reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Leżące fonoterolowe przyszłe mamusie

He
Dagsila, no odlozylas leki to macica bedzie szlaec teraz!
Masz moze pessar albo szew, bo nie pamietam z Kwietniowek..:-)
A ile razy dziennie Ci sie stawia bo mi do 5 razu przy Cordafenie.

Teraz to juz spokojnie o zdrowie maluszka 35 tydzien jest mysle w porzadku.
 
reklama
Cześć Dziewczyny!
To będzie długi post ponieważ chciałabym dodać otuchy tym mamusią, które martwią się , że nie donosza ciąży.
Mnie bardzo pomogło czytanie pozytywnych opisów zamieszczanych tu i na innych forach. To daje nadzieję, a ona i pozytywne myślenie jest tak samo ważne jak Fenoterol.
Moja pierwsza ciąża w 2005 roku była rewelacyjna ( przynajmniej ja tak myślałam, a lekarz nie wyprowadził mnie z błędu). Robiłam wszystko łącznie ze skuwaniem tynków, bo akurat mieliśmy w domu remont.Miałam tylko mdłości i wymioty do końca 5 miesiąca, ale takie normalne, nie zagrażające dzidzi ani mnie. Niestety jak już wspomniałam lekarz nie poinformował mnie, że mam niewydolność cieśniowo- szyjkową i , że powinnam conajmniej się oszczędzać. Urodziłam w 35 tyg. dziewczynkę z wagą 2450g. Mogę powiedzieć, że dzięki Bogu mieliśmy duuużo szczęścia, bo przecież mogło się zkończyć gorzej. Małą co prawda była wcześniakiem ale miała 10 w skali Apgar. Niestety jak to często bywa z wcześniakami załapała "coś" w szpitalu i dostała zapalenia ucha wew. ale tu również miałyśmy dużo szczęścia bo po 10 dniach wypisano nas zdrowe ze szpitala więc tak naprawdę pobyt w szpitalu był krótki. Tyle, że to straszna trauma dla "świeżych" rodziców :za wczesny poród i do tego choroba dziecka i ta niewiadoma co będzie dalej. Nasza Mała ma teraz 4 latka i właściwie od początku rozwijała się jak donoszone dzieci.
Kolejna ciąza w 2007r. Już wiedziałam, że każda moja ciąża będzie traktowana jak zagrożona więc też bardziej się oszczędzałam. Właściwie do 30 tyg. było super, ale w 30 tyg. trafiłam do szpitala ze skurczami i rozwarciem ( nie powiedzieli mi na ile), więc kroplówka z Fenoterolu i ogromny strach jak to się skończy i jeszcze rozstanie z niespełna 2 letnią córeczką. Po tygodniowym pobycie w szpitalu wróciłam do domu z założonym pessarem i zaleceniem oszczędnego trybu życia no i oczywiście Fenoterol co 3 godz 1/2 tab. + potas. Wiem co to jest kołatanie cerca, drżenie rąk i fale gorąca;-). Nie było mowy o leżeniu w łóżku bo moja córeczka była bardzo absorbującym dzieckiem i baaardzo za mamą, ale udało się donosić do 36/37 tyg. Już tak niewiele brakowało do odstawienia Fenka i zdjęcia krążka, ale niestety ( podejżewam, że z powodu grypy żołądkowej i intensywnych biegunek ) poród przyszedł wcześniej. Właściwie to po urodzeniu dziecka z 35 tyg już się nie bałam. W końcu mała była o 1,5 tyg dłużej w brzuszku i ważyła 3125g. Poród szybki i łatwy ( pierwszy też taki był, nie rodziłąm dłużej niż pół godz. od pjawienia się skurczy:laugh2:), a pobyt w szpitalu krótki ( 3 dni) i szczęśliwi do domku.
teraz jestem w 3 ciąży ( 29 tygz.) Prawdopodobnie 3 dziewczynka :-), ale stresu mam tyle co niemiara. W 17 tyg. okazało się, że moja szyjka sie skraca i jest rozpulchniona mimo brania od 7 tc Luteiny 2x2. W 19 tc został mi założony pessar i usłyszałam, że w ciągu tych dwóch tyg. od ostatniej wizyty szyjka tak się skróciła, że jeszcze kilka dni i nie było by na co założyć krążka. Mało tego szyjka miała rozwarcie na opuszek palca. Więc od razu pojawiły się czarne myśli :' Boże, przecież to dziecko w tej chwili nie ma żadnych szans na przeżycie" . Zalecenie lekarza - leżenie. ( Mąż pracował, a w domu 1,5 i 3,5 letnie dzieci).Ale wszyscy robili co mogli. Dzieci są wspaniałe - takie maluchy , a zrozumiały, że żeby dzidzia nie poszła do nieba to mamusia musi cały czas leżeć i nie może się z nimi bawić. Szybko zrobiły się bardzo samodzielne. Zaczęły się same ubierać. Młodsza nauczyła się korzystać z nocnika. Poprostu jestem pełna podziwu dla tych maluchów. A mąż jest poprostu cudowny! Zajął się wszystkim. Dosłownie.W 24 tc wylądowałam w szpitalu z powodu skurczy. Na szczęście rozwarcie się nie zwiększyło.Znów , jak w poprzedniej ciąży kroplówka z Fenoterolu przez dwie doby , a później tab.8x1/2tab i potas. Znów kołatanie serca, fale gorąca, drżenie i cała ta reszta "przyjemności " związanych z Fenkem. Po 5 dniach w szpitalu powrót do domu i od 24tc leżę plackiem Wstaję tylko do łazienki. Na razie szyjka się trzyma na tym samym poziomie. Nie wiem dokładnie jaką ma długość, na pewno mniej niż 2 cm i rzwarcie na opuszke palca, ale pocieszam się tym, że skoro ten stan sie utrzymuje od 12 tyg. to jest naprawdę SUPER. Wczoraj miałam pobrany wymaz bo z powodu krążka mam obfite upałwy i czekam na wynik. Na 100% wiem, że coś tam wychodują , ale przynajmniej dostanę antybiotyk celowany. Podsumowując od 7tc Luteina 2x2 tab. dopochwowo, od 19 tc pessar i do Luteiny doszła Nystatyna 1x1, a od 24tc Fenoterol 8x1/2 z Potasem2x1 i Magnezem 3x1. W sumie jak czytałam u wielu z Was i tak nie jest źle, tym bardziej, że mój organizm przyzwyczaił sie do Fenka i oprócz niewielkich drżeń rąk i czasem fal gorąca nic więcej nie występuje. Co do twardnień brzucha i skurczy to oczywiście są. Czasem kilka razy w ciągu dnia , a czasem wogóle. Zauważyłam, że wiele zależy od tego czy leże ( czym więcej muszę wstawać tym częstrze skurcze) i od samopoczucia. W dni kiedy dopada mnie depresja i mam już dosyć mój brzuszek częściej twardnieje. Od kilku tyg mam też kłucia w okolicy pochwy, bolą mnie więzadła podtrzymujące macicę , a jak wstaję z łóżka to czuję potworny ból w pachwinach i miednicy. Ale ogromnie się cieszę, że to już za dwa dni zacznie się 30 tc. Teraz już mogę liczyć na to , że to maleństwo przeżyje.No i oczywiście jak wiele z Was wyznaczam sobie granice. Najpierw mówiłam, byle do 24 tc, żeby był choć cień szans na przeżycie, potem byle minął 28 tc bo jakby coś to dziecko będzie już karmione przez sondę moim pokarmem, a teraz byle minął 32tc bo nie będzie to już skraje wcześniactwo.
Wierzę, że będzie dobrze, żyję nadzieją że urodzę w terminie i życzę tego wszystkim mamą. :happy:
 
hej,

jak bedziesz wiedziala kiedy odstwaiasz to daj znac... mi, od kiedy zmniejszylam dawke, non stop brzuch sie stawia i wszytko ponapinane.. lekarz kazal nospe i za tydzien na kontrole...

pozdrowienia dla wszytkich mam

hejka..
Dagsila, nie predko.
Mi lekarz odstawi leki dopiero gdy bedziemy sciagac szew...czyli pod koniec marca!
 
Witam;) Przeczytama Twoja historie i sie poplakama ,bo jakbym czytala o sobie. Jestem po 2 stratach w 22tyg. i 5 dniu-ostatnia ciaze przezylam w ciaglym strachu, ale sie udalo:))) i powiem ze doslownie jak Ty liczylam najpierw byle do 24tyg, wtedy bedzie fakt ten cien nadzieji na przezycie, poznie podali mi sterydy na rozwoj pluc malenstwa aby w razie porodu przedwczesnego dziecko moglo byc starsze, jego pluca bylyby samodzielniejsze, a wiec znow walka o nastepne 2 tyg. pozniej 32 tydz. a na koniec 36 zeby bezpiecznie sciagli szew z szyjki- udalo sie - co prawda lezalam plackiem w lozku przez prawie 18 tyg. ale warto bylo. A najlepsze bylo to ze jak juz zdjeto ten szew to moja szyjka stanela w miejscu i porod mialam wywolywany w 39 tyg. bo Wiki jak widac nie spieszylo sie na swiat. Mam nadzieje ze Ci sie uda dotrwac do Twojego celu i mnie po raz kolejny rowniez.
Trzymam kciuki. Jutro zaczynam kuracje z progesteronem przeciw porodowi przedwczesnemu- co tyg. zastrzyki w 4 literki. Bedzie dobrze, musi byc.
 
