Widzę, że od rana dyskusja o pączkach trwa
macie szczęście, że zawsze teściowa tyle ich przynosi, że zostały mi z wczoraj i już mogłam uraczyć nimi swoje podniebienie
cucumber przeczytałam Twoją wypowiedź, że na porodówce trzeba walczyć o swoje...i powiem Wam, że ciekawe, jak to będzie...bo mój M. jest kochany, wspaniały, troskliwy, ale walczyć o swoje za bardzo to on nie potrafi...jest za miękki, chyba wiecie, o co mi chodzi. Już teraz tłukę mu do głowy, że musi być bardziej asertywny i zdecydowany, ale coś czuję, że walczyć o swoje to ja będę musiała...sama
a z ciekawostek- wyczytałam gdzieś ostatnio, że jeśli rodząca zgłasza się do szpitala, to nie mogą odmówić jej przyjęcia. Jeśli nie mają miejsc, muszą zapewnić (np. telefonicznie) miejsce w innej placówce. A nie że dana babeczka jeździ od szpitala do szpitala i szuka miejsca, bo np. jej lekarz nie pracuje w żadnym szpitalu.
lenka, nati powodzenia na wizytach!
morgaine życzysz mi bliźniaków w kolejnej ciązy...ech...póki co niestety wyleczyłam się z chęci bycia znów w ciąży...z uwagi na moją (jak to lekarz określił) "niedorozwiniętą" macicę pewnie wszystkie komplikacje tej ciąży pojawiłyby się w kolejnej, a nie mam ochoty tego wszystkiego przechodzić...i tak oto zweryfikowały się moje pragnienia posiadania trójki urwisów...
Ja ostatnio pisałam, że chyba się malutka przekręciła prawidłowo, bo kopała w okolicach pępka, ale chyba jednak nie ;-) bo w nocy dawała w...pęcherz oczywiście