reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

kwietniowe mamy 2020

Dostałam bo plamilam. Najpierw 3 dni z rzędu raz dziennie, byłam na usg ale nie było nic niepokojącego. Dopiero 5 dni później jak wylądowałam na skórze po rannym mocnym plamienia to tam zadecydowali żebym zaczęła brać duphaston mimo że też nic nie widzieli złego A nawet pojawił się zarodek i serduszko. Po tej sytuacji miałam 3 dni później wizytę u swojego lekarza który mnie dokładnie zbadał i powiedział że wszystko jest ok i żebym zaczęła odstawiac. Kazał mi brak na noc acard 150. Do tego mam tarczyce i cukrzycę.
A acard dlaczego ?
 
reklama
Chyba coś ucieło. Powtarzałaś betę 23.08? Z jakim wynikiem? Powtórz betę, najlepiej dwa razy, żeby zobaczyć przyrost po 48h, wtedy mniej wiecej będzie można określić wiek ciąży i czy się zgadza z obrazem usg

Miałam też puste jajo plodowe i beta zaczęła niestety spadać koło 4tys. Jeśli u Ciebie ładnie rośnie, to trzeba po prostu uzbroić się w cierpliwość. Trzymam kciuki!

U mnie przy pustym jaju beta rosła prawidłowo do 9 tys i potem zaczęła spadać
 
@UrszulkaB normalnie jadam mięso.. tylko od jakiś dwóch tygodni kompletnie mi nie idzie. Mało tego.. nawet jak czuję zapach wędlin, kabanosów.. grillowanego kurczaka, to wszystko podchodzi mi do gardła.
No to ja mam w druga strone. Przed ciaza stronilam od miesa a teraz czuje sie jak grizzly na lowach...
Miska ma 25 miesięcy. Apogeum awantur było na przełomie lipca i sierpnia. Łącznie z kładzeniem się na chodnikach, gryzieniem mnie (całe lewe ramie miałam w śladach po zębach), o wszystko był wrzak i totalna histeria, a czasem wręcz autoagresja (biła się po głowie, drapała). Z boku wyglądało to przerażająco. Już miałam konsultować się z psychologiem ale od tygodnia się uspokoiło. Ale wymaltretowało mnie to kompletnie.
Natomiast w żłobku nie był żadnych uwag do jej zachowania. Odreagowywała w domu.
Dobrze wiedziec, ze moj syn to nie jest odosobniony przypadek. Tez bylo mi ciezko patrzec na niektore zachowania: bicie, kopanie (na szczescie nie gryzl) i walenie glowa o podloge. Trwalo to kilka miesiecy i samo przeszlo. Bylam z nim u pedagoda, ktory stwierdzil, ze to jak najbardziej normalne. Mojemu synowi w sytuacjach krytycznych pomagaly tylko dwie rzeczy: zostawienie go samego - przed odejsciem mowilam mu, ze jak sie uspokoi i bedzie chcial porozmawiac to moze mnie zawolac; siedzenie obok niego i mowienie, ze wiem, ze jest zmeczony/smutny/zly/zawiedziony, bo (...) i ze jestem przy nim w razie gdyby chcial sie przytulic. Czasami chodzilam po scianach z nerwow, ale trzymalam sie mysli, ze to tylko faza, ktora niedlugo sie skonczy.
 
Cześć kochane, u mnie wreszcie chłodniej, ja dziś tez panikuje czy z malym/ą wszystko Ok :(, co chwila cycki badam czy bolą, mój mąż dziś zauważył większy brzuch ale mu wmowilam ze to ciąża spożywcza a dzisiaj do basenu wzięłam kostium jednoczęściowy ;). Muszę trzymać się do usg chyba jednak zrobię dopiero tego 17.09 a w międzyczasie betę, jak robiłam w piątek to przyrost był 33% ale już jest ponad 32000 wiec lekarz (kochany człowiek co mnie do in vitro przygotowywał i mrozaki dla mnie trzyma) mówi ze jest Ok i tego się trzymam. Doła dziś złapałam i tylko siła woli mnie powstrzymuje żeby nie lecieć na usg, czytałam dziś o kobitce co mężowi o ciąży nie powiedziała do 16 tyg tez była po poronieniu, a moja pierwsza ciąża była taka bezproblemowa....
 
