hejka
nie wiem czy pozostałe podwójne i potrójne mamy tak mają, ale mam wrażenie, że niemowlak jest dużo mniej absorbujący niż starszak. Jak Gośka była u dziadków, to czułam się niemal jak na wakacjach.
A tak to śniadanie dzisiaj jadłam o 10.30, umyłam się i ubrałam grubo po 11... kawę wypiłam duszkiem
A od rana, wrzask, bo ona chce inne skarpetki (a potem i tak biega boso), bo chce długi rękaw i długie spodnie (i nic to, że gorąco), bo majtki nie pasują do bluzki, bo bluzka nie pasuje do kubka.... a potem po 5 min. trochę się oblała i był wrzask, że nie chce mokrej bluzki... potem ganianie z jedzeniem, nie chce tego tylko co innego, zrobię to co innego - zje dwa kęsy i mówi, że pełny brzuszek.... a potem miauczy o chrupki kukurydziane
ciągle coś, a to narozlewa, a to coś ubabra, a to coś zniszczy... grr....
Felidae mam ten sam termometr, tylko z innym logo - sisi baby care. Nie ufam mu kompletnie. Jak miałam anginę, to rtęciowy pokazywał 39,5C, to ten pokazał góra 38C, a ja ledwo żywa byłam... a leki tylko trochę mi zbijały temp.
a moja teściowa w zeszłym roku we wrocławskim szpitalu leżała w pokoju z babką, która miała gorączkę 40C, a pielęgniarkom bezdotykowym wychodził stan podgorączkowy.... coś jej zaszyli w ciele po operacji, dostała stanu zapalnego, jakiś czas później zmarła....
do d*** są te wszystkie termometry, mierzą tylko orientacyjnie. Ja bardziej ufam odczuciu własnej ręki na czole dziecka, niż elektronicznemu badziewiu. Zbijam temperaturę, jak czuję gorączkę, nie pozwalam jej rosnąć do wysokich wartości. Jak mam wątpliwości, to używam rtęciowego, tylko taki ma kłopot, że Gośka nawet ledwo żywa, drze się wtedy jak obdzierana ze skóry...
nie wiem czy pozostałe podwójne i potrójne mamy tak mają, ale mam wrażenie, że niemowlak jest dużo mniej absorbujący niż starszak. Jak Gośka była u dziadków, to czułam się niemal jak na wakacjach.
A tak to śniadanie dzisiaj jadłam o 10.30, umyłam się i ubrałam grubo po 11... kawę wypiłam duszkiem
A od rana, wrzask, bo ona chce inne skarpetki (a potem i tak biega boso), bo chce długi rękaw i długie spodnie (i nic to, że gorąco), bo majtki nie pasują do bluzki, bo bluzka nie pasuje do kubka.... a potem po 5 min. trochę się oblała i był wrzask, że nie chce mokrej bluzki... potem ganianie z jedzeniem, nie chce tego tylko co innego, zrobię to co innego - zje dwa kęsy i mówi, że pełny brzuszek.... a potem miauczy o chrupki kukurydziane
ciągle coś, a to narozlewa, a to coś ubabra, a to coś zniszczy... grr....
Felidae mam ten sam termometr, tylko z innym logo - sisi baby care. Nie ufam mu kompletnie. Jak miałam anginę, to rtęciowy pokazywał 39,5C, to ten pokazał góra 38C, a ja ledwo żywa byłam... a leki tylko trochę mi zbijały temp.
a moja teściowa w zeszłym roku we wrocławskim szpitalu leżała w pokoju z babką, która miała gorączkę 40C, a pielęgniarkom bezdotykowym wychodził stan podgorączkowy.... coś jej zaszyli w ciele po operacji, dostała stanu zapalnego, jakiś czas później zmarła....
do d*** są te wszystkie termometry, mierzą tylko orientacyjnie. Ja bardziej ufam odczuciu własnej ręki na czole dziecka, niż elektronicznemu badziewiu. Zbijam temperaturę, jak czuję gorączkę, nie pozwalam jej rosnąć do wysokich wartości. Jak mam wątpliwości, to używam rtęciowego, tylko taki ma kłopot, że Gośka nawet ledwo żywa, drze się wtedy jak obdzierana ze skóry...