Muszę się wyżalić- Byłam wczoraj w parafii w sprawie chrztu... proboszcz mi odmówił bo nie mamy ślubu kościelnegopoczułam się jak szmata, jak najgorszy grzesznik, mówił strasznie niemiłe rzeczy, że mój Mąż nie jest moim mężem, że grzeszymy, że jaki zły przykład dajemy dziecku, że moje podejście do sakramentów jest niekatolickie itd. Zwłaszcza jak powiedziałam, że dla mnie najważniejsze jest dziecko a nie Bóg, a on na to że dziecko zawsze mnie może porzucić a Bóg nie...Powinnam mu była odpyskować i wyjść, a ja się tylko poryczałam na końcu...![]()
Mnie to krew zalewa, jak słyszę takie historie... jak "grzesznik" daje na tacę to im jakoś nie przeszkadza i chętnie łapki wyciągają! Oni mają swoją ideologię, która jak widać bardzo często nijak się ma do Boga... Wrrr...