herbatita, dacie radę na wyjeździe,głowa do góry, Wika malutka,ale powoli musimy wdrażać się do normalnego zycia,wiem,że to trudne, buziak dla Ciebie:* a co do męża, widzisz, może szkoda,że nie udało ci się go namówić do tych zajęć zaraz po urodzeniu małej, kiedy oboje byliście "zieloni" teraz może się boi widząc twoje sprawne ręce i wprawę przy małej, a tak ucząc sie jednoczesnie, nie miałby kompleksów, teraz może boi się krytyki, mój m całe szczęście od pierwszego dnia robi wszystko,a bałam się strasznie, gdyż z żadnym maluchem nie miał nigdy styczności i bałam się,że zareaguje wycofaniem się z tych zajęć, ale na początku obojgu nam trzęsły się ręce i to nas zblizyło,hehe
no własnie i to jest najdziwniejsze bo zaraz po wyjściu ze szpitala W bardzo dużo robił przy małej, dosłownie wszytsko a odkąd wrócił do pracy to jest zupełnie inaczej, jakby się bał czy nie umiał, a wiem że potrafi tylko nie chce. mnie trafia jak mam się za każdym razem prosić o odciążenie mnie w czynnościach prz naszej córci i dlatego robię sama - dla świętego spokoju grrrrr ( to tez mój bład przyznję sie bez bicia ale ręce opadają jak ja mam sie o cos prosić) a córcia mi juz płacze od godziny i nie chce zasnąć, nie umie sama spokojnie poleżeć na kocyku w łózeczku, taus mi cócie rozpuścił
ok zmykam bo sie zarczy
Ostatnia edycja: