Mam podobną sytuację... Pracuje w służbie mundurowej z ludźmi na ulicy... Z bezdomnymi, pijakami itp itd... Zadzwoniłam do kierowniczki zaraz po tym jak potwierdziło się ze jestem w ciąży (pierwsze co usłyszałam to "bądź pewna ze umowy ci teraz nie przedluzymy)... Zapytałam czy może mnie zdjąć z patrolu interwencyjnego (praca po 12 godz jako kierowca) i dac na dzielnice, usłyszałam że nie bo jestem kierowcą... Ok przyszłam następnego dnia do pracy i powiedziałam koledze z którym pelnilam służbę ze jestem w ciąży i muszę na siebie uważać także fajnie by było jakby to on pisał sobie mandaty jak chce a ja będę go asekurowac... Do tego musiałam dźwigać ponad 100 kg zalanego w trupa bezdomnego z różnymi chorobami... Poprosiłam moją ginekolog żeby wystawiła mi zwolnienie, ale odmówiła... Więc poszłam do rodzinnego. Gdy poszłam zanieść l4 do pracy poszłam na rozmowę do kierownika, który poinformował mnie ze umowa która kończy mi się w marcu 2018 nie zostanie mi przedłużona i ze jest na mnie zły ze mu nie powiedziałam, że planuje ciążę (to moja prywatna sprawa) i że słyszał plotki na mój temat ze mówię ludzią że mi się nie chce pracować i mają sami mandaty pisać ;D życzliwy kolega z patrolu doniósł kierownikowi
powiedziałam także ze rozmawiałam z kierowniczką o tym, że się lecze, że mamy 5% procent szans na to ze się w ogóle uda, sama mi powiedziała ze mam kierownikowi nic nie mówić ze się staramy
a kierownik mi na to ze kierowniczka twierdzi że nic o tym nie wiedziała i jest bardzo zdziwiona ze jestem w ciąży
chora praca i chorzy ludzie
też nie zamierzam tam wracać... Muszę znaleźć ginekologa który wystawi mi zwolnienie...