okazalo sie, ze to kamica nerkowa - w prawej kamien 6mm w rozgalezieniu dolnego kielicha i w lewej kamien po 4mm w rozgalezieniu srodkowego i dolnego kielicha. Lacznie 3 kamienie a bol nieziemski cala noc chodzilam po korytarzu na kolanach i wylam z bolu (to byla kolka nerkowa) niestety w ciazy tego nie mozna leczyc Tak wiec jedyne co moge brac to furagin 3*2 i no-spa 3*1 oczywiscie jeszcze fenoterol - juz mniejsza dawka 6*pol tabl. i izoptin 3*1.
Dzisiaj te bole przeszly wiec mnie wypisali - niestety teraz cos czuje, ze znowu zaczynaja mnie bolec te durne nerki - mam nadzieje, ze nie wroce do szpitala - niechce - juz mam dosc