Cześć Dziewczyny!
To będzie długi post ponieważ chciałabym dodać otuchy tym mamusią, które martwią się , że nie donosza ciąży.
Mnie bardzo pomogło czytanie pozytywnych opisów zamieszczanych tu i na innych forach. To daje nadzieję, a ona i pozytywne myślenie jest tak samo ważne jak Fenoterol.
Moja pierwsza ciąża w 2005 roku była rewelacyjna ( przynajmniej ja tak myślałam, a lekarz nie wyprowadził mnie z błędu). Robiłam wszystko łącznie ze skuwaniem tynków, bo akurat mieliśmy w domu remont.Miałam tylko mdłości i wymioty do końca 5 miesiąca, ale takie normalne, nie zagrażające dzidzi ani mnie. Niestety jak już wspomniałam lekarz nie poinformował mnie, że mam niewydolność cieśniowo- szyjkową i , że powinnam conajmniej się oszczędzać. Urodziłam w 35 tyg. dziewczynkę z wagą 2450g. Mogę powiedzieć, że dzięki Bogu mieliśmy duuużo szczęścia, bo przecież mogło się zkończyć gorzej. Małą co prawda była wcześniakiem ale miała 10 w skali Apgar. Niestety jak to często bywa z wcześniakami załapała "coś" w szpitalu i dostała zapalenia ucha wew. ale tu również miałyśmy dużo szczęścia bo po 10 dniach wypisano nas zdrowe ze szpitala więc tak naprawdę pobyt w szpitalu był krótki. Tyle, że to straszna trauma dla "świeżych" rodziców :za wczesny poród i do tego choroba dziecka i ta niewiadoma co będzie dalej. Nasza Mała ma teraz 4 latka i właściwie od początku rozwijała się jak donoszone dzieci.
Kolejna ciąza w 2007r. Już wiedziałam, że każda moja ciąża będzie traktowana jak zagrożona więc też bardziej się oszczędzałam. Właściwie do 30 tyg. było super, ale w 30 tyg. trafiłam do szpitala ze skurczami i rozwarciem ( nie powiedzieli mi na ile), więc kroplówka z Fenoterolu i ogromny strach jak to się skończy i jeszcze rozstanie z niespełna 2 letnią córeczką. Po tygodniowym pobycie w szpitalu wróciłam do domu z założonym pessarem i zaleceniem oszczędnego trybu życia no i oczywiście Fenoterol co 3 godz 1/2 tab. + potas. Wiem co to jest kołatanie cerca, drżenie rąk i fale gorąca;-). Nie było mowy o leżeniu w łóżku bo moja córeczka była bardzo absorbującym dzieckiem i baaardzo za mamą, ale udało się donosić do 36/37 tyg. Już tak niewiele brakowało do odstawienia Fenka i zdjęcia krążka, ale niestety ( podejżewam, że z powodu grypy żołądkowej i intensywnych biegunek ) poród przyszedł wcześniej. Właściwie to po urodzeniu dziecka z 35 tyg już się nie bałam. W końcu mała była o 1,5 tyg dłużej w brzuszku i ważyła 3125g. Poród szybki i łatwy ( pierwszy też taki był, nie rodziłąm dłużej niż pół godz. od pjawienia się skurczy:laugh2:), a pobyt w szpitalu krótki ( 3 dni) i szczęśliwi do domku.
teraz jestem w 3 ciąży ( 29 tygz.) Prawdopodobnie 3 dziewczynka :-), ale stresu mam tyle co niemiara. W 17 tyg. okazało się, że moja szyjka sie skraca i jest rozpulchniona mimo brania od 7 tc Luteiny 2x2. W 19 tc został mi założony pessar i usłyszałam, że w ciągu tych dwóch tyg. od ostatniej wizyty szyjka tak się skróciła, że jeszcze kilka dni i nie było by na co założyć krążka. Mało tego szyjka miała rozwarcie na opuszek palca. Więc od razu pojawiły się czarne myśli :' Boże, przecież to dziecko w tej chwili nie ma żadnych szans na przeżycie" . Zalecenie lekarza - leżenie. ( Mąż pracował, a w domu 1,5 i 3,5 letnie dzieci).Ale wszyscy robili co mogli. Dzieci są wspaniałe - takie maluchy , a zrozumiały, że żeby dzidzia nie poszła do nieba to mamusia musi