Salamandra, współczuję...ja z Huliganną jedną nie wyrabiam czasami i też godzinę do zakupów się szykuję...za dużo miałam stresów ostatnio i mój organizm nie daje rady...i nie jest to PMS...teraz po tygodniowym urlopie czuję się tak wyorana, jak mało kiedy po pracy
...chyba też sobie magnez zapodam...
apropo's koszenia ogródka...
w tym tygodniu M był w szpitalu...więc chcąc zrobić mu niespodziankę, postanowlam skosić trawnik (to zawsze jego dola)..a że napatoczył się sąsiad, więc trawnik on skosił...namówiłam wszystkich naokoło aby jednak szli za mną w ogień i jednym gosem mówili, że to ja - umęczona po pachy, spocona od upału, ale z miłości i poświęcenia, zamiast pić wieczorem zimne pifko na tarasie -z kosiarką tańczyłam...i co ?...M wrócił ze szpitala i mówi: " o widzę, że trawnik skoszony, kto kosił ?"...więc ja na to: "no ja Kochanie, ja"...nic nie powiedział...przyleciała Hania, a tatuś do niej: " Haniu kto skosił trawnik?"...a Hania z pełnym uśmiechem: "Pan Tomek, tatusiu, Pan Tomek" :-)...i czar prysnął....