Heja!
Melduję się, że jesteśmy, trochę straciłam wątek, ale nadgoniłam na głównym i od 3 dni się zbieram do napisania....
u nas chrzciny się nie odbyły
... bo w sb. uaktywnił się u mnie jakiś przedszkolny wirus i na 2 dni rozłożył mnie na łopatki, miałam wysoką gorączkę słabo reagującą na zbijanie, do tego Bartek cały czas na piersi, więc nie mogłam sobie pozwolić na jakieś ostre leki... ech... a teściowa już wszystko przygotowane, tort zamówiony, chrzestny coś grawerował z datą. Teraz to nie wiadomo kiedy, chrzestna jedzie na urlop, potem roczek u szwagra, potem jakieś zawodowe kwestie... z ubranka o mi raczej wyrośnie
Co do spania w osobnym pokoju - u nas już niedługo, bo się przeprowadzamy. Mały będzie miał pół roku, ładnie zasypia i przesypia całe noce - idealnie na osobny pokój.
Z Gosią niestety przegapiłam ten moment i potem było już za późno... dopeiro na 2 lata poszła do siebie, ale nadal są kłopoty z zasypianiem i czasami w nocy trzeba do niej łązić. Jeżeli macie dziewczyny warunki na osobny pokój - to ja polecam, bo potem dziecko robi się tak przywiązane do rodzica, że nie chce spać samo
mówicie, że wasze szkraby już sie interesują zabawkami interaktywnymi? To muszę poszperać w piwnicy
wspomnianego szczeniaczka mamy, przetrwał namiętne ślinienie i gniecenie przez Gosię i wszystko nadal działa. Zabawka sama w sobie bardzo przyjemna i zdecydowanie bardziej trwała niż sie spodziewałam. Tylko jedna uwaga do zakupu używanej - tego nie da się dobrze wyczyścić, bez uszkodzenia zabawki. To jest pluszak bez możliwości wyciągnięcia mechanizmu do prania. Wchodzi w grę tylko przecieranie wilgotna szmatką. Ja go miałam dla niemowlaka i wiem, że czasami spływał śliną... ja bym go używanego nie chciała po jakimś obcym dziecku, nie wiadomo z jakiego domu..
anila ale mnie przyciągnęłaś myślami, bo właśnie weszłam na BB z mocnym postanowieniem, że już muszę coś wyskrobać
no u nas nie za różowo, mieliśmy się przeprowadzać na pocz. listopada, bo tak mamy w warunkach sprzedaży mieszkania, a tam jeden wielki plac budowy. Niby tempo prac jest masakryczne, ale zakres remontu też potężny. Do tego zaczęła się wykończeniówka i ciągle coś trzeba wybierać, ciągle jeździć, sprawdzać, kontrolować, upominać się, użerać.
Ja już nie wyrabiam z dziećmi, chorobami, ciągłymi nieobecnościami M, ciągłym napięciem. Deprecha mnie łapie, m.in. dlatego nie miałam już ochoty pisać na bb...
Pewnie realnie na koniec roku się wprowadzimy. A jak u Was?
Fel współczuję sytuacji:-( może faktycznie lepiej, żebyś ty wróciła do pracy, a M na rodzicielski. Albo żeby szybko złożył CV w innych piekarniach?