reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwietniowe mamy 2019

Dużo łatwiej wszystko ogarnąć, posprzątać... I takie tam jak się jest codziennie na miejscu. Ja jakbym miała po pracy jechać do dziecka a potem na nowe M sprzątać to chyba że 3 miesiące by zeszło...
Tak naprawdę niewiele trzeba... aby lodówka była i czajnik... żarcie można zamówić a zamiast wina napić się soku pomarańczowego... A bycie na swoim daje sporą satysfakcję.
Całkowicie się z Tobą zgadzam :)
 
reklama
To miłego wieczoru dziewczyny. Moje dziecka już śpią więc ja też idę lulu może choć parę godzin się uda bo ostatnio mamy mały Armagedon. Pobudki co 2godz i tak koniec końców ładują panny u mnie w łóżku. A ja dodatkowo jestem przeziębiona i energii mam zero... od 2 dni nie sprzątałam chaty więc jak tej nocy małe.mi pospać nie dadzą to się pójdziemy rzucić pod pociąg albo bałagan nas wciągnie jak tornado...
Dobranocka...
 
Dużo łatwiej wszystko ogarnąć, posprzątać... I takie tam jak się jest codziennie na miejscu. Ja jakbym miała po pracy jechać do dziecka a potem na nowe M sprzątać to chyba że 3 miesiące by zeszło...
Tak naprawdę niewiele trzeba... aby lodówka była i czajnik... żarcie można zamówić a zamiast wina napić się soku pomarańczowego... A bycie na swoim daje sporą satysfakcję.
To fakt. Kurde, aż się podjarałam na samą myśl [emoji15] [emoji23]
 
"Moje" należy póki co do banku i będzie moje za 18 lat jak skończę spłacać kredyt. Idealnie w czas, bo akurat pierwsze dziecko na studia pójdzie, to wydatki zostaną bez zmian i tego nie odczujemy. Właśnie na to wpadłam [emoji41]

To i tak niezle, nasze będzie nasze za 29 lat, dziecko mam nadzieje ze się już wyprowadzi na swoje, to będziemy wtedy szaleć [emoji23]
 
Nie martw sie, moj robi to samo. W pierwszej ciąży, tej ktora straciliśmy, glaskal brzuch, odbrazu jak szalony chcial wszystkim mowic, wygadal paru znajomym bez uzgodnienia ze mną bo tak sie cieszył. Teraz juz inaczej, on sam od poczatku byl nawet przeciwny zebym siostrze mowila....no ale co to to nie. I tak bardziej na "zimno" do tego podchodzi. Wiem ze ostatnia strata kosztowała go dużo stresu i nerwów bo on musiał być tą opoką kiedy ja miesiac nie wychodziłam praktycznie z łóżka, a twarz miałam spuchnieta z płaczu. A on musiał trzymac sie twardo, tylko raz sie rozkleił...ale to tak okropnie. Faceci trzymaja takie rzeczy w sobie...to tez nie jest najlepsze rozwiazanie.
Z moim podobnie. Jak się dowiedział o pierwszej ciąży to był szczęśliwy jak skowronek. Później gdy doszło do poronienia... cóż. Po czasie przyznał się że jak lezalam w szpitalu a on był sam w domu to wył jak bóbr bo wiedział że przy mnie nie może.
Teraz do wszystkiego podchodzi bardziej z dystansem. Jakby bal się ponownego bólu i straty. Ostatnio się poklocilismy o to ze się nie cieszy... I że mógłby chociaż dla mnie okazać więcej entuzjazmu.
 
Ostatnia edycja:
"Moje" należy póki co do banku i będzie moje za 18 lat jak skończę spłacać kredyt. Idealnie w czas, bo akurat pierwsze dziecko na studia pójdzie, to wydatki zostaną bez zmian i tego nie odczujemy. Właśnie na to wpadłam [emoji41]

Ja mam piekny tyle co wybudowany dom, mieszka w nim teraz moja mama, niestety nie mozemy tam mieszkac ze wzgledu na prace dalekoo no i chcemy miec cos tylko naszego. Wiec jesli sie wgl uda w co teraz watpie bedziemy polaczeni na 30 lat :p
 
reklama
doszłam do końca rozmów, udało się :)
widzę że u każdej z Was która straciła ciąże jest tak samo. u mnie mąż również teraz jest ostrozniejszy. również była kłótnia że 'on się nie cieszy tak samo jak ja, on się wogole nie przejmuje'.. ale fakt faktem że nie powinnyśmy mieć do nich to żalu. faceci z natury mają zupełnie inne podejście niż kobiety, pozatym to u nas zachodzą zmiany, póki co oni są takimi obserwatorami i dlatego ich nie fascynuje tak jak nas, ja naprzyklad codziennie czytam jakieś nowinki co się dzieje w tym tygodniu, czytam artykuły, przeglądam internet, i poprostu się jaram że wkoncu się udało. im dalej tym już mniej boję się kolejnego poronienia, ale obiektywnie patrząc - dobrze ze mają na początku taką ostrożność w razie w, myślę że to jest ich obrona przed ewentualnym kolejnym rozczarowaniem.

jestem pewna że idąc z nami na usg, (u mnie nie był na żadnej wizycie a miałam ich 3, idzie teraz 2.10 na prenatalne) jak zobaczą na żywo tego maluszka jak się rusza, jak wygląda, to rozczuli ich to i trafi że wszystko jest w porządku a zagrożenie jest coraz mniejsze z biegiem ciąży i maluszek zdrowo się rozwija... :tak:

a Wy zabieracie swoich na USG?
 
Do góry