Wiecie co jestem w drugim miesiącu a już mam tego wszystkiego dosyć, jak ja dotrwam do końca, nie mam pojęcia. To na pewno ostatnia ciaza, choćby odpukać coś się stało to już nigdy więcej tego nie chce. Wciąż źle się czuję, to jak depresja połączona z mega kacem i tak od 3 tygodni. Do tego jak pomyślę o porodzie, o przygotowaniach do ślubu to zaczynam tego wszystkiego żałować. Grzech to co pisze, ale nie mam już siły, czuję się jak padły koń nie mam ochoty na nic kompletnie a tu idzie zima i dopiero deprechy można dostać. Tak miałam dobrze, odchowana 7 latka, a teraz wszystko stanęło na głowie. W głębi duszy chciałam dziecko dlatego by córka miała kogoś bliskiego, choć to 7 lat jak przepaść ale kiedyś się wyrówna. No i dla narzeczonego a ja gdzieś daleko z tyłu, bo po traumie porodowej nie chciałam mieć już więcej dzieci. Chce się poczuć jak choćby miesiąc temu, pełna Energi, uśmiechu, radości... Sorki ze się tak żale ale ciężko mi