Byłam w swoim całkiem krótkim życiu w 4 ciążach.
W pierwszej i drugiej rzygałam tęczą, pracowałam do porodu.
W trzeciej od początku wiedziałam, że jest źle i nie utrzymywałam jej na siłę, bo lubię żyć
Obecnie w czwartej - jest tragicznie, owszem nie pracuję odkąd zaczęły się problemy, ale tęsknię za pracą, za ludźmi z pracy, za atmosferą

bo po prostu lubię swoją pracę
Generalnie jestem typem osoby, która uważa że ile od siebie dajesz tylko do Ciebie wraca.
Mnie to bawi - bo pracodawca zawsze jest ch*jem

w tego typu wątkach, wielokrotnie pisałam, że chętnie nawet anonimowo wezmę ten temat zawodowo, ale dziewczyny są tylko "odważne" w takich tematach. Ale żeby coś poprawić w swoim i życiu innych to nieeeeee.
Dlatego niestety, ale dla mnie takie historie to za przeproszeniem p*erdolenie, te Panie nawet nie próbowały, podejść do tego zgodnie z przepisami