ja jkoś z obiegu wpadłam, w dzień nie ma kiedy, wieczorami jakoś wychodziło,że z mężem więcej czasu spędzaliśmy razem, dziś koniec, bo kupił sobie nową kartę graficzną i już odpalił nowego wiedźmina
nastał czas i na Natalcie, Natka moja kochana się porusza po całym domu, nie wiem czy można nazwać to raczkowaniem, bo jedną nogę ciągnie za sobą,ale i tak jestem dumna z mojego leniuszka
dziś łezki poleciały jak poszła sama do kuchni
tak marzyłam i mam
a poza tym u nas dalej katar,kisiłam nas w domu,zeby wyzdrowieć i nie psozło dalej na nic, katar zielony po pas,ale wszystko inne zdrowe, poszłam dzis,zeby ją obejrzała lekarka, bo się martwiłam,że nie przechodzi,no ale mamy krople nowe tylko i mówiła,żeby spacerować po trochę
więc od razu dziś małe zakupki zaliczyłyśmy, bo tak to uwięziona ostatnio ejstem na moim zadupiu bez samochodu , a z Natką nie spacerowałam,wiec nawet zakupów dobrze nie mogłam zrobic
idąc ok 20 min dziś z miasta widzialam 3 wypadki!! masakra normalnie, najpierw pożar, straże na sygnale w centrum miasta, dalej erka na sygnale ,policja, samochód pusty obok,nie stukniety,więc albo ktoś zasłabł albo potrącił, bo w środku erki uwijali się jak w korcu maku było widać, po 100 m patzre kolejna erka obok autobusu(też na mojej trasie) ,przechodzę obok a tam ci z erki w autobusie siedzą i akt zgonu wypisują bo obok na podłodze czarny worek leży, ktoś zmarł...co za spacer...