HejCześć Dziewczyny
z racji, że śledźę forum już od dłużsego czasu i bardzo dużo ciekawych informacji dowiedziałam się od Was oraz również w kwietniu spodziewam się dzidziusia, bardzo bym chciała do Was dołączyć.
Pozwolę sobie krótko opisać co u mnie słychać żebyście mogły mnie ponać
Mam 30 lat i jestem w drugiej ciąży (pierwsza pozamaciczna). Jestem w 11 tygodniu i 1 d a termin porodu z OM mam na 23 kwietnia (choć na usg miałam już daty 21 i 27).W przyszłym tygodniu mam badania prenatalne, których nie mogę już się doczekać, chociaż strasznie się boję. Na sam początek to chyba tyle.
Ja dziś 11 tydzien i 4 dzień i termin 21.04...jutro mam usg...pewnie z datą coś się zmieni [emoji56]
Cześć dziewczyny bardzo dawno mnie nie było, ale czytam Was jak tylko nam chwilę. Gratuluję Wszystkim pięknych dzieciaczków i dobrych wyników. I życzę żeby jak najszybciej wszystkie infekcje przeszły!
Mnie dopadly straszne mdłości i mega zmęczenie + nadgodziny w pracy, także wracałam, pół żywa spędzałam czas z synkiem i najczęściej zasypiałam z nim o 20 także miesiąc przeleciał mi przez palce... Teraz jest trochę lepiej, wymiotuje tylko rano, ale i tak nie bardzo mam czas i siły.. za miesiąc idę na L4 więc mam nadzieję, że wtedy nadrobie i będę na bieżąco. Teraz wstaje o 6 z małym, o 8 jadę do pracy, wracam o 17, spędzam czas z synkiem i gotuję obiad na kolejny dzień, albo zupę na 2 dni przed 20 kapiemy synka i idziemy spać.. Masakra jakaś
W sobotę mamy badanie, jakoś strasznie się martwię.. mam nadzieję, że będzie dobrze...
Jeśli chodzi o poród to ja mam straszną traumę. Poród wywoływany, po terminie, synkowi slakało tętno i w zasadzie zaczęli wywoływać na moją prośbę. Dostałam oxy o 10 rano, od 12 zaczęły mi się skurcze krzyżowe, od 15 już miałam regularne i te i te co 3 minuty, a rozwarcia 0. Dostałam zastrzyk i po 3 masażach szyjki o 20 miałam 2 cm, a skurcze co 2 min. O 23 miałam 8 cm i odeszły mi wody i zaczęłam rodzić. Po czym synkowi zaczęło skakać tętno, najpierw urosło a późnej zaczęło spadać, do sali zaczęło wchodzić coraz więcej osób, męża wyprosili, powiedzieli że na cesarke jest za późno, pobrali małemu krew z główki - jak był w kanale, żeby sprawdźic poziom niedotlenienia (krew włośniczkowa) po czym przybiegla pielęgniarka i powiedziała, że krew im się skrzepła w badaniu i musi być pobrana jeszcze raz - no koszmar. A później zaczęli mi "wyciskać" synka... Być może to była jedyna szansą już w tej sytuacji sama nie wiem. Położna mnie nacieła i to ostro, a mimo to pękłam w 3 miejscach...
Mój synek jak się urodził nie pddychał, był cały siny, ale po kilku minutach doszedł do siebie i szybko się regenerował. Te kilka minut to był dramat po prostu dostał 4 punkty, późnej szereg badań, czekanie na wyniki krwi pępowinowej, czy jest dotleniona usg główki, ale dzięki Bogu jest zdrowym, energiczny chłopcem i maszyn oczkiem w głowie. Mnie szyli 1,5h 3 doby leżała na zmianę albo z altacetem albo z lodem wiadomo gdzie bo miałam takie obrzęki na szwach, ale ostatecznie wszystko po tych kilku dniach zaczęło się szybko goić, i najważniejszy że nasz synek był zdrowy.
Więc reasumując jak myślałam o kolejnym porodzie to słabo mi się robiło, ale bardziej z z obawy, że nie dam rady i coś się stanie dzidzi.
Więc jak byłam u lekarza w styczniu to prosiłam żeby obiecał mi cesarke, ale teraz kurczę chyba jednak bardziej boję się cesarki. Myślę sobie że wiem co robiłam źle za pierwszym razem (za krótkie parcia) i że może jednak dam radę. Tylko mój synek ważył 3860g a drugie dziecko pewnie będzie większe, tego się obawiam. A jak będzie podobne to chyba damy radę. Dziewczyny trzeba słuchać położnej i mieć dobre nastawienie i będzie dobrze
A do pupy używaliśmy alantan plus taki zielony z witaminą F - jest super!
Napisane na SM-A510F w aplikacji Forum BabyBoom