Cześć dziewczyny. Wpadam na chwilę, żeby tylko zawiadomić, że Marysia już jest z nami. Wykluła sie ostatecznie we wtorek o 22:18, po długim niezdecydowaniu. Po prawdzie zrobili mi w końcu cc, chociaż nie do końca byli przekonani, że to już. Miałam co prawda w końcu skurcze co 5 minut (wcześniej przez parę dni miała zaskoki ze skurczami co 15-20 minut, które mijały po jakichś 3-4 godzinach), ale nic poza tym, a skurcze nie dochodziły nawet do 50.
Tak czy owak, wszystko poszło idealnie, mała doskonale zdrowa, 3500g, 58cm, zdążyła już mi brodawki obgryźć ze skóry, bo je jak najęta. Ja też czuję się bardzo dobrze, wstałam po 14 godzinach, aż się lekarze nadziwić nie mogli, a od soboty funkcjonuję już bez żadnych uśmierzaczy bólu.
Pozdrawiam wszystkie rozdwojone i te które jeszcze czekają. Zajrzę, jak tyko znów znajdę sekundę (ten post pisałam w trzech ratach )
Tak czy owak, wszystko poszło idealnie, mała doskonale zdrowa, 3500g, 58cm, zdążyła już mi brodawki obgryźć ze skóry, bo je jak najęta. Ja też czuję się bardzo dobrze, wstałam po 14 godzinach, aż się lekarze nadziwić nie mogli, a od soboty funkcjonuję już bez żadnych uśmierzaczy bólu.
Pozdrawiam wszystkie rozdwojone i te które jeszcze czekają. Zajrzę, jak tyko znów znajdę sekundę (ten post pisałam w trzech ratach )