cały czas leżeć i nie może się z nimi bawić. Szybko zrobiły się bardzo samodzielne. Zaczęły się same ubierać. Młodsza nauczyła się korzystać z nocnika. Poprostu jestem pełna podziwu dla tych maluchów. A mąż jest poprostu cudowny! Zajął się wszystkim. Dosłownie.W 24 tc wylądowałam w szpitalu z powodu skurczy. Na szczęście rozwarcie się nie zwiększyło.Znów , jak w poprzedniej ciąży kroplówka z Fenoterolu przez dwie doby , a później tab.8x1/2tab i potas. Znów kołatanie serca, fale gorąca, drżenie i cała ta reszta "przyjemności " związanych z Fenkem. Po 5 dniach w szpitalu powrót do domu i od 24tc leżę plackiem Wstaję tylko do łazienki. Na razie szyjka się trzyma na tym samym poziomie. Nie wiem dokładnie jaką ma długość, na pewno mniej niż 2 cm i rzwarcie na opuszke palca, ale pocieszam się tym, że skoro ten stan sie utrzymuje od 12 tyg. to jest naprawdę SUPER. Wczoraj miałam pobrany wymaz bo z powodu krążka mam obfite upałwy i czekam na wynik. Na 100% wiem, że coś tam wychodują , ale przynajmniej dostanę antybiotyk celowany. Podsumowując od 7tc Luteina 2x2 tab. dopochwowo, od 19 tc pessar i do Luteiny doszła Nystatyna 1x1, a od 24tc Fenoterol 8x1/2 z Potasem2x1 i Magnezem 3x1. W sumie jak czytałam u wielu z Was i tak nie jest źle, tym bardziej, że mój organizm przyzwyczaił sie do Fenka i oprócz niewielkich drżeń rąk i czasem fal gorąca nic więcej nie występuje. Co do twardnień brzucha i skurczy to oczywiście są. Czasem kilka razy w ciągu dnia , a czasem wogóle. Zauważyłam, że wiele zależy od tego czy leże ( czym więcej muszę wstawać tym częstrze skurcze) i od samopoczucia. W dni kiedy dopada mnie depresja i mam już dosyć mój brzuszek częściej twardnieje. Od kilku tyg mam też kłucia w okolicy pochwy, bolą mnie więzadła podtrzymujące macicę , a jak wstaję z łóżka to czuję potworny ból w pachwinach i miednicy. Ale ogromnie się cieszę, że to już za dwa dni zacznie się 30 tc. Teraz już mogę liczyć na to , że to maleństwo przeżyje.No i oczywiście jak wiele z Was wyznaczam sobie granice. Najpierw mówiłam, byle do 24 tc, żeby był choć cień szans na przeżycie, potem byle minął 28 tc bo jakby coś to dziecko będzie już karmione przez sondę moim pokarmem, a teraz byle minął 32tc bo nie będzie to już skraje wcześniactwo.
Wierzę, że będzie dobrze, żyję nadzieją że urodzę w terminie i życzę tego wszystkim mamą. :happy:
Witam;) Przeczytama Twoja historie i sie poplakama ,bo jakbym czytala o sobie. Jestem po 2 stratach w 22tyg. i 5 dniu-ostatnia ciaze przezylam w ciaglym strachu, ale sie udalo:))) i powiem ze doslownie jak Ty liczylam najpierw byle do 24tyg, wtedy bedzie fakt ten cien nadzieji na przezycie, poznie podali mi sterydy na rozwoj pluc malenstwa aby w razie porodu przedwczesnego dziecko moglo byc starsze, jego pluca bylyby samodzielniejsze, a wiec znow walka o nastepne 2 tyg. pozniej 32 tydz. a na koniec 36 zeby bezpiecznie sciagli szew z szyjki- udalo sie - co prawda lezalam plackiem w lozku przez prawie 18 tyg. ale warto bylo. A najlepsze bylo to ze jak juz zdjeto ten szew to moja szyjka stanela w miejscu i porod mialam wywolywany w 39 tyg. bo Wiki jak widac nie spieszylo sie na swiat. Mam nadzieje ze Ci sie uda dotrwac do Twojego celu i mnie po raz kolejny rowniez.
Trzymam kciuki. Jutro zaczynam kuracje z progesteronem przeciw porodowi przedwczesnemu- co tyg. zastrzyki w 4 literki. Bedzie dobrze, musi byc.
 
