mnie np. położna jak robiła lewatywe przed porodem pyta o szkołę rodzenia, ja jej mówie że nie chodziłam, bo mąż późno z pracy wraca i mnie opieprzyła
stwierdziła, że to nie jest wytłumaczenie i że mogłam sama chodzić, ja jej na to że to była ciąża przeleżana, więc znikoma przyjemność przychodzić żeby słuchać teorii a przyglądać się jak inne dziewczyny robią ćwiczenia, bo mi nie wolno, a ta że byłabym przygotowana do porodu dalej swoje ciągnie.. w trakcie porodu też mi przygarnęła, że umiałabym lepiej oddychać jakbym szkołę zaliczyła olałam kobitę, ale odniosłam wrażenie, że aż za bardzo naciska na ten brak szkoły rodzenia, zwłaszcza że starsza kobitka więc nie wiem co taka uparta, może ona prowadziła i miała zyska od każdej przyszłej mamusi
ja dziś pierwszy dzień chyba od tygodnia nie przeleżany, z chęcią do życia, bez mdłości, bez bóli brzucha, normalnie aż mi się zachciało żyć bardziej
za to mam inny problem, bo ginka wypisała mi receptę na duphaston i clexane ale tylko 1op, wizyta kolejna za 2tyg, a mi tego tylko na 10 dni starczy nie przyszło mi do głowy na wizycie żeby to sprawdzić, a jak dziś zadzwoniłam to się okazało że urlop kobita ma do 17go /18ego mam wizytę/. no i dupa trochę, myślicie że jak pójdę o lek pierwszego kontaktu i pokażę w karcie ciąży że to biorę, wytłumaczę sytuację, to mi przepisze?
u nas tatuś był obecny na porodzie, a właściwie jego końcu bo odeszły mi wody, babka do mnie żebym dala znać mężowi ale żeby tak sobie przyjechał za parę godzin bo to potrwa, a godzinę później mnie bada i mówi że lepiej żeby się zjawił prędzej bo będzie szybka akcja ale zdążył i było mi dobrze że go mam przy sobie chociaż cały czs się martwiłam czy nie wychodzi mi .. kupa poważnie ! przez te parte cały czas myślałam że kupę robię szkoda gadać ja w ogóle taka jestem że jak mnie coś boli to wolę być sama, więc jak zobczyłam że zjawił się w drzwiach to chciałam zawołać żeby wypierdzielał chce być sama, ale był taki wystraszony że mi się go żal zrobiło i doszłam do wniosku, że pieprzyć jakoś to przeżyję i nie żałuję
tamtego porodu nie balam się wcale. teraz wiem co mnie czeka więc boję się jak cholera
jeszcze pamiętam jak leżę i czekam na te 10 palców i kurcz po kurczu i zaczynam lamentować, że nie dam rady, nie dam rady, a położna siedzi i patrzy na mnie zamiast mi kurde baba odpowiedzieć że dam, tak na to liczyłam teraz się śmieję i sobie myślę skrycie że to chyba jakiś głupi babsztyl był, ale wtedy to mi smutno normalnie było pewnie obrażona była za tą szkołę rodzenia
stwierdziła, że to nie jest wytłumaczenie i że mogłam sama chodzić, ja jej na to że to była ciąża przeleżana, więc znikoma przyjemność przychodzić żeby słuchać teorii a przyglądać się jak inne dziewczyny robią ćwiczenia, bo mi nie wolno, a ta że byłabym przygotowana do porodu dalej swoje ciągnie.. w trakcie porodu też mi przygarnęła, że umiałabym lepiej oddychać jakbym szkołę zaliczyła olałam kobitę, ale odniosłam wrażenie, że aż za bardzo naciska na ten brak szkoły rodzenia, zwłaszcza że starsza kobitka więc nie wiem co taka uparta, może ona prowadziła i miała zyska od każdej przyszłej mamusi
ja dziś pierwszy dzień chyba od tygodnia nie przeleżany, z chęcią do życia, bez mdłości, bez bóli brzucha, normalnie aż mi się zachciało żyć bardziej
za to mam inny problem, bo ginka wypisała mi receptę na duphaston i clexane ale tylko 1op, wizyta kolejna za 2tyg, a mi tego tylko na 10 dni starczy nie przyszło mi do głowy na wizycie żeby to sprawdzić, a jak dziś zadzwoniłam to się okazało że urlop kobita ma do 17go /18ego mam wizytę/. no i dupa trochę, myślicie że jak pójdę o lek pierwszego kontaktu i pokażę w karcie ciąży że to biorę, wytłumaczę sytuację, to mi przepisze?
u nas tatuś był obecny na porodzie, a właściwie jego końcu bo odeszły mi wody, babka do mnie żebym dala znać mężowi ale żeby tak sobie przyjechał za parę godzin bo to potrwa, a godzinę później mnie bada i mówi że lepiej żeby się zjawił prędzej bo będzie szybka akcja ale zdążył i było mi dobrze że go mam przy sobie chociaż cały czs się martwiłam czy nie wychodzi mi .. kupa poważnie ! przez te parte cały czas myślałam że kupę robię szkoda gadać ja w ogóle taka jestem że jak mnie coś boli to wolę być sama, więc jak zobczyłam że zjawił się w drzwiach to chciałam zawołać żeby wypierdzielał chce być sama, ale był taki wystraszony że mi się go żal zrobiło i doszłam do wniosku, że pieprzyć jakoś to przeżyję i nie żałuję
tamtego porodu nie balam się wcale. teraz wiem co mnie czeka więc boję się jak cholera
jeszcze pamiętam jak leżę i czekam na te 10 palców i kurcz po kurczu i zaczynam lamentować, że nie dam rady, nie dam rady, a położna siedzi i patrzy na mnie zamiast mi kurde baba odpowiedzieć że dam, tak na to liczyłam teraz się śmieję i sobie myślę skrycie że to chyba jakiś głupi babsztyl był, ale wtedy to mi smutno normalnie było pewnie obrażona była za tą szkołę rodzenia