joll, no nie wierze, co ci sie przypaletalo!.. i ze jestes taka dzielna. BARDZO cie podziwiam. a Qlf ma niezle zagrania, no kazdy wolalby miec zawsze czysta karte, ale doroslosc na tym polega, ze trzeba wziac odpowiedzialnosc za swoje czyny. ale to ciezki temat, mojemu tez troche zajelo dojrzewanie do roli tatusia. ale nigdy mnie nie zostawil, co prawda dwa razy ja sie wynosilam, ale to dlatego, ze odreagowywal na mnie stresy w pracy i krzyczal przy dzieciach strasznie na mnie; ale odkad poltora roku temu mielismy MEGA afere, ze juz nawet rozmyslalam, jak ja sobie z chlopcami po rozwodzie dam rade (...) - to jest niebiansko. kocham go nad zycie i wiem, ze on mnie tez. nie warto tego tracic tylko dlatego, ze sie chce miec 'czysta karte'...
mitaginka, ja mam fantastyczny sposob na domowy peeling, dziala 20 razy lepiej od tych kupnych. zaparzam sobie kawe z 2 kopiastych lyzeczek, wypijam (przed ciaza) albo wylewam (teraz) i same fusy mieszam z plynem do mycia ciala. i tym sobie "myje" skore, normalnie rekami, mocno pocierajac. i tak cale cialo. nie wiem, slyszalam, ze kofeina niby moze wzmagac jakies alergie skorne w ciazy, wiec mozna najpierw przetestowac na jakims fragmencie skory. ale ja stosuje raz na tydzien - dwa i mam cudnie gladkie cialo. a teraz tez mam taki problem jak ty, po turcji luszcze sie jak nie wiem. brrr. ale po kawowym peelingu kilka dni mam spokoj. zawsze uzywam szorstkiej gabki do mycia, jakos tak lubie, ale nie ma podjazdu do peelingu z kawy.
ja mam straszne wzdecia, teraz w ciazy szczegolnie. ale wiem, po czym. po makaronie, po kapuscie, po wszystkim gazowanym.. ale coz - nie ma opcji, zebym przestala to jesc czy pic. nie umiem sobie niczego odmowic, szczegolnie teraz, w ciazy. jak mam na cos ochote, normalnie az mnie skreca za tym, nie moge przestac myslec. bardzo sie ciesze, ze nie mam problemow z nadwaga, bo nie umialabym zastosowac zadnej diety.. jak tylko czegos sobie 'zabronie', zaraz mam obsesje na tym punkcie, wszedzie to widze, czuje, w ustach nawet. hehe ;-) dzieki Bogu za rewelacyjna przemiane materii ;-)
a sny - to prawda, ze od jedzenia na noc. ja zawsze jadlam cos przed spaniem, po prostu zawsze jestem ok 23 tak glodna, ze po prostu musze cos wszamac. sniadan za to nie jadam i to jest jeszcze gorsze, no w ciazy inaczej, bo mam mdlosci rano, wiec musze je czyms 'zajesc'. ech. beznadziejna jestem z tym jedzeniem, za to sie staram tak raczej zdrowo jesc, duzo owocow, warzyw, jakies sucharki - to najczesniej w menu. smazonego nie lubie raczej i slodkiego tez.
hermionka :-) to fajnie, ze go docenili. ja tez sie ciesze, ze moj pojedzie, swiata zobaczy, a teraz co roku bedzie jezdzil - na pewno nie raz i ja z nim sie zabiore. a teraz w sumie gadalam o tym, ze chcialabym jechac, ale wiedzialam juz, ze jestem w ciazy - i w sumie nie latania sie boje, tylko raczej tej opieki lekarskiej tam. jakby cos sie mialo wydarzyc, chociazby dziwne bakterie, tyle innych chorob.. i stwierdzilam, ze nie ryzykuje. bedzie wiele innych okazji. a poza tym tez to bedzie taki rajd po fabrykach, dwa dni w hong kongu, potem guang-zhaou, shan-tou i innych miejscowosci pare.. nie chcialabym byc kula u nogi, tam powazne interesy, a ja bym im z brzuchem sie kulala ;-)
no ale satysfakcji mam tyle, ze moj marudzi, ze nie chce jechac, bo ja nie jade ;-) hehe :-) ale obiecal mi przywiezc cos ladnego. cos made in china
a synka mam niezlego, normalnie takie ma teksty, ze nieraz jestem posikana ;-) 'goraco mi, wlacz klime!', albo 'nie rob jaj'
wszystko powtarza.
dobra, koncze, musze ich szybciochem do kapieli wrzucic, bo maz bidny lezy i umiera (przeziebienie ;-) ). bosz, jakby to oni mieli rodzic... no ale z kompem lezy i wystawia aukcje w tym czasie, niech sobie tak odpoczywa ;-)