Mam takie pytanie: chodziłyście do szkoły rodzenia??
Ja chodziłam z moim Mkiem przy pierwszym dziecku. Teraz chętnie poszłabym na tą część zajęć, gdzie ćwiczy się oddechy, ale nie wiem czy się uda. W trakcie porodu i tak się wszystko zapomina, ale łatwiej nawiazać kontakt z położną, która podpowiada jak oddychać.
Fajne jest tez to, że poznajesz inne ciężarne, można sobie poplotkować, ja do dzisiaj mam kontakt z kilkoma dziewczynami, głównie na nk, ale zawsze fajnie podpatrzeć jak ich dzieci się rozwijają i czy mają już rodzeństwo
no i to trochę takie kompendium wiedzy o porodzie i pielęgnowaniu maluszka, niby można doczytac w książkach... ale ile trzeba przeczytac, żeby to wszystko ogarnąć, a na szkole rodzenia jest tylko taki niezbędnik - ważne zwłaszcza dla taty, który już nie przeczyta tych wszystkich ksiazek co my;-)
acha, na szkole to już raczej takie dziewczyny w 6,7,8 miesiącu.
a najbardziej to mi sie śmiac chciało jak w szpitalu dorosłe kobiety bały sie przebierac swoje dzieci
haha no masakra
ja do pierwszej koopy położną wzywałam
ale to była koopa po pachy
dziecko do umycia, ciuchy do przebrania
moje dziecko było pierwszym niemowlakiem, które trzymałam na rękach w życiu (mimo 30 lat przy I porodzie). Serio, nie rwałam się do brania cudzych dzieci na ręce i sama też nie lubiałam i nie pozwalałam w okresie, kiedy dziecko było jeszcze takie delikatne i wiotkie.
Nef- hmm...nie wiem jak to z tym gronkowcem do końca bo powiem Ci że pod koniec ciąży każda z nas powinna sobie zrobic badanie na gronkowca włąśni bo jest to niebezpieczne przy porodzie. Głównie sn, ale przy cc również trzeba wziąć dziecię pod lupę czy aby sie nie zaraziło. Ja jak się okazało po tkaim badaniu byłam (jestem pewnie?) nosicielem tego badziewia i prze dporodem przez tydzień z M braliśmy doustny antybiotyk zapisany przez gina, a w karcie po porodzi miałam czerwoną pieczatke "STAPHYLOCOCCUS" po to żeby małą sprawdzili czy się nie zaraziła tak czy siak. Gdzi ei kiedy w przeciągu życia mnie zarażono, nie wiem, ale teraz pod koniec ciązy na pewno muszę znów miec to pod kontrolą.
ja z takich ciekawostek, to się dowiedziałam, że przechodziłam toskoplazmozę. Poziom przeciwciał miałam stały, więc było to na pewno przed ciążą, ale kiedy? pewnie jako dziecko, bo uwielbiałam koty. Tylko, że tu o tyle dobrze, że jestem uodporniona i pewnie trochę tej odpornosci przeszło na dziecko.
Dziewczyny, a boicie/bałyście się porodu?
Co do partnerów przy porodzie - jakie macie opinie?
Ja się nie bałam i teraz tez się nie boję, a stosuję technikę - nie myśleć o tym!!!
Co do tatusia przy porodzie - to polecam. Mój M zabawiał personel i trzymał mnie za reke, mówił co mam robić. Łatwiej było słuchać jego, niż obcej baby. Chocby dlatego, że używał dobrze znanych mi haseł. Był przez cały poród, ale od strony głowy - nic nie widział co się działo na dole. Pierwszy trzymał dzidziusia na rękach. A co też ważne - patrzył na ręce pielegniarkom i lekarzom.
W szpitalu w którym rodziłam sa osobne sale porodowe i miałam to szcześie, że tej nocy byłam chyba jedyną rodzącą, ale w pewnym momencie zrobiło się tłoczno:-) położna, pielęgniarka od noworodków, lekarz ginekolog-połoznik, neonatolog, chyba tez pielęgniarka z neonatologii, chyba też anestezjolog, ale nie mam pewności, bo miałam szybki poród i krótko po rejestracji darłam sie, że MAM PARTE!!!
ja wiem już od dawna że jestem nosicielem, lekarz mówi żeby się nie martwić tylko być świadomym, że trzeba będzie brać antybiotyk i uważać na dziecko. Podobno w małopolsce ok 20-25% kobiet jest nosicielami.
mnie to bardziej martwi nie to, że szwagier jest nosicielem, tylko, że ma żywą paprająca się ranę, czyli ognisko tych bakterii
wspólczuję:-(