No to ja mam w druga strone. Przed ciaza stronilam od miesa a teraz czuje sie jak grizzly na lowach...

Dobrze wiedziec, ze moj syn to nie jest odosobniony przypadek. Tez bylo mi ciezko patrzec na niektore zachowania: bicie, kopanie (na szczescie nie gryzl) i walenie glowa o podloge. Trwalo to kilka miesiecy i samo przeszlo. Bylam z nim u pedagoda, ktory stwierdzil, ze to jak najbardziej normalne. Mojemu synowi w sytuacjach krytycznych pomagaly tylko dwie rzeczy: zostawienie go samego - przed odejsciem mowilam mu, ze jak sie uspokoi i bedzie chcial porozmawiac to moze mnie zawolac; siedzenie obok niego i mowienie, ze wiem, ze jest zmeczony/smutny/zly/zawiedziony, bo (...) i ze jestem przy nim w razie gdyby chcial sie przytulic. Czasami chodzilam po scianach z nerwow, ale trzymalam sie mysli, ze to tylko faza, ktora niedlugo sie skonczy.

U mnie nakręcała sie jeszcze bardziej jak bylam obok niej. Nie mozna bylo się odzywac, a juz najwiekszą zbrodnią był dotyk.
W ekstremalnych sytuacjach w miejscach publicznych, jak nie było mozliwosci zeby zostawic samą, to bralam na rece mocno trzymałam, co nie było łatwe i szłam z nią przed siebie. Ostatnio uslyszalam od sąsiadki, która mnie w takij sytuacji widziała, ze mnie podziwia bo bił wtedy ode mnie spokoj. A ja się wtedy w srodku gotowałam, krzyczec chciałam, wyć mi sie chcialo i byłam strzępkiem nerwów. Ale sie spinałam, zeby tego nie okazać, bo wiem ze by to pogorszyło sprawe.
A najgorsze były spojrzenia zwlasza starszych pań i komentarze. O rany, jak mnie to do białej gorączki doprowadzało.
Najdluzszy szał trwał ponad godzinę. W koncu zasnęła zmęczona na podłodze.
 
Kochane kobietki, kilka dni mnie nie było na forum z powodu okropnego samopoczucia, nie mam siły nawet czytać, ciężko mi teraz nadrobić zaległości. Chciałam Wam tylko powiedzieć, że jestem w szpitalu. Dziś w południa jak poszłam siku, nagle do toalety strumieniem poleciała krew jak w czasie miesiączki. Najpierw jeden, potem drugi. Zadzwoniłam szybko do mojego lekarza, kazał jechać do najbliższego szpitala. Płód na razie żyje, ma 2 cm, serce bije 160 uderzeń na min. Mam krwiaka 6 mm między macicą a kosmówką. Prawdopodobnie z jego powodu krwawię. Kolejne 2 wizyty w toalecie bez krwi, niestety trzecia znów była krew, ale nie w takich sporych ilościach jak w domu. Boli mnie brzuch jak na miesiączkę. Cały czas leżę. Wstaję tylko do toalety. Mój 4 letni syn bardzo się zestresował. Słyszał jak wolałam męża, że leci mi krew. Najpierw chciało mi się płakać, a potem przyszedł i mówi do mnie "mamusiu nie przejmuj się, jak nie będzie teraz dzidzi to na pewno będzie później."
Trzymajcie za nas kciuki, żeby wszystko się ustabilizowało. Mi pozostaje leżeć i się modlić
 
reklama
Do góry