He
Dagsila, no odlozylas leki to macica bedzie szlaec teraz!
Masz moze pessar albo szew, bo nie pamietam z Kwietniowek..:-)
A ile razy dziennie Ci sie stawia bo mi do 5 razu przy Cordafenie.

Teraz to juz spokojnie o zdrowie maluszka 35 tydzien jest mysle w porzadku.

oj macica szaleje, stawia sie bardzo czesto i nawet tego nie liczylam mowiac szczerze... do tego skurcze, ale nie regularne. jedyne zalecenie lekarza na teraz to nospa i spokojne czekanie. dziecko ulozone glowka w dol, co strasznie utrudnia siedzenie i przy staniu ciagnie...

ale jeszcze tylko troszke i dzidzia bedzie z nami :-)


ja nie mialam pessaru ani szwu - problemy dosc pozno mi sie zaczely i tylko fenek i isoptin.

mam nadzieje, ze wszystkie dotrwamy i na swiecie pojawia sie nasze kochane brzdace cale i zdrowe
 
Dzięki dziewczyny! Wszystkim nam się uda. Naprawdę. Tyle się naczytałam o tych szczęśliwie zakończonych ciążach mimo dużego zagrożenia , że musi być dobrze! A najlepsze jest to , że najpierw tak strasznie martwimy się o nasze dzidzie, żeby nie opuściły naszych brzuszków za wcześnie i liczymy każdy tydzień, a kiedy już maleństwa mogą bezpiecznie przyjść na świat to nagle się okazuje, że szyjka , która do tej pory nie mogła utrzymać ciąży jakimś cudem staje się silna i rozwarcie ani skracanie nie następuje :rofl2: .
 
reklama
Dzięki dziewczyny! Wszystkim nam się uda. Naprawdę. Tyle się naczytałam o tych szczęśliwie zakończonych ciążach mimo dużego zagrożenia , że musi być dobrze! A najlepsze jest to , że najpierw tak strasznie martwimy się o nasze dzidzie, żeby nie opuściły naszych brzuszków za wcześnie i liczymy każdy tydzień, a kiedy już maleństwa mogą bezpiecznie przyjść na świat to nagle się okazuje, że szyjka , która do tej pory nie mogła utrzymać ciąży jakimś cudem staje się silna i rozwarcie ani skracanie nie następuje :rofl2: .
masz calkowita racje, jestem tego przykladem- tuz po zdjeciu szwu mialam rozwarcie na 3 cm. do 39 tyg. rozwarcie stopniow z mniejszylo sie do 1 cm hahaha
A jak poszlam na sciagniecie szwa to parnoicznie ten wrosl w cialo, byl tam 22 tyg wiec mial prawo- lekarze az nie mogli uwierzyc, bo poprostu nie mogli go tam znalezc, 3 razy probowali, 2 razy pod znieczuleniem do kregosupa, juz zgodzilam sie na cesarke, sznureczk sie znalaz a dziecko gdzie czest bo takich zabiegach rodzi sie od razu chcialo sobie jeszcze w srodku posiedziec:))))
Ja mocno wierze ze tym razem mi sie tez uda i wszystkim z problemami co dotarli juz tak daleko sie uda.
 
Do góry