Dziewczyny a jak u was z pokarmem?? Ja przez pierwsza dobe piersia karmilam i maly jakos spal ale w drugiej juz bylo kiepsko wiecznie glodny i zero pokarmu musialam mu dawac mm tyle ze w szpitalu porcja mm 30ml co 3h to na mojego łobuza za malo wiec plakal a plakal... dostawal tez smoka ale kiepsko go trzyma. po tem spedzilam 3 dobe w lozku z malym przy cucy sutki mi zjadl ale mleko sie ruszylo i spal po 3h po tutaniu a dzis znowu co chwila wisi na cycu probowalam odciagnac laktatorem a tutaj aby 20ml przez okres 4h :-( czyli znowu lipa... i znowu mm musze mu dac
No ja mam od wczoraj właśnie jakiś kryzys, ale co karmienie przystawiam młodego do obu piersi i jakos dajemy radę, staram sie duzo pić...mam nadzieję,ze jakos damy radę. Dzis była połozna i poradziła mi w razie co glukozę ,zeby dopoić w razie co,żeby mleko sie zrobiło
i stalo sie wszystko jasne :-)
jezeli chodzi o pokarm to wydawalo mi sie w szpitalu, ze nie mam pokarmu ale bylam cierpliwa ( dzieki aenye) i nie dalam nic innego, wczoraj po calym dniu przy cycu tez bylo kiepsko, plakalam zeby chociaz godz pospala to sie zdazy mleko zrobic. Wieczorem maz sie zajal malutka i po godz troche pojadla i zasnela.sutki mam bardzo bolace, ale nie poddaje sie i nie poddam, takie moje "zboczenie" co najmniej 6msc tylko moj cyc.
No trzymam kciuki za te co maja mało....więc za siebie też
)
dziewczyny, pytanie z serii intymnych
jak z sexem?? jesteście już po "pierwszym razie?" te cięte i szyte to wiadomo, nie myślą nawet o tym
ale te dziewuszki, którym jak mnie udało sie bez nacinania i pęknięcia? Ja przyznam szczerze że mam straszna ochotę na M ale nie wiem jak tam w środku w pochwie sprawa wygląda.. Ile czekałyście/macie czekać? mi nikt nie powiedział...
jejku udana jesteś....ja na nic nie mam ochoty, ale z dwa razy przez myśl przemkneło, więc dobry znak
)
Ja mam azmiar czekac do wizyty u gina...wczesniej nie ma mowy
Co do karmienia, to najlepszym laktatorem jest dziecko, ono zawsze coś wyciągnie. Kryzysy laktacyjne są normą, więc nie ma się co mrtwić. A w razie problemów polecam tę metodę 7min.-5 min.-3min. -1 min. jest naprawdę skuteczna. Ja poprzednim razem ją stosowałam. Teraz mi się nie chce i jak Marcie się głód większy włącza, to daję jej butlę.
Jeszcze coś miałam pisać, ale właśnie smok Marcie wypadł. prawdziwa tragedia...
Co to za metoda 7-5-3-1 min? Ja nie wiem o co kaman?
ja już w domu po zabiegu
na razie obolała, jakby nie bylo, krocze nie zdążyło się jeszcze dobrze zagoić, a już przeszło kolejną próbę...
wyszłam po 4 godzinach od wybudzenia z powodu małej
a przez ten czas moja mama dokarmiała ją mlekiem modyfikowanym
też mam wrażenie, że pokarmu mam mało, nie wiem, czy jej wystarcza...
generalnie bardzo dużo płacze i cały czas jest taka niespokojna...
a ja tak bardzo chciałabym odzyskać swoje siły fizyczne, żeby móc temu wszystkiemu podołać...
Jejku kochana, strasznie mi Ciebie szkoda....trzymam kochana za Ciebie kciuki z całych sił..strasznie Ci sie to wszystko układa. Juz teraz musi byc dobrze.
hej powróciłam na łono rodzinne
jak przekazywałam smskami w piątek dostałam krwotoku i pojechałam na IP pobadaniach okazało się że są skrzepy w macicy i strasznie wolno się oczyszcza rano miałam mieć zabieg... ale rano przyszedł inny lekarz i po badaniach stwierdził że nie ma konieczności robienia łyżeczkowania że jest infekcja wiec antybiotyk 4 razy na dobe dożylnie i poobserwują.... kolejnego dnia przyszedł inny lekarz no i stwierdził że jednak te skrzepy same nie zejdą ale ponieważ jest infekcja to z zabiegiem wstrzymają się na kolejny dzień....w ten oto sposób całe świeta przeleżałam krwawiąc i z dala od mojego Synka.... dostawałam depresji więc w niedziele mąż przywieźli mi go na troszkę.....nie chciałam żeby długo był bo to jednak szpital....pacjenci itd.... nabrałam troszkę sił na dalsze użeranie się z nowymi diagnozami. w poniedziałek na szczęście przyszedł lekarz który od razu zadecydował...nie maco się męczyć...samo może się i miesiąc oczyszczać...a infekcja wcale nie tak wielka jak mówił lekarz nr 2... więc od razu narkoza zabieg...trwał całe 15minut....po 3 godzinach mogłam wstać jeść pić i czułam się jak nowo narodzona.... krwawienie jest minimalne a raczej plamienie (ale to normalne) a ja dziś mogłam wyjśćdo domu....gdyby ktoś kompetentny trafił się w piątek to święta byłabym w domu.......mam antybiotyki ale czuje sie niebo lepiej no i jestem z synkiem i mężem w końcu....ufff
Dobrze,ze juz w domku, ale bidulki jesteście...
Jak tak Was czytam kochane, to aż mi głupio,ze czasami coś tam ponarzekam. Nie powinnam....u nas bosko, mały ładnie śpi, je, no teraz troszkę mało mleczka, ale myślę,że damy rade...
Acronka superancko, wreszcie.
Trzymam kciukasy za Was babeczki...spokojnych nocy.