reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kwiecień 2013

reklama
hej dziewczyny,

wiecie... jak bym miała położnej płacić 1200 zł to już chyba wolałabym Doule wynająć... też położna najczęściej ale nie związana zawodowo ze szpitalem, relacja bardziej osobista i pomaga i przed porodem i po porodzie i jest wyłącznie dla ciebie bo nie jest w pracy na etacie... :happy2:
aby nie musieć wybrałam raczej kameralny szpital, gdzie większość położnych pracuje w przychodni do której chodzę... mam nadzieję, że będzie dobrze... :tak:
w lutym planuję odwiedzić ten szpital w którym chcę rodzić... na SR robiliśmy plan porodu, wezmę go i popytam co z tego naprawdę jest realne... też obawiam się sytuacji że przyjadę a tam nawał rodzących kobiet i dla mnie nie ma miejsca - chciałabym się upewnić jak można uniknąć sytuacji że nie ma miejsca...
Felidae- ja w pierwszym tygodniu choroby tez nie zauwazylam coby wieloryb rósł (robię pomiary co tydzień) a waga mi spadła... teraz trochę lepiej jest... i też się trochę martwię... 4 mam wizytę to bedę pytać... mam nadzieję, że mała rośnie :happy2:

miłej soboty!
 
pscółka ja tu nikogo nie chciałam straszyć, tylko byłam oburzona jak usłyszałam, że trzeba mieć swoją położną. U mnie w szpitalu takie praktyki są zakazane, więc nawet jakbym chciała to bym nie mogła :p
 
Hih jUz sie przerazilam ze trzeba:baffled: a tak swoją droga to dużo kosztuje;( Hmm mógłby sie jUz skończyć ten śnieg i zawitac mogłaby wiosna:-D ah jeszcze trochu.. No ciekawe jak u mnie jest na porodowce, czy tez są kolejki:sorry2:
 
Witam się sobotnio
Mój M wziął się za odkurzanie i mycie podłóg:szok:, a ja sobie odpoczywam. A najlepsze, że robiłam to wczoraj, a podłogi jakby z tydzień nie ruszane, uroki małego dziecka:cool2: ale, żeby pocieszyć mamy po raz pierwszy - czasami 2-3 dni wytrzymują:tak:
Mam jeszcze większy ubaw, bo Gosia mu asystuje i co chwilę słyszę jak młoda się awanturuje, że chce pomagać, albo M się złości, że przeszkadza, albo znowu nabrudziła:-D


Felidae dokladnie tak samo sie budzę, potem 2-3 godz. przewracam sie z boku na bok, a jak zasnę to spię do oporu, a i tak rano (hmm...9-9.30) nieprzytomna.
Biureczko mamusi mnie rozbroiło:-D

Kruczka to chyba przypadłość większych miast i bardziej popularnych porodówek. U nas tez można wyjść z kwitkiem. Niby nie można odsyłać rodzącej, ale jak Ci powiedzą, że owszem przyjmą Cię, ale na korytarzu, to większość dobrowolnie zwija manatki i szuka szczęścia gdzie indziej. Czasami to taka taktyka, żeby spławić, bo jak w szpitalu pracuje lekarz, który prowadził ciążę, to się już lepiej postarają znaleźć łóżko:tak:
Z powodu tych cyrków, to ja Gosie rodziłam w mieście rodzinnym, i teraz też się zwijam do rodziców na miesiąc przed terminem.
A żeby było śmieszniej, to we Wrocławiu są duuużo gorsze warunki, jak za prlu. Porodówka to trakty porodowe, gdzie się rodzi jak krowy w oborze, kilka starych łóżek oddzielonych krótkimi murkami. Sale poporodowe to jakieś wieloosobowe kołchozy. Dla mnie niepojęte, że miasto które ma 6 potężnych galerii handlowych, a w każdej kino na 9 sal, oferuje rodzącym takie porodówki i to w ilości sztuk 4!
No strasznie mnie to bulwersuje, zwłaszcza, że poza opcją ucieczki do sąsiedniego miasta, nie ma innej opcji np. w postaci prywatnej kliniki.

Phelania wyciągaj szczebelki jak tylko zobaczysz, że interesuje się górnym wyjściem
Moja Gosia nigdy się nie interesował i nie wyciągałam do końca, a jak miała 2 lata dostała lóżko przedszkolaka. A tu na urlopie zonk, bo mi z łóżeczka turystycznego górą fiknęła, taka ponad 2-letnia. Myślałam, że zawału dostanę, bo widziałam ten upadek. Myślałam, że sobie kark przetrąciła. Normalnie na główkę poleciała.:szok:

Smile mnie tez chyba bardziej boli to wiercenie sie dziecka (ale nie aż tak jak Ciebie), może masz mniej wód płodowych?

Tasia no właśnie z wrocławia też rodzące uciekają. Najczęściej do Oleśnicy, Trzebnicy, czasem Wałbrzycha (ale to już trochę dalej).
 
Ja tak z innej beczki ,rozmawiałam wczoraj z Ordynatorką i dla pocieszenia mi powiedziala ze jakby cos sie działo po 34.tc to mozna juz spokojnie rodzic dziecko jest juz na tyle rozwiniete ze bedzie wszystko ok 90% noworodków w tym okresie juz samo oddycha;)wiec mnie uspokoila...


Młody spi a ja wiecznie głodna ide po manadrynke...

Nef- o kurcze to ladnie Cie wystraszyła Gosia,spróbuje mu zdjac 2 raczej nie wypadnie;) ale tez nie wiem czy sam wyjdzie bo mala klucha sie z niego zrobila;PPP
 
Phel wypaść to raczej nie wypadnie bokiem, co najwyżej Ci będzie uciekał ze spania:-D
A Alanek już biega sam? Pytam, bo moja Gosia odważyła się puścić rękę dopiero jak miała rok i 3 m-ce. Bardzo dużo raczkowała i długo chodziła wzdłuż mebli. To nie jest ryzykantka:-D tym bardziej przeżyłam szok z tym łóżeczkiem, teraz zawsze otwieramy wyjście na wyjeździe.
 
Phel wyjdzie;-) moj z psem sie przepychal w wejsciu i wyjsciu i dali rade:-D a psa mialam dosc duzego, spali razem i to wlasciwie wszedzie...bo mlody np potrafil brac pod pache jego podusie i zawedrowac do psa pod lawe;-) Jak pies nie chcial isc do mlodego, to on chodzil do psa...z miski psu tez wyjadal chrupki;-).
 
że nie wspomnę jak przez dziurkę wielkości cytryny przeciskają łepek wielkości hmm... grejpfruta? te nasze maluszki są sprytne:-D
 
reklama
pscółka- to ta pani za 3000 liczy sobie tyle co za rodzenie w prywatnej klinice, ja myślałam że wystarczy poprostu przy porodzie dać kilka stówek (bez przesady 3-4) i po kłopocie, a do tego koleżanki zawsze mi radziły, żeby nie dawać od razu tylko pokazać że się dla nich ma i dac po porodzie. chociaż przyznam, że jak rodziłam Majkę, to mąż wsunął położnej od razu kasę do kieszeni
 
Do góry