Padam na twarz, bo wczoraj z Gosieńką i Izą zrobiłyśmy sobie wycieczkę po Wrocławiu, co w przypadku bandy bardzo żywych dzieci było doświadczeniem ekscytującym... jaki darmowy fitness z atrakcjami. Lody były, plac zabaw był, także szał ciał.
Helenka jest ulubienicą Kubusia, którego ewidentnie ciągnie w jej stronę :-) zaczepiają się wzajemnie.
Tośka rozrabia wcale nie mniej niż reszta :-) do tego je pięknie, to ma energię na szaleństwa.
Ubawiłyśmy się po sam pas, bo R. uczył dziewczyny jeść skórki od chleba i nauczył, a jakie były dumne i podekscytowane... mówię Wam, takie maluchy są przezabawne.
Aniam- sortery są świetne, u mnie rozwiązały problem wojny o kredki, każdy ma swój sorter i swój zestaw i jak się nie podoba to kończymy zabawę
Zielona- no szkoda. A od kiedy Kostka może iść do szkoły? Nasz system też porypany, nie wiem gdzie jest normalnie... w Finlandii... no u nas było póki nie zaczęli grzebać i nie powstał wspaniały twór zwany gimnazjum...
Elvie- takie właśnie są uroki psa, bo czasem trzeba kombinować, ja mam ten problem, bo męża nie ma często, wraca dziwnie, albo wcale, a pies siku musi... ale sobie radzę, jak dzieciaki śpią to lecę bez nich z psem, a po południu dylam z całą brygadą (i tak było od zawsze, teraz jest łatwiej, bo obaj starsi i sami chodzą), czasem pomagał mi tato, ale to w sytuacji całkowicie podbramkowej (np. dzieciaki chore), jak sobie dopracujesz system na takie "awaryjne sytuacje", to będzie już szło gładko.
Pogoda ma się wyciągnąć :-) a co do spotkania z panią M. to nie możesz cioci, albo Kamili poprosić o pomoc, może jak Kamili ekstra zapłacisz, to zostanie?
Mamusia- u nas też w pn wielki dzień :-) pn to będzie spoko, ale jestem ciekawa, co nastąpi w dni kolejne :-) do tego oczywiście jestem z tą akcją sama, bo R. nie będzie... bez komentarza...